YAMAHA Drag Star FORUM
FAQFAQ  Mapa GoogleMapa Google  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Miedzynarodowa wyprawa na Sycylie i Chorwacje
Autor Wiadomość
yapkovitz 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2008
Wiek: 51
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2148
Skąd: Ząbki/Mielec (FP)
Wysłany: 2011-07-13, 12:27   Miedzynarodowa wyprawa na Sycylie i Chorwacje

Dzień pierwszy, piątek – 24 czerwca 2011 r.

Pobudka godzina 6.30, niebo nad Ząbkami lekko zachmurzone, otrzymałem smsa od Winiara (Piotrka) że u niego od rana pada, myślę sobie rewelacja, znowu będę rainmanem, zawsze gdy gdzieś się wybieram to pada. Szybkie śniadanie, karmienie futrzaków czyli dwójki kotów, ostanie sprawdzenie czy bagaże są dobrze zamocowane na Ślicznotce (Yamaha Drag Star 1100 Custom) i nagle ciszę piątkowego poranka przerwał dudniący bass, to nadjeżdża Winiar na swoim sprzęcie, Yamaha Drag Star 1100 Classic. Zamykam dom i o godzinie 7.40 ruszamy na spotkanie Wielkiej Przygody. O godzinie 7.45 wjeżdżamy do Warszawy i Traktem Lubelskim kierujemy się w kierunku Góry Kalwarii, gdzie mamy się spotkać z Tomkiem (Tomaszkiem), który na spotkanie z nami jedzie z Białegostoku. W 15 minucie naszej wyprawy, Winiar pokazuje mi żebym zjechał na pobocze, pytam co się stało a on mówi że za chwile zgubię tablicę rejestracyjną, faktycznie zwisała smętnie na jednej śrubie. Mocujemy tablicę za pomocą opaski zaciskowej i ruszamy dalej w drogę. Bez przygód dojeżdżamy na stację benzynową za Górą Kalwarią i czekamy na Tomka. Po godzinie 10 słychać że od strony Mińska Mazowieckiego nadjeżdża bardzo, bardzo dudniący bass (Yamaha Road Star 1700). Krótkie przywitanie z Tomkiem i możemy ruszać dalej, ale nagle Winiar zauważa że na Tomkowym sprzęcie smętnie zwisa lightbar. Szybki demontaż lightbaru, ponowne złożenie i możemy ruszać. Lecimy przez Grójec, Radom, Kielce, pogoda doskonała do jazdy, niezbyt gorąco, brak deszczu. Wjeżdżamy do Krakowa, akurat jest po burzy, toczymy się powoli, wbijamy się na obwodnicę Krakowa i kierujemy się na Wadowice, Andrychów, jest bardzo gorąco. Przez Tresną jedziemy w stronę Żywca, przypominam sobie zlot z września ubiegłego roku w Tresnej, wówczas prawie cały czas padało. Z Żywca nasz szlak prowadzi do Zwardonia, gdzie przekraczamy granicę i już jesteśmy na Słowacji, po której poruszamy się zgodnie z przepisami. Dojeżdżamy do Żiliny i rozpoczynamy poszukiwanie kempingu w Hradnej, ok. 1,5 godziny kręcimy się po okolicy, kilkanaście dróg i jedna autostrada w różne strony, Słowacy podaja sprzeczne informacje, albo nam się wydaje że podają sprzeczne informacje. Tomek stwierdza że kemping musi być gdzieś za autostradą, wbijamy się więc w wąska dróżkę pod autostradą. Jedziemy powoli i spotykamy dwójkę Słowaków w samochodzie, mówią żeby jechać za nimi, to nas zaprowadzą do kempingu. Dojeżdżamy do rzeki, przez którą jest przerzucona kładka z drewnianymi podkładami, Słowacy pokazują żeby jechać przez nią. Patrzymy na siebie, nikt nie ma ochoty wjeżdżać sprzętem na kładkę, gdy nagle z naprzeciwka jadą po kładce samochody na słowackich numerach. Gdy oni potrafią to my też, ruszamy po kładce, drewniane podkłady tylko podskakują gdy przejeżdżamy. Zanurzamy się w słowackie góry, gdy nagle przed nami widać samotnego jeźdźca na Suzuki Intruder 1800, wszyscy się zatrzymujemy, okazuje się że to Jurij (Jura), który jechał na spotkanie z nami z Liberca. Krótkie przywitanie i jedziemy na kemping w Hradnej. Na kempingu mieliśmy zarezerwowane chatinki (domki bez łazienek), które zamieniamy na pokój w pensjonacie. Pierwsze wspólne piwko w kempingowym barze, kolacja z dużego chińczyka (torebka jedzenia liofilizowanego) a później nocne rozmowy Polaków i Jury (który się okazał obywatelem Ukrainy), przy 3 lub 4 litrach, jak to mówił Jura twardego alkoholu.
_________________
Stowarzyszenie Motocyklowe Filii Patriae
Ostatnio zmieniony przez yapkovitz 2011-07-13, 13:24, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
spining 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2006
Wiek: 51
Dołączył: 03 Lis 2009
Posty: 1043
Skąd: Soldau Ostpr.
Wysłany: 2011-07-13, 12:45   

