YAMAHA XVS 650, 950, 1100, 1300, 1600, 1700, 1900 FORUM

Technika jazdy - Jak uniknąć Slizgu na " PSIE"

adamszubud - 2009-05-01, 20:15
Temat postu: Jak uniknąć Slizgu na " PSIE"
Hej. Jadąc do Lublina na rozpoczęcie sezonu 26.04 zaliczyłem ślizg na psie . Pies wyskoczył za TROLEM (moim kolegą też motocyklistą )ale mi prosto pod koła . Wszystko skończyło sie prawie dobrze dla motocykla ale dla mnie nie bardzo - połamany palec i żebra, zerwany mięsień szyjny . Panwie bardziej doświadczeni o de mnie JAK UNIKNĄĆ TAKICH WYPADKÓW ?? ?? chciałem zauważyć że jechał 60km/h A JAKBY SZYBCIEJ ?? ?????


:koso: :koso: :koso: :koso: :koso: :koso: :koso: :koso: :koso: :koso: :koso:

krokodyl - 2009-05-01, 21:06

A co z psem? Uszedł z życiem, czy Drag go rozwalcował?

Psy to jest jakiś problem. Dziś jeden mnie obszekał. Biegł chyba ze trzysta metrów przed przednim kołem. Ja go nie chciałem przejechać, ale jechałem na niego, bo wydawało mi się, że jak go będę chciał wyprzedzić to uczepi mi się zębiskami u nogawki... W końcu się zmęczył, albo dobiegł do granicy swojego terytorium i odpuścił.
Powinni trzymać te psiurska na zamkniętych podwórkach...

Ale to tak trochę a propo jeża, a co do ślizgu, to coż. Jak zablokujesz przednie koło, to gleba jest trudna do uniknięcia. Najpierw więc ostro hamulec, ale jak trzeba gdzieś odbić na bok, to trzeba go niestety na chwilę odpuścić. Potem staramy się ominąć przeszkodę, wyprostować maszyne i znowu klamka hamulca.

Oczywiście jak to zwykle bywa teoria jest łatwiejsza od praktyki, a ślizg zdarza się najwytrawniejszym.

Żebro przestaje bolec po 6 tygodniach ;D , wiem bo złamałem dwa lata temu na nartach ;D ;D ;D , z palcem mam kłopoty do dziś, też po nartach. Z nart nie da się wyleczyć, z moto chyba też.

Więc kuruj się Brachu i do spotkania na drodze. I żadnych więcej ślizgów na psach !

Mycel - 2009-05-01, 21:29

Te psy mają depresje i chcą popełnić samobójstwo. Jadę sobie przez Katowice i widzę taki mały siedzi sobie na chodniku i nagle fru mi pod koło. Ja po hamulcach i kiedy go zacząłem omijać to po gazie i został w tyle.
jaro - 2009-05-01, 21:53

psy nielubią kręcących się kóleczek. A najbardziej listonoszy ;D ;D ;D
zen - 2009-05-01, 22:38

Zależy jaki duży pies. Jeśli nie wielkości krowy, to nie ryzykowałbym niebezpiecznego hamowania, tylko przejechał po gościu jak najbardziej prosto. Moje życie i zdrowie jest jednak ważniejsze od zwierzaka.

P.S. I to mówi wegetarianin i obrońca zwierząt :/

karolmaly - 2009-05-01, 23:26

A ja kiedyś najechałem kotka. Biedak wyskoczył z pola prosto pod koła. Odbił się o koło i "zasnął". Zmęczony był pewnie po całym dniu myszkowania. Szkoda zwierzaka.
warek07 - 2009-05-01, 23:35

dzisiaj mała popierdolka wyskoczyla pod puszke przede mną... dziadek w starej corsie w hamulec a ja za nim ( wszystko na łuku drogi) - pierwszy raz zapiszczalem tak dlugo przedną opona...
jaro - 2009-05-02, 06:16

