YAMAHA XVS 650, 950, 1100, 1300, 1600, 1700, 1900 FORUM

Wypadki - O-mało-co-nie-gleba (przejazd "pod górkę", Koluszk

Rado - 2011-07-24, 21:16
Temat postu: O-mało-co-nie-gleba (przejazd "pod górkę", Koluszk
Końcówka 200 km trasy. Dzień, leje jak cholere. Zapala się czerwone światło. Przejazd kolejowy, strzeżony, za mną cztery, pięć samochodów. Do pociągu jeszcze daleko, bariery nie opuszczone- sporo czasu i żadnych nerwów. Jadę coś koło 50, zwalniam gazem po czym równocześnie wciskam sprzęgło i hamuję przednim(nawet niespecjalnie docisnąłem) i ... koło się zblokowało. Na czystej drodze, bez kałuży, mimo tego że starałęm się dozować hamulec "na dwa palce". Szarpnęło w lewo (puściłem klamkę), w prawo (już słabiej, utrzymałęm kierwonicę), przejechałem butami po asfalcie (odruchowo rozstawiłem nogi na boki)- przed przejazdem nie stanąłęm ale i na szczęście nie zaliczyłem gleby. Od adrenaliny mózg bulgotał mi chyba głośniej niż Jadzia. Stanąłem, ochłonąłem, przespacerowałem się, reszta trasy z potrójną uwagą. Ze szkód- nadciągnięty nadgarstek lewej ręki i ostra trauma.

Z jednej strony- jak na to patrzę to myślę że koło musiało poślizgnąć się na wodzie czy oleju, nie widzę innej możliwości, mam wrażenie że nie zachowałem się najgorzej (co nie znaczy dobrze) ALE prawda jest też taka że gdyby przejazd był zamknięty (albo- co gorsza- z jadącym pociagiem) skończyłoby się o wiele gorzej. Z drugiej strony- może to wina mojego mizernego doświadczenia ale nie widzę możliwości zabezpieczenia się przed tego rodzaju "niespodziankami" w 100%. Rady ? Opinie ?

Dawid Z. - 2011-07-24, 21:19

Dobrze ,że się tylko tak skończyło. Rada- zwolnić przed przejazdem kolejowym, no i trenować hamowanie.
kostass - 2011-07-24, 21:29

....patrzec na droge i omijac podejrzane plamy ....
winiar - 2011-07-24, 21:36

źle to zabrzmi ale mieć oczy nawet i w dupie! dobrze, ze tak udało się zakończyć tą przygodę!
soft - 2011-07-24, 22:21

A nie prościej kupić motocykl z ABS-em....




...... żartowałem ;D

Rado - 2011-07-24, 23:24

He he he. Pewnie że prościej, jeszcze prosciej wozić d... samochodem ale na tą "chorobę" nie ma lekarstwa ;) .

Co do prędkości- mam WRAŻENIE (bardzo możliwe że mylne) że była ok- jechałem 50 po trasie, przed przejazdem (nie pierwszym w tej trasie) dodatkowo zwolniłem także w momencie całego zdarzenia może jechałem 40 a może i nie. Coś musiałem spaprać, nie ma bata, jakbym dobrze wszystko zrobił to by się tak nie stało, ale myślę że nie była to kwestia nadmiernej prędkości. Tak jak napisał Dawid- do przećwiczenia hamowanie. Wałkuję to teraz w tą i nazad (pewnie wszyscy znacie to z autopsji: co kurde było nie tak i dlaczego).

Dawid Z. - 2011-07-24, 23:28

Napisałeś ,że nacisnąłeś klamkę hamulca 2 palcami , może zbyt gwałtownie i za silno, ja często wspomagam się tylnim hamulcem i oba naciskam delikatnie i wtedy ładnie hamuje.
Rado - 2011-07-24, 23:31

Myśląc tak "na zimno" to chyba jedyna opcja (sądząc po reakcji kierownicy). Po prostu "nie wyczułem", mimo wcześniejszych dziesiątek podobnych sytuacji. Może deszcz, wyziębienie, "ja chcę już do domu"- cholera wie. Wydaje mi się że nie ale patrząc na fakty wygląda na to że jest tak jak mówisz. Uczy pokory jak cholera.
Dawid Z. - 2011-07-24, 23:36

Ja tak miałem na piasku, koło idzie w bok (po tym staram się hamować z wyczuciem) i nie łatwo wyprowadzić na prostą.
shg - 2011-07-25, 01:34

na wodzie i pasku -tylko tylni hamulec i też delikatnie, najwyżej dupkę zarzuci. Przedni niestety jak zblokuje koło to małe szanse żeby nie położyć maszyny...
Ale cieszę się że wyprowadziłeś, oby mniej takich sytuacji.