yapko, dawaj dalej swoja opowiesc; czekamy
_________________
Lepiej mieć wspomnienia, niż marzenia.
byl 650; byl 1100; byl RS 1700 SILVERADO
 
 
yapkovitz 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2008
Wiek: 51
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2148
Skąd: Ząbki/Mielec (FP)
Wysłany: 2011-07-13, 13:29   

Dzień drugi, sobota – 25 czerwca 2011 r.

Wstajemy bardzo wcześnie, o godzinie 6.00, moim pragnieniem jest umrzeć, czuję jak się rozpadam na czynniki pierwsze, wszyscy mówią nigdy więcej wódki i calvadosu od Jury. W nocy miałem dziwną przygodę, w pokoju spotkałem egzotycznego ptaka, pawia. Po spotkaniu z nim, poczułem w ustach absmak. Szybki prysznic, śniadanie z małego chińczyka (zupki Knorr, Winiary itp.), kawa 3 w 1, jeszcze zrobienie kawy do termosu i schodzimy do sprzętów. Pakowanie i wyjazd w trasę ok. 8.00. Ponownie zanurzamy się w słowackie góry i powoli przebijamy się do autostrady. Na słowackiej autostradzie początkowo osiągamy astronomiczna prędkość 110 km/h, która później dochodzi do 130 km/h i tak sobie lecimy przez janosikowe ziemie w kierunku cesarstwa habsburskiego, zerkając czy gdzieś nie czai się na nas czujna słowacka policja. Jedziemy w następującym szyku, Jura prowadzi, za nim Winiar, następnie ja a na końcu Tomek. Jura jedzie jako pierwszy, ponieważ jest kapitalista z Czech, posiada jako jedyny z nas GPS. Jedziemy, jedziemy i czuje jak powoli paruje ze mnie wódka, zaczynam wracać do świata żywych. Nagle spostrzegam że z motocykla Jury coś się oderwało i leci w kierunku motocykla Winiara, ale nie trafia w niego lecz pada na wysepkę oddzielającą jezdnie. Wszyscy się zatrzymujemy, pełni najgorszych myśli że coś się stało ze sprzętem Jury. Okazało się że to metalowa manierka Jury wybrała wolność i postanowiła go na zawsze opuścić, szczęściem w nieszczęściu było to że wieczorem wypiliśmy cały calvados z tej manierki, wiec strata nie była wielka. Pakujemy się na sprzęty i dalej w drogę. Słowacja to piękny kraj, można za darmo jeździć motocyklami po autostradach. Wjeżdżamy do Austrii, kupujemy winiety na autostradę ,na motocykl, 4,5 euro za 10 dni. Zaliczamy pierwsze tunele w Alpach i pierwszy korek na autostradzie, który szybko omijamy, jadąc między samochodami. Kolejne tunele, jazda z prędkościami ok. 140-160 km/h, piękna pogoda, zero deszczu. Austria szybko mija, cudowne widoki gdy zbliżamy się do Włoch. Robi się bardzo gorąco, pierwsze włoskie tankowanie i dwa rzuty beretem do Wenecji. Wjeżdżamy na autostradę i jedziemy do Jesolo, gdzie planujemy znaleźć kemping. Ok. godziny 18.00 jesteśmy niedaleko Jesolo, zjeżdżamy z autostrady. W tzw. międzyczasie robimy zakupy, pieczywo, wędliny, piwo, wodę mineralną, ceny są masakrycznie wysokie. Po zakupach zaliczamy kolejny wielokilometrowy korek, który ciągnie się do Jesolo, oczywiście go omijamy, szkoda życia na stanie w korkach. Ok. 20.00 docieramy do Jesolo, i zaczynamy poszukiwanie kempingu. Pierwszy kemping, przykre rozczarowanie, cieć na bramie spojrzał na tablice rejestracyjne i stwierdził że nie ma miejsc. Jak to się mówi h… w d… i kupa szkła, jedziemy dalej. Po krótkich poszukiwaniach, w trakcie których zaliczamy włoskie piwo, znajdujemy kemping. Szybko rozbijamy namioty, prysznic, kolacja w formie kanapek i trochę wody ognistej, 2 x 0,7 gorzkiej żołądkowej plus włoskie piwo, znowu odlatujemy w niebyt, jako to mówi Jura robimy krok w nieświadomość.
_________________
Stowarzyszenie Motocyklowe Filii Patriae
Ostatnio zmieniony przez yapkovitz 2011-07-13, 13:42, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
dragini 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2007
Dołączyła: 18 Paź 2008
Posty: 853
Skąd: Legnica
Wysłany: 2011-07-13, 13:39   