Maly pies to mały problem, gorzej jak by to była np. duża wiewióra :hahaha: :hahaha: :hahaha:
Merlin - 2009-05-02, 08:44

Jeszcze jak jeździłem crosem (dawno temu), złapałem małego psa pomiędzy przednie kolo a silnik. Przewałkowało go i o mało się nie wyp........ a jechałem może ze 40 na godzinę.
Jadąc autem, jak mogę bezpiecznie przyhamować, to hamuje, jak nie to tylko noga z gazu i pierdut.

empiq - 2009-05-02, 21:29

no szkoda Twojego zdrowia!
Ja to psów nie lubię jak psów! ! ! :) jak się zdarzy nie hamuję. na razie na szczęście tylko puszką puknąłem. Współczuję i szybkiego powrotu do zdrowia!!!!

adamszubud - 2009-05-03, 11:39

Najgorsze to jest to że pies PRZEŻYŁ i zwiał z piskiem. Ale z tego co wiem to go uśmiercił właściciel by się pozbyć kłopotu
krokodyl - 2009-05-03, 21:45

Pies na drodze to nie wina psa, tylko jego właściciela. I prawdę powiedziawszy w takiej sytuacji, kiedy zwierze było przyczyną wypadku, to właściciel powinien ponieść prawne konsekwencje swojego niedbalstwa, a częściej głupoty.

Te bezpańskie psy, to też wina ludzi, którzy biorą sobie zwierzaczka na chwilę, a jak się okaże, że przy okazji to też obowiązek, to wywożą potem psa do lasu i uwiązują go do drzewa. Jak uda mu się przegryźć sznur, to potem się wałęsa bazpański..., a jak nie, to zwierze kilka dni zdycha w męczarniach.

Ja przez wiele lat miałem owczarki niemieckie. Psy były na zamkniętym podwórku i nie biegały same po drodze...

empiq - 2009-05-04, 01:00

Krokodyl racja wina właściciela - ja się nawet zatrzymałem bo piesek mały ale bez smyczy i nijak nie dało rady ominąć - wbiegł pod koła! - ale właściciel się nie znalazł :( przypuszczam ze się nie przyznał po prostu . nie chciał za zderzak płacić :(
shipp - 2009-05-04, 12:48

Jak jechałem do Gródka, widziałem na poboczu psa. Siedział i najwyraźniej podejmował decyzję, żeby wyskoczyc na drogę. Nie uśmiechało mi się, żeby WildStar po mnie przejechał, więc wystrzał z wydechów skutecznie wywiał piesowi głupie myśli ze łba i pognał w drugą stronę z piskiem i podkulonym ogonem.
warek07 - 2009-05-05, 00:09

kurcze rozwierce te swoje wydechy ;D
krokodyl - 2009-05-05, 21:20

Warek, tylko pamiętaj, że potem ten co jedzie za Tobą, nie słyszy wiatru, tylko wydechy ;D
shipp - 2009-05-05, 21:45

No to Warek będzie jeździł na końcu ;D
krokodyl - 2009-05-06, 21:52

Jako właściciel tuningowych silver tile dotrzymam mu tyłów ;D , a i Wiewiór uruchamiający alarmy się załapie ;D
Kto jeszcze na tyły?

warek07 - 2009-05-06, 22:34

byle nie za krokodylem po jego prawej ;D

a powaznie na codzien lubie ten swój warkot silnika... do momentu kiedy nie jade z wami i zastanawiam sie czy odpalilem juz :hahaha:

jaro - 2009-05-07, 12:09

Też to mam zawsze się zastanawiam czy mój chodzi czy nie. :hahaha: jadąc za pustymi rurami jakie ma np. Kamyk ;D , najgorsze że nie słyszę własnych myśli. :hahaha:
1janbo - 2009-05-07, 12:17

..ale narzekacie... troszkę hałasu jeszcze nikomu nie zaszkodziło... zawsze można się na meszka przesiąść (skuter) :dziadek: :buahahaha:
jaro - 2009-05-07, 12:29