kostass - 2011-07-25, 08:50

Ja miałem tez podobną przygode . Cała droge z Łodzi do Kalisza jechałem w deszczu . Szczesliwie dojechałem do Kalisz , pojezdzam do skrzyzowania , wolno wolniutko , leje jak z cebra . Kiedy juz była praktycznie na pasie do skretu w lewo , delikatnie , na prawde delikatnie nacisnaęł klamke przedneigo hamulca . Ułamek sekundy i leże a moto sunie jeszcze kilka metów po asfalcie . Skoro jechałem tak ostroznei to dlaczego połozylem moto? Staram sie jezdzic po sladach samochodów , ale w czasie deszczu olej z środka drogi musiał spłynac na boki . Asfalt był tak sliski ze jak wstąłem na nogi o mało co znów bym sie wywalił . Było slisko jak na lodowisku . Poniewaz to była nie pierwsza taka moja przygoda teraz bardzo uwaznie patrze na to co jest na jezdni . A co do ABS to w takich sytuacjach nie jestem pewien czy by pomógł
Ziółek - 2011-07-25, 09:43

Rado, Zwyczajnie trafiłeś na palmę oleju czy ropy a deszcz dodatkowo to zamienił w środek smarny. Na każdym większym skrzyżowaniu ze starą nawierzchnią a tym bardziej przed przejazdem gdzie na dłużej stają klekoty na czterech kołach jest takie lodowisko.

Nawet nie wiecie jakie miałem gały gdy w Warszawie, w samym centrum stojąc na skrzyżowaniu/rondzie koło dworca centralnego (na tym samym gdzie Leon miał szlifa) miałem trudności aby utrzymać motocykl w pionie bo mi sie nogi rozjeżdżały jak na łyżwach. :shock: :shock: :shock: Właśnie po deszczu...

Pancernik - 2011-07-25, 18:36

To nie tylko po oleju itp. Jak pada, to asfalt jest cholernie śliski sam z siebie. I tak jak Ziółek mówi, wystarczy sobie postać na światłach i nogami wyczuć jak jest ślisko. Ja ostatnio miałem taką przygodę zjeżdżając już do garażu podziemnego. Wylewka betonowa, piękna i równiutka i chyba ją myli. Grunt, że cieniutka warstwa wody na niej. Prędkość minimalna a i tak przednie koło się zablokowało. Odpuszczenie hamulca, trakcja wróciła i już jakoś zahamowałem. Ale było blisko by położyć przy prędkości, bo ja wiem, 5km/h.

Tak przy okazji, bo nikt nie zwrócił na to uwagi, Rado a po co przy hamowaniu sprzęgło wcisnąłeś? Jeżeli jestem w błędzie to niech mnie ktoś poprawi, ale ja sprzęgło daję przy hamowaniu tylko na tyle na ile potrzeba, by zrobić redukcję z międzygazem oraz jak już jest końcówka hamowania/zatrzymanie. Jeżeli toczyłeś się jeszcze z większą prędkością i hamowałeś to straciłeś napęd i to też zaowocowało taką sytuacją. Wiele osób puszkami tak jeździ, że dojeżdża na luzie albo hamuje z każdej prędkości ze sprzęgłem. Tylko, że tam są 4 koła.

Rado - 2011-07-25, 21:47

Pancernik- powiem uczciwie że tak mnie uczyli na kursie (a i w "Motocykliście doskonałym" wspominają o tym żeby wcisnąć sprzęgło przy hamowaniu żeby silnik niepotrzebnie nie pchał maszynydo przodu)- własnego doświadczenia ciągle mam żałośnie mało, ciągle poniżej 1 tysiąca km, także polegam na tym co mi mówią i wdzięczny jestem za każdy komentarz. Skoro już robię błędy to niech się chociaż czegoś na nich nauczę...
Demolka - 2011-07-25, 22:54

Nigdy nie hamuje się z wciśniętą klamką (czy pedałem w samochodzie) sprzęgła. Silnik nie pcha, lecz hamuje, a więc wzmaga efektywność hamowania do szybkości bliskiej zatrzymania. Wtedy dopiero wciskamy klamkę (pedał).
Nie wierzę, że jest napisane w jakimkolwiek podręczniku by hamować z rozłączonym sprzęgłem. To chyba niezbyt dokładne czytanie tego akapitu i stąd nieporozumienie w sprawie momentu wciśnięcia klamki (pedału) sprzęgła.

