YAMAHA Drag Star FORUM
FAQFAQ  Mapa GoogleMapa Google  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Miedzynarodowa wyprawa na Sycylie i Chorwacje
Autor Wiadomość
kostass 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2009
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 2111
Skąd: GŁ Grupa Łódzka
Wysłany: 2011-07-25, 13:58   

Czyli jednym słowem w jeden wieczór zrobiliscie zamiast jednego 2 kroki w nieswiadomosc :hahaha:
_________________
Garfield i .... w oczekiwniu na nowego Ogryzka
 
 
Arcon 



Model: SYMPATYK
Wiek: 55
Dołączył: 20 Kwi 2009
Posty: 446
Skąd: WuWuzeLe
Wysłany: 2011-07-25, 13:59   

Chłopaki mają tytanowe wątroby, to fakt. Okazuje się, że przy organizowaniu wspólnych wyjazdów trzeba ustalać nie tylko "średnią prędkość podróżną", ale także "średnie wieczorne spożycie" :hahaha:
 
 
kostass 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2009
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 2111
Skąd: GŁ Grupa Łódzka
Wysłany: 2011-07-25, 14:41   

średnie spożycie moze byc niebezpieczne .... ja bym zaczał od maksymalnych zakupów dziennych . Bo wiadomo ile by sie nie kupiło to sie spożyje .....takie jest prawo natury :brawo:
_________________
Garfield i .... w oczekiwniu na nowego Ogryzka
 
 
winiar 


Model: MS1900
Rocznik: 2006
Wiek: 47
Dołączył: 28 Gru 2010
Posty: 1363
Skąd: z Polski
Wysłany: 2011-07-25, 17:09   

uważacie, ze powinniśmy pić wodę? a co my wielbłądy jesteśmy? wkońcu gorąco było więc trzeba było płyny uzupełniać! ;D

[ Dodano: 2011-07-25, 19:23 ]
przypomniałem sobie, ze tego wieczora skończylismy pozostałe pół butelki naszego łiskacza z pomarańczowego gaju. W związku z tym, ze mieliśmy w przyczepach lodówki był zimny i pity był z zimną colą. Prawdziwy luksus ;p
_________________
winiar dobre pomysły, dobry smak ... a lepsze motocykle ... to miłość ...

XV 1900 Roadliner S
 
 
jaro 



Model: BĘDZIE
Rocznik: 2009
Wiek: 55
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3767
Skąd: Pruszków
Wysłany: 2011-07-25, 19:25   

Qrczaki u nas to normalnie jakaś nuda była, nikt nic nie zgubił i temperatury nie mierzył. ;/
_________________
Tam gdzie kończą się Reguły tam zaczyna się Pruszków!


V Star 1300, RS 2008r, RS 2009r, RS 2011R
HOW TO DISMANTLE AN ATOMIC BOMB
 
 
Biały 



Model: MS1900
Rocznik: 2007
Wiek: 49
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 1616
Skąd: Wa-wa/Bydgoszcz
Wysłany: 2011-07-26, 00:18   

.....nikomu paliwa nie brakło i nie piliśmy tak dużo
_________________
Wolałbym żałować, że coś zrobiłem niż, że czegoś nie zrobiłem - James Hetfield
 
 
kostass 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2009
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 2111
Skąd: GŁ Grupa Łódzka
Wysłany: 2011-07-26, 08:19   

winiar napisał/a:
wkońcu gorąco było więc trzeba było płyny uzupełniać!


nie , no uzupełnienaie płynów jest najwazniejsze . A najlepeij uzupełnia co? Piwko .
_________________
Garfield i .... w oczekiwniu na nowego Ogryzka
 
 
yapkovitz 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2008
Wiek: 52
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2151
Skąd: Ząbki/Mielec (FP)
Wysłany: 2011-07-27, 08:00   

Dzień dziewiąty, sobota – 2 lipca 2011 r.