Tak podświadomie zawsze czułam absmak do pawia. ;D
Jabłuszko dawaj dalej
_________________
Nie ma jej ....., nie ma ........nie......
 
 
winiar 


Model: MS1900
Rocznik: 2006
Wiek: 47
Dołączył: 28 Gru 2010
Posty: 1363
Skąd: z Polski
Wysłany: 2011-07-13, 13:55   

Rafał zapomniał dodać, ze wjeżdzajac na kemping ustawieli się za nami zniewieściali chłopcy - jak to Tomek nazwał kolega z koleżanką... lol Rozbli namioty obok nas ale zanim my wstaliśmy już ich nie było... ;D To był pierwszy kemping gdzie Tomek zorganizował stolik i krzesełka z miejsca zwanego Camp serwis. Było prawie jak w domu. lol
_________________
winiar dobre pomysły, dobry smak ... a lepsze motocykle ... to miłość ...

XV 1900 Roadliner S
 
 
moondek 



Model: SYMPATYK
Wiek: 50
Dołączył: 17 Sie 2008
Posty: 4020
Skąd: Józefosław
Wysłany: 2011-07-13, 14:47   

Yapko, proponuję konkurs dla forumowiczów: CO WAM SIĘ Z MOTOCYKLI NIE URWAŁO ;) Ale czyta się super! Dawaj dalej :)
_________________
Ukochany motocykl posłuży ci do końca życia, jeśli będziesz jeździł nim dość szybko :idea:
 
 
winiar 


Model: MS1900
Rocznik: 2006
Wiek: 47
Dołączył: 28 Gru 2010
Posty: 1363
Skąd: z Polski
Wysłany: 2011-07-13, 15:01   

moondek, to dopiero pocżątek i konkurs mógłby być... zaskoczyłby wszystkich
_________________
winiar dobre pomysły, dobry smak ... a lepsze motocykle ... to miłość ...