PASS - 2011-07-25, 22:58

Wciskając sprzęgło pozbawiasz się hamowania silnikiem. Na śliskim zatrzymać ok.300kg nie jest łatwo. Lepiej hamować silnikiem i dodatkowo hamulcami, niż samymi hamulcami. A wciskanie sprzęgła przy hamowaniu to nauki z lat 80tych (też mam ten syndrom, ale z nim walczę). Chodziło o to, żeby silnik nie zgasł w syrence na egzaminie. Wypróbuj przy jakiej predkości(obrotach) i na jakim biegu Yadzia się krztusi i będziesz wiedział kiedy wcisnąć sprzegło.

O! Demolka mnie wyprzedził ;d

Demolka - 2011-07-25, 23:00

Syrenka to zły przykład - miała wolne koło, z reguły włączone ;D
sq5naz - 2011-07-25, 23:20

Często korzystam z możliwości hamowania silnikiem. Jeżeli jest możliwość to zrzucam biegi, sprzęgło rozłączam dopiero gdy silnik musiałby zejść na zbyt niskie obroty. W puszce też tak zawsze robię.

Zauważyłem jednak, że spora część ludzi (w tym również część doświadczonych kierowców) rozłącza sprzęgło już w momencie rozpoczęcia hamowania. Słyszałem, że kiedyś w dwusuwach niezbyt dobrze było hamować silnikiem, bo silnik wtedy nie był należycie smarowany mieszanką. Często słyszę też opinie, że ma to jakiś wpływ na spalanie.
Niechaj znawcy tematu mnie poprawią, bo nie jestem pewien czy mam rację.

PASS - 2011-07-25, 23:28

Demolka napisał/a:
Syrenka to zły przykład - miała wolne koło, z reguły włączone ;D

Pewnie masz rację. Ale mój instruktor na 105L takie miał pomysły. Może on uczył się na T-34 :roll:

Demolka - 2011-07-25, 23:29

W dwusuwach to prawda, gdyby hamować silnikiem to nie był by on smarowany (dzisiejsze już są smarowane jak 4-suwy) ale to było dawno. Później (w Syrenie też) poradzono sobie z tym montując tzw. wolne koło, które gdy było załączone nie pozwalało silnikowi hamować i pyrkał sobie na wolnych obrotach bez względu na położenie pedału sprzęgła, lecz można je było wyłączyć (tzw. ostre koło), wtedy silnik hamował i nie należało tego nadużywać.
Co do spalania to współczesne silniki mniej palą przy hamowaniu silnikiem (czyli nic) bo elektronika odcina całkowicie wtrysk paliwa, a przy wciśniętym sprzęgle silnik pracuje na wolnych obrotach więc coś tam zużywa.

Rado - 2011-07-25, 23:53

Przepraszam za pytania nowicjusza ale... zawsze hamujecie silnikiem ? Zza zakrętu pojawia się "coś" (nieważne jaki jest rodzaj cosia, sterta piachu, wielka dziura, barierka czy baba z bańką) i redukujecie biegami ? Kurcze, przecież na to nie ma czasu... czy może ja coś nie tak rozumiem ? Bardzo proszę o wyjaśnienie (ABSOLUTNIE żadnej ironii, zupełnie uczciwe pytanie).

Co do książki: "I jeszcze jedno, Mieciu: w czasie ostrego hamowania dobrze jest wcisnąć sprzęgło- wtedy można się skupić na hamulcach i nie obawiać że wciąż pracujący silnik zablokuje tylne koło po naciśnięciu hamulca" (s.78). Podobnie opisane hamowanie idealne (s. 82). Oczywiście rozumiem że to żadna biblia i zawsze trzeba dopasować się do sytuacji ale takie (możliwe że mylne) wnioski wyniosłem z tej lektury.

Demolka - 2011-07-26, 00:06

Pracujący silnik nie zablokuje koła, siła jego hamowania i tak jest mniejsza niż hamulca. Ponadto faktycznie należy redukować biegi odpuszczając przy tym sprzęglo delikatnie (trochę jak przy ruszaniu) by zwiększać hamowanie silnikiem i nie dopuścić do jego zgaśnięcia (zduszenia). Kuriozalne wydaje mi się to, że aby skupić się na hamulcach ktoś radzi jeszcze dodatkowe skupianie się na trzymaniu klamki sprzęgła.
A co wtedy gdy hamując nie redukujemy biegów w dól, a nagle przyjdzie potrzeba zaprzestania hamowania i pociągnięcia silnikiem by ujść z życiem z pod parowozu :hahaha: bo się wyhamować nie zdążyło ?