To już wolę nie myśleć, a na psy wozić granaty. :hahaha: :hahaha: :hahaha:
ansuz - 2009-09-28, 12:58

Wczoraj jechałam puszką ulicą miasteczka podkrakowskiego, na szczęście wolno, bo słonce dawało tak, że niewiele widziałam. Turlam się, a tu na środku drogi jamnior... siedzi i się gapi. Podjeżdżam coraz bliżej... siedzi. NIC, zero reakcji.
[Z siedzenia obok]: "daj po klaksonie".
[klakson]
jamnior: [podnosi dupeczkę spogląda z wyrzutem i usuwa się o 15 cm, na tyle żeby go jednak nie rozjechać] shock

dadamos - 2009-09-28, 15:34
Temat postu: Re: Jak uniknąć Slizgu na " PSIE"
adamszubud napisał/a:
JAK UNIKNĄĆ TAKICH WYPADKÓW ?? ?? chciałem zauważyć że jechał 60km/h A JAKBY SZYBCIEJ ?? ?????


:koso: :koso: :koso: :koso: :koso: :koso: :koso: :koso: :koso: :koso: :koso:



Nie wiem ile miałeś czasu na reakcję ale PRZECIWSKRĘT ! Mnie już dwa razy w tym sezonie dupę uratował.

davidos - 2009-09-28, 19:52

1janbo, mój skuter jest głooooośny. więc jak już to chiński 4t ;D . Co do psów to za mną biegł doberman (mojego wujka) przy 60 dopiero odpuścił skubaniec.
Luk - 2009-10-22, 13:19

Tak sobie przeglądam forum i odpisuję na dawne posty...

adamszubud napisał/a:
Najgorsze to jest to że pies PRZEŻYŁ i zwiał z piskiem. Ale z tego co wiem to go uśmiercił właściciel by się pozbyć kłopotu


Wypadku oczywiście współczuję - minęło już troszkę czasu i mam nadzieję, że o nim prawie zapomniałeś. Jednak pisanie, że najgorsze, że pies przeżył i zwiał... hmmm ja tam uwielbiam psiaki. Sam moje zabieram czasem na zloty motocyklowe by się przyzwyczajały do motocykli. Dwa lata temu byłem z wizytą na wsi. Brama zamknięta więc psiak ( młody terier niemiecki ) puszczony luzem biegał sobie po trawce. Nagle ktoś bramę otworzył.... i złap tu teriera, któremu nagle odbiło! Oczywiście pobiegłem za nim - już byłem blisko, zostało mi jakieś 20 metrów i zobaczyłem klienta w Renault Laguna. Jechał może z 70 km/h - pewnie widział, że biegnę ale może nie... nawet nie hamował. Tak to była moja wina. Powinenem przewidzieć, że ktoś może nagle otworzyć bramę. No nie przewidziałem. Wiozłem biedne psisko 30 km do kliniki weterynaryjnej. Nie przeżył... Żona kilka dni później trafiła do szpitala z nerwów... Może tego psiaka, który "PRZEŻYŁ" też ktoś uwielbia i może go jednak właściciel nie uśmiercił...

ps. Jeden z moich psów ( też terier niemiecki ) mimo wizyty na zlocie dalej nie przepada za motocyklami a tych "wolnossących" to wręcz nie znosi... mały gnojek, który jest częścią mojej rodziny :) WSPANIAŁY PIES.

ps.2 A tak by się trzymać tematu - kilka razy musiałem jechać w deszczu. Najdłuższe trasy to jednak max 50 km. Mogę tylko zgodzić się z Kolegami. Koleiny to masakra - szczególnie jadące z przeciwka w koleinach tiry. Grunt to dobre ciuchy i wolna jazda. No a o białych liniach to już wszystko napisaliście - tragedia. Generalnie zawsze unikałem jazdy w deszczu - ale jak mus to mus...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group