Podobnie jak wczoraj śpimy długo, ale dzisiaj rano mamy z Jurą ambitne plany jechać samotnie do Messyny i dalej szukać sportowych sklepów, ponieważ wciąż nie zakupiliśmy potrzebnego ekwipunku sportowego. Następnie plan przewidywał że w Messynie spotykamy się cała ekipą, wspólnie płyniemy promem na stały ląd i lecimy w kierunku Bari. Niestety poprzedniego wieczoru coś nie tak musiało pójść, ponieważ reszta ekipy prezentowała sobą poranek żywych trupów. Około godz. 10.00 udało się nam opuścić kemping i ruszyć w kierunku autostrady. W Milazzo, przed wjazdem na autostradę, naszym pięknym oczom ukazuje się okazały budynek Decathlonu. Parkujemy przed sklepem i udajemy się na zakupy. Wrzucam do koszyka materac i jestem trochę zdziwiony postępowaniem Jury, który stwierdza że kupi sobie tylko śpiwór, ponieważ pod gołym niebem dobrze się śpi, więc nie będzie kupował namiotu a materaca też nie potrzebuje. Zapłaciwszy za sprzęt, zostajemy jeszcze dłuższa chwile w Decathlonie, w którym ze względu na wyprzedaże, za darmo rozdają croissant’y i kawę a my mamy drugie śniadanie. Po wyżerce lecimy bez przygód w kierunku Messyny, szybko dojeżdżamy na miejsce, kupujemy bilety na prom i sprawnie omijamy korek puszek, który się utworzył przed wyjazdem na prom. W ciągu paru minut jesteśmy na promie, podróż na stały ląd trwa kilkadziesiąt minut. Przed godz. 12.00 jesteśmy już w kontynentalnych Włoszech, krótka narada, lecimy w kierunku Bari, może dzisiaj dojedziemy do Bari, jeżeli nie, to jak każdego dnia około godz. 18-19 szukamy kempingu, niezależnie jak daleko będziemy od Bari. Odpalamy sprzęty i ruszamy w autostradą, która okazuje się być w remoncie, więc nic nie płacimy za przejazd. Widoki zapierają nam dech w piersi, jedziemy autostradą w chmurach i ponad nimi, z prawej strony morze a z lewej góry, raj dla motocyklistów. Wjeżdżamy w góry, kierujemy się na Taranto. Jadę za Jurą, zauważam jak gumki powoli zsuwają się z jego marynarskiego worka, który zakupił, po wydarzeniach na autostradzie, gdy zgubił gogle, śpiwór i wodę mineralną. Zjeżdżam do zatoczki, które są co 250 metrów na włoskich autostradach, dzwonię do Tomka i mówię jak jest sytuacja, żeby zatrzymał cała ekipę. Po wykonaniu telefonu ruszam dalej, po przejechaniu tunelu, zatrzymuję się przy Tomku i Winiarze, pytam gdzie Jura, a Tomek na to że śmignął dalej. Umawiamy się że będziemy się łapać w okolicach Taranto. Tomek i Winiar polecieli dalej a ja mam zamiar dopaść Jurę, po przejechaniu tunelu spotykam czekającego Jurę, mówię że trochę się jego bagaże poluzowały i lecę za Tomkiem i Winiarem. Po pościgu trwającym ok. 100 km z prędkości ok. 140-160 km/h nie widzę przed sobą Tomka i Winiara, zjeżdżam więc do zatoczki, sprawdzam gdzie jestem, gdy nagle mija mnie Jura, jadący z prędkością ok. 180 km/h. Lecę więc za nim, znowu mija kilkadziesiąt kilometrów, odkręcam manetkę, Ślicznotka daje z siebie wszystko ile tylko może, po lewej stronie widzę jak na zboczach gór płoną lasy, dym zasnuwa autostradę. Zjeżdżam z góry, gdy nagle po prawej stronie widzę stojącego na zjeździe z autostrady Jurę, mijam go ze spora prędkością, Ślicznotka zatrzymuje się ok. 100 metrów od zjazdu na autostradę, rozglądam się czy nic z tyłu nie jedzie i ruszam pod prąd. Razem z Jurą zjeżdżamy z autostrady i dzwonię do Tomka, z pytaniem gdzie są, okazuje się że dalej jadą autostradą, umawiamy się więc na spotkanie przed Taranto. Toczymy się z Jurą powoli przez włoski region Apulia, mijamy wsie i miasteczka, gdy nagle przed sobą dostrzegamy dwa sprzęty, które są dziwnie znajome, po kilkuset metrach lecimy już cała ekipą. Jesteśmy w okolicach Taranto, nadszedł czas na szukanie kempingu, ale wcześniej robimy zakupy, kupujemy trochę piwa i wina a ja dodatkowo kupuję wino na prezent. Zaopatrzeni w artykuły pierwszej potrzeby ruszamy w kierunku morza, ponieważ tam powinien być kemping. Spotykamy jakiegoś Bangladesza, który pokazuje nam, że parę metrów dalej jest kemping. Jadę więc w kierunku kempingu, który okazuje się parkingiem, nie o taki kemping nam chodziło. Ruszamy więc dalej na poszukiwanie kempingu, po przejechaniu paru kilometrów, znajdujemy kemping, na którym Winiar dla mnie i Jury robi kolację z prawdziwego makaronu i czeskiego dużego chińczyka Jury, prawdziwa uczta. Ewelina wcześniej kładzie się spać, a my w otaczającej nas nocy prowadzimy nocne rozmowy, w trakcie których znikają kolejne kartony wina. Stwierdzam że mam już dość wina i również idę spać, ale czujny Tomek nim zamknąłem powieki, po donosie Jury prosi mnie o karton wina, który miałem na prezent, daję chłopakom wino i zasypiam
 