Rado - 2011-07-26, 00:10

Demolka- nie potrafię Ci odpowiedzieć bo jestem "za krótki". Książkę poleca wielu motocyklistów a ja jedyne co mogę to zbierać rady i ćwiczyć.
Demolka - 2011-07-26, 00:18

Zakończę tak - wielu poleca, wielu cytuje jak mantrę zamiast myśleć i ćwiczyć i wielu, bardzo wielu opisuje swoje szlify i nieszczęścia. Ja kilka cytatów z tej książki przeczytałem kiedyś tu na forum i nigdy do niej nie zatęskniłem, tym bardziej, że książka daje rady uniwersalne, a my jeździmy czoperami lub crusierami, a rzadko na enduro w crosie czy na superbikach ;D
dragini - 2011-07-26, 07:52

Dobra ja tez proszę o wykładnię właściwego hamowania bez żadnego naukowego wywodu (po prostu nie kumam o czym mówicie)
Czy jest tak:
1. Jak mam czas i możliwości przed zatrzymaniem się redukuje prędkość biegami schodząc np. 4, 3, 2 i zatrzymuje się już hamując samym hamulcem ręcznym bez sprzęgła.
2. Jak muszę gwałtownie zahamować a mam 3 lub 4 to co też samym hamulcem ręcznym bez sprzęgła??
Czy w przypadku hamowania na mokrej nawierzchni?
Czy kiedykolwiek używacie nożnego???

Czy jeszcze ktoś mógłby mi wyjaśnić co zrobiłam na skrzyżowaniu w czasie wyjazdu na Zlot Rudna 2011?????????
Lało, zatrzymałam się bez specjalnych problemów na światłach. Zapaliło się zielone. Wcisnęłam sprzęgło dodałam gazu i zaczęłam tańczyć, że mnie poniosło na środek skrzyżowania. jak się utrzymałam na dragince i ją ustawiłam do pionu i poszłam do przodu do dziś nie wiem????

Proszę podobnie jak większość początkujących motocyklistów o jasną i konkretną odpowiedź. To żeby w miarę możliwości podczas i po deszczu nie wjeżdżać na białe instruktor tłuk mi od początku jazdy. O hamowaniu nic nie mówił. A Endriu jak się o coś spytam to mówi - tak jak zwykle.

Luk - 2011-07-26, 08:14

dragini napisał/a:
Dobra ja tez proszę o wykładnię właściwego hamowania bez żadnego naukowego wywodu (po prostu nie kumam o czym mówicie)
Czy jest tak:
1. Jak mam czas i możliwości przed zatrzymaniem się redukuje prędkość biegami schodząc np. 4, 3, 2 i zatrzymuje się już hamując samym hamulcem ręcznym bez sprzęgła.
2. Jak muszę gwałtownie zahamować a mam 3 lub 4 to co też samym hamulcem ręcznym bez sprzęgła??
Czy w przypadku hamowania na mokrej nawierzchni?
Czy kiedykolwiek używacie nożnego???



1. Słusznie ;D
2. To zależy do dwóch czynników. Jeśli to prosta droga i nie pada to ja osobiście używam też hamulca nożnego przy hamowaniu awaryjnym. I uwierzcie, że mocno skraca drogę hamowania - testowałem to na parkingu pod marketem. Przy hamowaniu 70 km/h zyskiwałem minimum 4-5 metrów.

Na mokrej nawierzchni ale na prostej drodze też wspomagam hamowanie tyłem tyle, że bardzo delikatnie.

Na mokrej nawierzchni i na zakręcie chyba się jeszcze nie odważyłem. Za cienki na to jestem :oops:

A sprzęgło faktycznie w ostatnim momencie.

3. Patrz wyżej :)

dragini - 2011-07-26, 08:34

Luk napisał/a:
A sprzęgło faktycznie w ostatnim momencie.

Czyli najpierw hamulec a potem na koniec sprzęgło???
Muszę to potrenować.

[ Dodano: 2011-07-26, 08:36 ]
Luk napisał/a:
używam też hamulca nożnego przy hamowaniu awaryjnym

Ale najpierw ręczny bez sprzęgła?
Czyli najpierw ręczny, potem nożny i na końcu sprzęgło??

Luk - 2011-07-26, 08:41

dragini napisał/a:
Luk napisał/a:
A sprzęgło faktycznie w ostatnim momencie.

Czyli najpierw hamulec a potem na koniec sprzęgło???
Muszę to potrenować.

