|
YAMAHA XVS 650, 950, 1100, 1300, 1600, 1700, 1900 FORUM
|
 |
Plecaczki - nasze śmieszne wpadki
izetta - 2011-09-02, 16:01 Temat postu: nasze śmieszne wpadki Mój niemałż już wie, że jak ja jadę z nim na wyprawę, to na pewno coś przeskrobię. Pierwsza wpadka na stacji jak jechaliśmy na Woodstock, stawiam motóra i widzę, że zachaczę spacerówką o jego maszynę więc lekko cofam, a w tym momencie nóżka zwiała, ja nie widziałam i myk maszyna na mojej nodze a ja na maszynie Przema. Noga z siniakiem, ale nic nie porysałam A druga, o niebo lepsza scena, to jak jechaliśmy do Krotoszyna na zlot. Pytam neimałża czy ma jeszcze coś do spakowania w kufer, więc niech włoży, a ja poszłam sie ubierać bo znajomi już czekali. Oczywiście, ponieważ mam ADHD nieleczone i ogromną sklerozę to wsiadłam na moto i dawaj, jedziemy. W Rogalinku się zatrzymaliśmy, bo Przemo gdzieś zniknął. Czekamy i czekamy, na co ja do kolegi, dumnie "dzisiaj ne ja się zgubiłam", po czym przyjechał niemałż z moim laczkiem w sakwie, bo oczywiście nie zamknęłam kufra i Przemo zbierał ten laczek z drogi. Dobrze, że nic wiecej nie wypadło
KOSA - 2011-09-02, 21:59
izetta znam podobną do ciebie amazonkę też ma różniaste przygody
izetta - 2011-09-05, 13:06
o jak fajnie, że nie jestem jedyna
Olciak - 2011-10-04, 10:27
Hyhy...ja jak raz jechałam na WIKING NIUNIUSIU STARZE z moim Lubym(tak jak Kingwaya nazwałam) Wpadł mi motyl we włosy a ja się boję motyli i ciem.....i zaczęłam rękami wymachiwać i cudem uniknęlismy wypadku^^ Ale moja poza i mina musiały być bezcenne w tym momencie....to było i śmieszne i mogło być jednocześnie tragiczne w skutkach...:P
Ania - 2011-10-04, 12:11
To ja też się pochwalę...w sobotę z Serkiem i Pasyjo śmignęliśmy z bydgoską Dragonią do Tlenia. Po drodze przystanek w Różannej u leśniczych na kiełbasce z dziczka. Na mojej Viruni na tylnym kufrze przyczepiłam sobie lisią kitę. Taki gadżet na szczęście. Najedzeni, szczęśliwi, rozkielczeni wracamy do moto...patrzę a kita w połowie urwana. Wyzwałam psy leśniczych, że mi obżarły. Po paru minutach podchodzi kobietka z małym synkiem i mówi, że on chce przeprosić za kitę. Mały urwał mi kitę, a ja stoję i na psy wyzywam haha...Transakcja skończyła się wymianą kity na cukierka, buziakiem od małego urwisa na zgodę i moją prośbą, by już nam nic więcej nic nie urywał z moto i nie odkręcał bo niektóre części są nam potrzebne do odpalenia sprzętów haha. No i jeździłam z takim ogryzkiem
|
|