 
kostass 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2009
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 2111
Skąd: GŁ Grupa Łódzka
Wysłany: 2011-07-27, 08:18   

A nie mowilem , ze co zostało zakupione to trzeba w jak najkrótszym czasie zniszczyc ;D ... nawet prezenty lol
_________________
Garfield i .... w oczekiwniu na nowego Ogryzka
 
 
yapkovitz 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2008
Wiek: 52
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2151
Skąd: Ząbki/Mielec (FP)
Wysłany: 2011-07-27, 08:39   

kostass, dla mnie ten wieczor skonczyl sie w miare szybko, ale trzej pozostali bohaterowie tego wieczoru.... albo lepiej niech sam sie wypowiedza :>
 
 
kostass 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2009
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 2111
Skąd: GŁ Grupa Łódzka
Wysłany: 2011-07-27, 09:01   

wieczory bardzo czesto przeciagaja sie do rana .... dlatego sa wieczorami lol .
_________________
Garfield i .... w oczekiwniu na nowego Ogryzka
 
 
winiar 


Model: MS1900
Rocznik: 2006
Wiek: 47
Dołączył: 28 Gru 2010
Posty: 1363
Skąd: z Polski
Wysłany: 2011-07-27, 09:41   

Rafał ale musisz przyzanć, ze i tak zachowaliśmy resztki przyzwoitości i wypiliśmy tylko wino teściowej! Zresztą za jej zdrowie poszedła cały karton. Wina żony nie tknelismy. Choć była tak potrzeba. Dlatego ona spowodowała, ze kulturalnie już pod osłoną nocy wybrliśmy się do misteczka bo w tle było słychać jakąś muzyke ale okazało się, ze jest ona gdzieś mocno daleko i za moja namową poszlismy mimo wszystko w drugą stronę. Wszyscy stwierdziliśmy, że skoro Włosi spią w dzień to do groma muszą być jakieś sklepy nocne. Przeszliśmy taki mały park gdy naszym oczom ukazało się kwitnace życiem centrum. Restauracje, bary, pizzernie i sklep! Jest dobrze myślę sobie i razem z Tomkiem i Jurą wchodzimy zapraszani przez Włocha do mini marketu. Był naprawdę mini ale wino było i to był artykuł po który przyszlismy.Mieliśmy kupić po kartoniku ale po szybkiej nardzie nabyliśmy 5 l baniak bo przecież na jutro też coś będziemy potrzebować. Płacimy a Włoch pokazuje nam z drugiej strony tego sklepu stoliki i zaprasza żebyśmy usiedli. Zdziwieni siadamy a on podaje nam kartę i przynosi kieliszki do wina. Dostrzegamy dopiero, że sklep to też pizzernia. Zamawiamy pizze bo głód daje o sobie juz znać, kulturalnie pijemy winko i za 5 jurków dostajemy pizze która jest przepyszna! Zjadamy i z dobrymi humorami udajemy się do naszych śpiących towarzyszy podróży. Ten kemping był bardzo ok. Fajny Włoch uczył nas mówić i jego radość, otwartość godna zazdroszczenia. Tam kupiliśmy prąd bo był zamiar podłącznia kompa tylko, że kabla z przejściówką nie mieliśmy. poszedłem do tego Włocha i mówię mu, ze nie chcemy pradu ale w zamian krzesła i stół. Uśmiechnął się i z takiego baru dostaliśmy cały komplet. Dzięki temu poraz kolejny mieliśmy super warunki.
_________________
winiar dobre pomysły, dobry smak ... a lepsze motocykle ... to miłość ...

XV 1900 Roadliner S
 
 
yapkovitz 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2008
Wiek: 52
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2151
Skąd: Ząbki/Mielec (FP)
Wysłany: 2011-07-28, 07:56   

Dzień dziesiąty, niedziela – 3 lipca 2011 r.