[ Dodano: 2011-07-26, 08:36 ]
Luk napisał/a:
używam też hamulca nożnego przy hamowaniu awaryjnym

Ale najpierw ręczny bez sprzęgła?
Czyli najpierw ręczny, potem nożny i na końcu sprzęgło??
\

Muszę się przejechać by nie pisać bzdur. Na 99% Ręczny i nożny w tym samym momencie. Sprzęgło na sam koniec by moto nie zgasło.

Nosiu - 2011-07-26, 10:48
Temat postu: Re: O-mało-co-nie-gleba (przejazd "pod górkę", Kol
Rado napisał/a:
..... Jadę coś koło 50, zwalniam gazem po czym równocześnie wciskam sprzęgło i hamuję przednim(nawet niespecjalnie docisnąłem) i ... koło się zblokowało. ...


Pancernik napisał/a:
..Tak przy okazji, bo nikt nie zwrócił na to uwagi, Rado a po co przy hamowaniu sprzęgło wcisnąłeś? ... ale ja sprzęgło daję przy hamowaniu tylko na tyle na ile potrzeba, by zrobić redukcję z międzygazem oraz jak już jest końcówka hamowania/zatrzymanie.


Dokładnie to było Twoim najwiekszym błędem. A w zasadzie to że zrobiłeś to równocześnie.
Bo to co pisze Pancernik jest optymalnie.

Jak "przekazałeś" równocześnie sile hamowania z tyłu na przód zachwiałeś równowagę sił w układzie dwóch kół do tego jak zrobiłeś to gwałtownie ("niespecjalnie docisnołem" nie znaczy dla mnie gwałtownie) to za dodatkowe dwa koła, musiały posłużyć Twoje nogi....
Zapewne dołożył sie do tego zdarzenia stan nawierzchni przed przejazdem o czym tu też już ktoś pisał.

Spróbuj sobie gdzieś na palcu tego manewru, który wykonałeś jeszcze raz ale na spokojnie i zobaczysz czy szarpnie motocyklem.

[ Dodano: 2011-07-26, 11:02 ]
dragini napisał/a:
Dobra ja tez proszę o wykładnię właściwego hamowania bez żadnego naukowego wywodu (po prostu nie kumam o czym mówicie)
Lało, ..... Zapaliło się zielone. Wcisnęłam sprzęgło dodałam gazu i zaczęłam tańczyć, że mnie poniosło na środek skrzyżowania. jak się utrzymałam na dragince i ją ustawiłam do pionu i poszłam do przodu do dziś nie wiem????


Normalnie złapałaś poślizg tylnego koła. Za ostro chciałaś ruszyć (jak na warunki, które napotakałaś), opona nie zdążyła odprowadzić wody spod koła i powstało zjawisko aquaplaningu (tworzenie się warstwy wody pomiędzy opona a nawierzchnią). Mozliwe ze startowałaś z koleiny( może być i minimalnej) tam jest wiecej wody, a dalej wjechałaś na skrzyzowanie i wyszłaś z koleiny motocykl złapał przyczepność i ustawił sie do pionu bo już było trochę rozpędzone.

A co do hamowania awaryjnego.
Na kursie instruktor powiedział krótko, uzywasz wszytkich możliwych środków do hamowania awaryjnego, tj. hamulec ręczny, nozny i silnik jak zdążysz z redukcją, sprzęgło wciskasz na koniec. Oczywiscie nie doprowadzać do poślizgu....

Demolka - 2011-07-26, 12:47

dragini napisał/a:
Zapaliło się zielone. Wcisnęłam sprzęgło dodałam gazu i zaczęłam tańczyć, że mnie poniosło na środek skrzyżowania

Coś Gośka namotałaś, z wciśniętym sprzęgłem Draginka musiałaby stać, bez względu na gaz i pogodę ;D

azrael88 - 2011-07-26, 21:43

To i ja jako mało doświadczony motocyklista zapytam o radę.

Moje hamowanie wygląda mniej więcej tak:
1. W mieście z reguły najpierw redukuję silnikiem, potem ręczny, 1-2 sek później delikatnie nożny, pod koniec sprzęgło. Praktycznie zawsze używam nożnego w drugiej fazie hamowania, zaraz za nim wciskam sprzęgło. Uważam, że ręczny w czoperach to spowalniacz a nie hamulec.

2. W deszczu i na mokrym nienawidzę jeździć, to chyba trauma po pierwszej glebie 3 sezony temu. Na mokrym zawsze hamuję używając sprzęgła i z przewagą nożnego. Inna sprawa, że na mokrym jeżdżę niemalże przepisowo jeśli chodzi o ograniczenia prędkości.

3. Awaryjnie na dragu jeszcze mi sie nie zdarzyło...

Czy Waszym zdaniem to dobre nawyki czy coś powinienem zmienić?