XV 1900 Roadliner S
 
 
Zaker 



Model: BĘDZIE
Wiek: 63
Dołączył: 06 Gru 2009
Posty: 1961
Skąd: SGE Galicja
Wysłany: 2011-07-13, 15:09   

dragini napisał/a:
czułam absmak do pawia


... u nas tylko krotom kocha pawie ... :hahaha:

Yapko dawaj dalej ;D
_________________
... Ride now , work later ... :8
Drag, Road, Rock'n'roll
 
 
yapkovitz 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2008
Wiek: 51
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2148
Skąd: Ząbki/Mielec (FP)
Wysłany: 2011-07-13, 15:32   

moondek, tak jak Piotrek pisze, beda jeszcze niespodziewane zwroty akcji i troche gadzetow spadnie z motocykla przy predkosci 160 km/h :poddajesie:
Zaker, cd. nastapi jutro 8)
_________________
Stowarzyszenie Motocyklowe Filii Patriae
 
 
moondek 



Model: SYMPATYK
Wiek: 50
Dołączył: 17 Sie 2008
Posty: 4020
Skąd: Józefosław
Wysłany: 2011-07-13, 15:37   

yapkovitz napisał/a:
i troche gadzetow spadnie z motocykla przy predkosci 160 km/h :poddajesie:

Tylko nie mów, że Cię z ciuchów przy takiej prędkości rozebrało... :hahaha:
_________________
Ukochany motocykl posłuży ci do końca życia, jeśli będziesz jeździł nim dość szybko :idea:
 
 
yapkovitz 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2008
Wiek: 51
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2148
Skąd: Ząbki/Mielec (FP)
Wysłany: 2011-07-13, 15:44   

moondek, mnie nie, ale jest taki jeden izi rajder, ktory lubi gubic rozne rzeczy :roll:
_________________
Stowarzyszenie Motocyklowe Filii Patriae
 
 
tomek 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2004
Wiek: 48
Dołączył: 22 Lut 2010
Posty: 604
Skąd: Białystok
Wysłany: 2011-07-14, 05:21   

moondek napisał/a:
yapkovitz napisał/a:
i troche gadzetow spadnie z motocykla przy predkosci 160 km/h :poddajesie:

Tylko nie mów, że Cię z ciuchów przy takiej prędkości rozebrało... :hahaha:

A w dodatku nie było za dużo aut

[ Dodano: 2011-07-14, 05:23 ]
yapkovitz, podgrzewaj atmosferę i za szybko nie dawaj streszczenia wszystkich dni
 
 
yapkovitz 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2008
Wiek: 51
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2148
Skąd: Ząbki/Mielec (FP)
Wysłany: 2011-07-14, 06:47   

tomek ;D ;D ;D napiecie bedzie roslo jak w filmach Hitchcocka :spiewam:

[ Dodano: 2011-07-14, 09:43 ]
Dzień trzeci, niedziela – 26 czerwca 2011 r.