Jak zwykle wstaję pierwszy, szybki prysznic, gorąca kawa trzy w jednym. Współtowarzysze wyprawy śpią snem bardzo sprawiedliwych, na stoliku, przy którym prowadziliśmy poprzedniego wieczoru długie rozmowy, zauważam pięciolitrowy opróżniony do połowy plastikowy baniaczek, wypełniony dziwną żółta cieczą, na etykiecie pisze że to jakieś włoskie wino patykiem pisane. Bardzo powoli reszta ekipy wypełza na światło dzienne, Winiar pomimo globusa, robi dla mnie i Jury jajecznicę z pomidorami lub pomidory w jajecznicy, posiłek jest bardzo smaczny, Tomek zjada natomiast milion kanapek, które zrobiła Ewelina. Porządnie najedzeni, zwijamy nasze obozowisko i ruszamy przed południem do Bari. Przed wjazdem na autostradę ubieramy się ciepło, ponieważ temperatura znacznie się obniżyła, lecimy autostradą, na której robimy postój na tankowanie sprzętów i ubranie kolejnych warstw odzieży. Bez przeszkód docieramy do Bari, znowu dopada nas tropikalny skwar. Kręcimy się po tym bardzo ładnym i czystym mieście, odnajdujemy port, w którym ochroniarz mówi nam że kasy będą czynne od godziny 16.00. Jest ok. 13.00 jedziemy więc w miasto, przy nadmorskiej promenadzie parkujemy motocykle, ja kładę się pod palmą żeby pilnować sprzętów a reszta ekipy udaje się na zwiedzanie Bari. Panuje sjesta, praktycznie miasto jest wymarłe, od czasu do czasu przejedzie jakaś puszka lub przejdzie turysta. Pod palmą jest chłodno, bardzo wygodnie, szybko mija mi 2 godziny wylegiwania się i czekania na Tomka, Ewelinę, Winiara i Jurę. Przed 16.00 ruszamy do portu, gdzie okazuje się że kasy będą czynne od godziny 17.00, zastanawiamy się co dalej robić, czy płyniemy do Albanii czy też wybieramy Chorwację. Po 17.00 zjawia się Pani, która robi za miejscową informację, Winiar po angielsku zadaje jej pytanie, o której będą czynne kasy i czy dzisiaj płyną promy w kierunku Albanii lub Chorwacji, Pani odpowiada że ona „noł inglizi”, ale za to twierdzi że mówi po chorwacku, serbsku, albańsku, rozmawiamy więc z nią po polsku. Okazało się że kasy będą czynne od 19.00 i że dzisiaj prom nie płynie do Albanii, ale o 21 rozpoczyna się załadunek na prom do Dubrovnika. Wracamy do pozostałych uczestników wyprawy, przekazujemy informację i wracam do miasta. Podejmujemy próbę wejścia na plażę, która niestety nam się nie powiodła. Jest już po godzinie 18.00, jedziemy więc do marketu na zakupy, w którym zaopatrujemy się w jedzenie i picie na prom. Po 19.00 jesteśmy już w porcie, kupujemy bilety na prom, w cenie 115 Euro za człowieka + motocykl, z miejscem do spania na fotelu. W oczekiwaniu na załadunek zjadamy kolację, zrobioną na płycie portowego parkingu oraz wypijamy ok. 2,5 litra wina, które pozostało w plastikowym baniaczku. Pokrzepieni, dzielnie czekamy na załadunek, ok. 21.30 postanawiamy na własną rękę jechać w kierunku promu, okazuje się, że załadunek już trwa, a Włosi nikogo o tym nie informują. Od portu do promu dzieli nas ok. 3 km, które bardzo szybko pokonujemy, zatrzymujemy się przed promem, gdzie zostają nam sprawdzone paszporty, ponieważ opuszczamy terytorium Unii Europejskiej. Po odprawie, sprawnie wjeżdżamy na prom, zostawiamy sprzęty i idziemy na pokład, gdzie są fotele przeznaczone dla nas. Obok nas w fotelach dzielnie siedzą dwie młode Kanadyjki, małżeństwo z Australii oraz czwórka Włochów. Okazuje się że Jura będzie siedział obok jednej Kanadyjki. Widzimy jak Kanadyjka szykuje się na siedzenie obok Jury, wyciąga dezodorant i perfumuje nim swoje spocone ciało i odzież. Idę z Jurą do ubikacji, żeby się trochę ogarnąć przed pójściem spać, stajemy przed umywalkami, widzę że Jura myje tylko nogi, ponieważ jak sam stwierdził samo umycie nóg powinno załatwić podryw Kanadyjki, natomiast ja biorę prysznic przy umywalce. Umyci, wypachnieni, idziemy na rufę promu, gdzie pijemy wino, następnie wracamy na nasze fotele i dalej pijemy wina oraz planujemy gdzie jutro pojedziemy. Nasze zagraniczne towarzystwo powoli układa się do snu, my natomiast rozkładamy materace między fotelami i również kładziemy się spać. Jura zasypia na swoim dziurawym materacu, który ratuje kolejnymi kitami reparacione..