PrzemekN - 2011-07-26, 22:30

azrael88 napisał/a:
To i ja jako mało doświadczony motocyklista zapytam o radę.

Moje hamowanie wygląda mniej więcej tak:
1. W mieście z reguły najpierw redukuję silnikiem, potem ręczny, 1-2 sek później delikatnie nożny, pod koniec sprzęgło. Praktycznie zawsze używam nożnego w drugiej fazie hamowania, zaraz za nim wciskam sprzęgło. Uważam, że ręczny w czoperach to spowalniacz a nie hamulec.

Na mokrym zawsze hamuję używając sprzęgła i z przewagą nożnego.


Też jestem jeszcze mało doświadczonym motocyklistą, ale, już zdążyłem się nauczyć, że trzeba bardzo uważać na tylny hamulec.
Na paradzie w Wolsztynie, na suchej nawierzchni, trochę zbyt mocno zahamowałem nożnym i w efekcie, poszedłem efektownym bocznym ślizgiem (prawie, jak na żużlu).
Udało mi się opanować maszynę i skończyło się tylko na ostrym strachu.
Rozmawiałem później z chłopakami z W-D-L na temat techniki hamowania i po przemyśleniu tego, co usłyszałem, nożnego używam dość niechętnie i ostrożnie. Przy jeździe na mokrym i śliskim, tym bardziej uważałbym z nożnym... Po wielu próbach, doceniłem hamowaniem silnikiem :>
Oczywiście, w sytuacji hamowania awaryjnego należy użyć wszystkiego, co się ma, żeby się nie położyć i jak najszybciej zatrzymać...

Jeżdżę 650 i uważam, że tylny jest tylko spowalniaczem, a ręczny jest dużo bardziej efektywny.

Rado - 2011-07-27, 00:35

Pojechałem na parking, po dwu godzinach mądrzejszy jestem tylko o tyle, że JEDYNYM sposobem żeby powtórzyć takie zachowanie jest szybko zdusić przedni. Jeśli się tego nie zrobi to ze sprzęgłem czy bez- przednie koło się nie blokuje (przynajmniej ja go tak zblokować nie potrafię).

Nosiu- nie bardzo rozumiem, w jaki sposób "zachwiałem równowagę" ? Do tej pory myślałem (poprawiajcie gdzie się mylę, to nie żadna ironia) hamowanie przednim polega właśnie na- było nie było- zachwianiu równowagi i przekazaniu większości masy maszyny na przednie koło. Wtedy jest ono dociśnięte i wtedy hamuje. Gorzej jak klamka jest wciśnięta za szybko (tak jak chyba niestety u mnie w tym przypadku)- wtedy koło nie jest dociążone, blokuje się i dąży do "pójścia" tą drogą, gdzie jest mniejszy opór, czyli bokiem (powierzchnia styku z asfaltem jest krótsza w poprzek niż wzdłuż). Im bardziej ślisko, tym te opory boczne mniejsze i tym łatwiej będzie się to działo.

Dokładnie tak się stało i dlatego moim i niedoświadczonym zdaniem puszczenie klamki (czyli usunięcie oporu w osi podłużnej) uratowało mi tyłek. Sprzęgło nie wpływało praktycznie na nic- co najwyżej tylne koło nie hamowało silnikiem, co przy zblokowanym przednim i tak nic by nie zmieniało- bez sprzęgła stałoby się dokładnie to samo.

Przepraszam za to wałkowanie. EOT z mojej strony, chyba doświadczalnie znalazłem źródło błędu (czyli jak zawsze- siebie). Mam nadzieję poprawić.

dragini - 2011-07-27, 07:41

Demolka napisał/a:
Zapaliło się zielone. Wcisnęłam sprzęgło dodałam gazu i zaczęłam tańczyć, że mnie poniosło na środek skrzyżowania

Coś Gośka namotałaś, z wciśniętym sprzęgłem Draginka musiałaby stać, bez względu na gaz i pogodę ;D


Oj tam oj tam miałam luz to wcisnęłam sprzęgło wrzuciłam jedynkę dodałam gazu - to był taki skrót myślowy - a koleina to faktycznie była Nosiu dziękuje za wyjaśnienie. :virazka3:

Demolka - 2011-07-27, 11:23

dragini napisał/a:
Demolka napisał/a:
Zapaliło się zielone. Wcisnęłam sprzęgło dodałam gazu i zaczęłam tańczyć, że mnie poniosło na środek skrzyżowania

Coś Gośka namotałaś, z wciśniętym sprzęgłem Draginka musiałaby stać, bez względu na gaz i pogodę ;D


Oj tam oj tam miałam luz to wcisnęłam sprzęgło wrzuciłam jedynkę dodałam gazu - to był taki skrót myślowy - a koleina to faktycznie była Nosiu dziękuje za wyjaśnienie. :virazka3:

... i musiałaś tą klamkę puścić - wtedy się zaczęło ;D

[ Dodano: 2011-07-27, 11:47 ]
azrael88 napisał/a:
... ja jako mało doświadczony motocyklista...
Uważam, że ręczny w czoperach to spowalniacz a nie hamulec.