przygotowania do snu 2.JPG
Plik ściągnięto 132 raz(y) 38.31 KB

przygotowania do snu.JPG
Plik ściągnięto 129 raz(y) 30.44 KB

oczekiwanie na prom do Dubrovnika.JPG
Plik ściągnięto 138 raz(y) 37.49 KB

pod palma w Bari.JPG
Plik ściągnięto 130 raz(y) 51.33 KB

 
 
Jurij Intruder 



Model: SYMPATYK
Wiek: 52
Dołączył: 29 Kwi 2011
Posty: 23
Skąd: Liberec Czechy
Wysłany: 2011-07-28, 10:43   

Okazuje się że Jura będzie siedział obok jednej Kanadyjki. Widzimy jak Kanadyjka szykuje się na siedzenie obok Jury, wyciąga dezodorant i perfumuje nim swoje spocone ciało i odzież. Idę z Jurą do ubikacji, żeby się trochę ogarnąć przed pójściem spać, stajemy przed umywalkami, widzę że Jura myje tylko nogi, ponieważ jak sam stwierdził samo umycie nóg powinno załatwić podryw Kanadyjki, natomiast ja biorę prysznic przy umywalce.

Pier-doly, kit reparacione.
 
 
kostass 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2009
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 2111
Skąd: GŁ Grupa Łódzka
Wysłany: 2011-07-28, 10:57   

Jurij , dobrze ze sie ujawniłes . Moze trzeba cos sprostowac z tego co Yapek pisze .
_________________
Garfield i .... w oczekiwniu na nowego Ogryzka
 
 
yapkovitz 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2008
Wiek: 52
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2151
Skąd: Ząbki/Mielec (FP)
Wysłany: 2011-07-28, 11:04   

Jurij, kolezko sympatyczny, super ze zyjesz :brawo:
 
 
Jurij Intruder 



Model: SYMPATYK
Wiek: 52
Dołączył: 29 Kwi 2011
Posty: 23
Skąd: Liberec Czechy
Wysłany: 2011-07-28, 11:35   

kostass napisał/a:
Jurij , dobrze ze sie ujawniłes . Moze trzeba cos sprostowac z tego co Yapek pisze .


Generalnie pisze dobrze, drobne rzeczi sa do prostowania ale jak zacznesz prostowat Yapko moze sie wkurwit a przestat pisat dalej. Poczekamy na caloum relacii, chyba jusz wiem co Yapko bedze dzialal na emeriturze.

[ Dodano: 2011-07-28, 11:36 ]
yapkovitz napisał/a:
Jurij, kolezko sympatyczny, super ze zyjesz :brawo:


Witaj, doszli fotki?
 
 
yapkovitz 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2008
Wiek: 52
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2151
Skąd: Ząbki/Mielec (FP)
Wysłany: 2011-07-28, 13:20   

Jurij, fotki nie doszli, o ile szli od Ciebie? Natomiast ja wyslalem fotki do Ciebie i Tomka ;d
Na emeryturze bede wstawial ludziom kity reparacione ;D
 
 
kostass 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2009
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 2111
Skąd: GŁ Grupa Łódzka
Wysłany: 2011-07-28, 15:06   

Toście sobie pogadali . Ale Jurij masz racje nie prostujac tego na razie . Niech Yapko sie wypowie pierwszy , ale juz widac ze z racji wczesnego chodzenia spac najwiecej zapamietał i moze byc najbardziej wiarygodny . W przypadku reszty , znaczna ilosc "krokow w niświadomość " mogła miec wpływ na pojmowanie i zapamietywanie rzeczywistości ;D
_________________
Garfield i .... w oczekiwniu na nowego Ogryzka
 
 
yapkovitz 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2008
Wiek: 52
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2151
Skąd: Ząbki/Mielec (FP)
Wysłany: 2011-07-28, 16:11   

kostass ;D
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group