Jest dokładnie odwrotnie.
Hamulec przedni we wszystkich rodzajach motocykli jest hamulcem podstawowym ! ! !
Najprościej przekonasz się oglądając motocykl - 2 duże zaciski i tarcze hamulcowe z przodu i 1 mały zacisk i 1 tarcza z tyłu w 1100 oraz 1 tarcza hamulcowa z przodu i słabiutki hamulec bębnowy z tyłu w 650. Czyżby konstruktorzy się pomylili ! ! !
Ostatnio oglądałem test hamowania ze 100 km/h 2 motocykli:
hamulec przedni:
Honda CBF1000 46,6 m, opóźnienie 8,3 m/s2
Suzuki M1800R 58,5 m, opóżnienie 6,6 m/s2
hamulec tylny:
Honda 93,6 m, opóźnienie 4,1 m/s2
Suzuki 86,7 m, opóźnienie 4,4 m/s2
to daje również obraz skuteczności hamulca przedniego i tylnego.
Teraz profity z umiejętnego korzystania z obu hamulców jednocześnie:
Honda 40,0 m, opóźnienie 9,7 m/s2
Suzuki 41,9 m, opóźnienie 9,2 m/s2

Wnioski i skutki tych wniosków to już Twoja sprawa 8)

Nosiu - 2011-07-27, 11:49

Rado napisał/a:
Nosiu- nie bardzo rozumiem, w jaki sposób "zachwiałem równowagę" ?


Ponieważ zrobiłeś to równocześnie jak sam napisałeś.

W tym momencie tylne koło dostało swobodę toczenia się do przodu. Przerzuciłeś całą masę pojazdu do zahamowania na przód, na koło, które do tej pory luźno się toczyło.
I teraz zbieg niekorzystenych zdarzeń, gdyż jesteś przed przejazdem kolejowym gdzie stojące pojazdy "gubią" olej, który się tam kumuluje, jak rozumię było mokro, przez co powstaje niewidoczna maź, dalej zbyt mocne naciśnięcie klamiki (jak na te warunki) do tego lekki skręt kierownicą (który może wywołać "luźne" tylne koło - po prostu goni "hamujący" przód) wszytsko to w zasadzie ułamki sekund i masz walkę...
To że puściłeś klamkę to zapewne Cię uratowało i świadczy że nie straciłeś zimnej krwi ;D

Rado napisał/a:
Do tej pory myślałem (poprawiajcie gdzie się mylę, to nie żadna ironia) hamowanie przednim polega właśnie na- było nie było- zachwianiu równowagi i przekazaniu większości masy maszyny na przednie koło. Wtedy jest ono dociśnięte i wtedy hamuje. ...

W trakcie hamowania środek cięzkości przesuwa się sam do przodu a wraz z nim i zwiększa się docisk koła.
Dlatego hamulec tylny jest pomocniczy.
Podobnie masz w samochodzie gdzie głównie hamuje się przodem.
Ale po coś hamulce zamontowane są i z tyłu....
Musisz pamiętać że większa masa nie tylko powoduje większy docisk ale też większą siłę przekazywaną na przód, która pcha pojazd do przodu.
Przy hamowaniu zawsze powstaje zachwianie układu sił, pytanie jak ono jest gwałtowne dla całego układu.
Po to ktoś uczył hamowania pulsacyjnego a później wypracowano ABS.

Rado napisał/a:
Sprzęgło nie wpływało praktycznie na nic- co najwyżej tylne koło nie hamowało silnikiem, co przy zblokowanym przednim i tak nic by nie zmieniało- bez sprzęgła stałoby się dokładnie to samo.

I z tym pozól, że się nie zgadzam, jest dokładnie jak napisał:
Demolka napisał/a:
Silnik nie pcha, lecz hamuje, a więc wzmaga efektywność hamowania do szybkości bliskiej zatrzymania. Wtedy dopiero wciskamy klamkę (pedał).

Być może hamowanie silnikiem nie zapobiegłoby poślizgowi przedniego koła ale przynajmniej zmniejszyłoby skutki...

Demolka - 2011-07-27, 12:18

Temat się rozwija - więc jeszcze się wymądrzę ;D
Po co hamulec z tyłu ?
W samochodach z układami ABS, a wcześniej było to mechaniczne urządzenie (korektor siły hamowania) tylne koła zaczynają hamować dopiero wtedy, kiedy przednie zbliżają się do granicy przyczepności, stabilizując tor jazdy i skuteczność hamowania (zmienia się też punkt ciężkości).
My na motocyklach musimy sobie ten "korektor siły hamowania" jakoś wypracować i wszczepić do rozumu na "twardy dysk". Jak to zrobić? - trenując, trenując, trenując, na różnych nawierzchniach i w różnych warunkach.
Co to da?
W pierwszym rzędzie mocno skrócone i bezpieczne hamowanie, zwłaszcza awaryjne !
Po dalszym opanowaniu tylnego hamulca jako stabilizatora toru jazdy - przyjemność z pokonywania winkli. Najprościej: zhamowujemy normalnie przed winklem do założonej prędkości, przed "szczytem" winkla naprężamy napęd (lekko dodając gazu) i lekutko zaczynamy hamować tylnym hamulcem, hamując przez cały "szczyt" winkla ciągnąc jednocześnie silnikiem, a po pokonaniu "szczytu" puszczamy tylny hamulec i dodajemy gazu.
Po co to paradoksalne hamowanie z równoczesnym ciągnięciem (uwaga - ma to być lekutkie trzymanie koła hamulcem, a nie hamowanie jak do zatrzymania czy nawet tylko zwolnienia) ?
Po to, żeby wykorzystać w winklu siłę ciągu silnika (ten ciąg nie pozwala nam się "walić" w łuku) bez ryzyka zawirowania koła przy przedawkowaniu gazu lub złapania pod oponę nawierzchni o mniejszej przyczepności, a w efekcie poślizgu tyłu.
Lepiej nie potrafię przekazać, a więc pozostaje TRENING !
Kiedyś była tu na forum duża polemika o hamowaniu tyłem gdzie cytowano z "Kierowcy doskonałego", że należy hamować tylko tyłem czy tak jakoś. Myślę, że było to niezrozumienie po niedokładnym przeanalizowaniu tekstu. Myślę, że chodziło o to o czym wyżej bo tak się jeździ na przykład w wyścigach.

azrael88 - 2011-07-27, 16:34

Demolka, z faktami cytowanymi przez Ciebie nie dyskutuję, wnioski nasuwają się same. Tylko dlaczego ja podczas hamowania samym przodem mam wrażenie, że ten hamulec ledwo co działa? Czy to błędne wrażenie czy też powinienem zacząć się martwić jego stanem (mechanik ocenił że klocki są w porządku).

Delikatne hamowanie tyłem w sekundę-dwie po klamce ręcznego daje mi poczucie bezpieczeństwa.

Pancernik - 2011-07-27, 17:15

Jak masz założone twarde klocki do szlifierki, zamiast miękkich do armatur to i efekt jest taki. No, ale "mniej się zużywają" ;)
Demolka - 2011-07-27, 21:37

azrael88 napisał/a:
... dlaczego ja podczas hamowania samym przodem mam wrażenie, że ten hamulec ledwo co działa? Czy to błędne wrażenie czy też powinienem zacząć się martwić jego stanem (mechanik ocenił że klocki są w porządku)...

Mechanik ocenił tylko grubość klocków, nie typ i przeznaczenie. Sprawdź też czy masz płyn, a jeśli jest to nie powinien być starszy niż 2-3 lata. Jeśli nie wiesz, wymień. Koszt niewielki, a skutek oczywisty. Jeśli masz "gumową" klamkę to układ zapowietrzony.
Może być też tak jak sugeruje Pancernik - złe klocki - wymień, a przy kupnie nowych bierz te do jazdy turystycznej, to ważne, ważniejsze niż ich długowieczność. Wiedz, że są klocki do jazdy wyścigowej, które by hamowały trzeba rozgrzać do bardzo wysokiej temperatury, nasze jeżdżą na zimno !
Co Ci z wizualnie niezużytych sportowych klocków gdy maszyna rozbita ? ;/

SoH - 2011-07-28, 15:38

Demolka napisał/a:

(...)
Po dalszym opanowaniu tylnego hamulca jako stabilizatora toru jazdy - przyjemność z pokonywania winkli.
(...)


Mnie tak na kursie uczyli jeździć ósemki. Jak dla mnie różnica z hamulcem-bez hamulca, to niebo a ziemia.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group