Śpimy długo, dzisiaj nie planujemy żadnej dłuższej trasy, na śniadanie kanapki, mały chińczyk, wyjście do ubikacji gdzie są sedesy bez deski lub dziury w podłodze. Jura podczas wychodzenia z namiotu, mówi że nie czuje się zbyt dobrze, stwierdza że jadąc autostradą przez Austrię z szybkością 160 km/h w skórzanych spodniach został zaatakowanych przez jakiegoś zabójczego owada, który spowodował obrzęk jego kostki. Robi się co raz bardziej gorąco, udajemy się więc na pobliska plażę, gdzie Jura zamawia sobie masaż. Masażystka wyglądała prawie na Tajkę a masaż był prawie tajlandzki, ale jakie wiemy prawie robi wielką różnicę. Na plaży leżymy do wczesnego popołudnia, lekko spaleni wracamy na kemping, bierzemy prysznic, wskakujemy w adidasy, szorty i orzeszki, lecimy na sprzętach do portu, z którego kursują stateczki do Wenecji. Na miejscu kupujemy bilety po 16 Euro sztuka, które uprawniają do całodziennego pływania na stateczkach po Wenecji i wokół Wenecji. Płyniemy do Wenecji, nasz stateczek bardzo szybko wyprzedza motorówka, z muskularnym Afrykańczykiem i piękną długowłosą blondynką, wygłaszam stwierdzenie że w przyszłości też będę takim Afrykańczykiem, oczywiście ze względu na posiadanie takiej motorówki. Dopływamy do Wenecji, na miejscu robimy fotki, dziesiątki tysięcy turystów, kilkusetmetrowe kolejki do zwiedzania zabytków, smród z kanałów. Wędrujemy zaułkami gdzie nie ma turystów, przy okazji kupując pyszne włoskie owoce. Zakupiłem ponad kilo moreli, po ok. półgodzinie od ich zjedzenia, dostałem wiadomość do mózgu o zbliżającym się spotkaniu w ubikacji. Rozpaczliwie więc jej szukałem w opanowanej przez turystów Wenecji. Było ciężko, ale tzw. rzutem na taśmę przez zupełny przypadek weszliśmy na wystawę sztuki nowoczesnej, a tam WC, wyłożone marmurami i sedes z deską, full wypas. Jestem gotów do dalszej wycieczki po Wenecji. Wsiadamy na kolejny stateczek, oglądamy jak kanałami płyną dziesiątki pustych opakowań po napojach. Docieramy na przystań, z której odpływa stateczek do portu, z którego wyruszyliśmy na zwiedzanie Wenecji. Dłuższa chwilę odpoczywamy w cieniu na schodach, zauważamy jakiegoś turystę, który na nogach ma buty z dużym złocistym napisem „Kowalski”. Bardzo miły polski akcent. Stateczkiem wracam do naszych sprzętów, jedziemy na zakupy, kupujemy większą ilość piw, udajemy się na kolację do miejscowej pizzerii, gdzie w ubikacji ponownie spotykam dziurę w ziemi. Zjadamy pizzę, owoce morza. Po kolacji udajemy się na poszukiwanie apteki, ponieważ Jura czuje się co raz gorzej. W aptece Jura kupuje różne specyfiki i termometr, który później stanie się ważnym elementem wyprawy. Wracamy na kemping. Pijemy siedząc przy stoliku zrobionym przez Tomka z pustaków i kawałka płyty. Jura mierzy temperaturę, zaczyna się już zegnać z życiem i z nami, mówi że on już tutaj zostanie a my możemy jechać dalej sami. Pijemy dalej, Jura zaczyna pompować materac i szykować się do spania na dworze, okazuje się że z materaca uchodzi powietrze. Pijemy zdrowie Jury, któremu jeszcze bardziej spuchła noga, pada propozycja amputacji nogi i sprzedaży Intrudera oraz podzielenia się kasą. Jura coś mówi o Polakach, którzy czychają na majątek biednego Ukrainca. Jura ponownie mierzy temperaturę, mówi że ma 39 stopni C. Postanawiam uratować Jurę, z mojego podręcznego zestawu medykamentów wyciągam 2 tabletki, które podaję Jurzę. Biedak pyta czy to narkotyki lub antybiotyk, odpowiadam niestety nic z tych rzeczy, czym chyba rozczarowałem umierającego. Jura połyka moje tabletki, chłopaki się śmieją i komentują że są to tabletki gwałtu. Idziemy spać, zasypiając myślę czy Jura dożyje poranka i ile weźmiemy kasy za jego sprzęta.
_________________
Stowarzyszenie Motocyklowe Filii Patriae
 
 
moondek 



Model: SYMPATYK
Wiek: 50
Dołączył: 17 Sie 2008
Posty: 4020
Skąd: Józefosław
Wysłany: 2011-07-14, 10:58   

Czyli w telegraficznym skrócie póki co mamy:

- odpadające cześci z motocykli
- pawia w ramach "martwej natury"
- spuchniętą nogę Jury
- "rzut na taśmę" Yapkovitza
- permanentne dziury w ziemi

No nieźle ;> Czekamy na więcej :)
_________________
Ukochany motocykl posłuży ci do końca życia, jeśli będziesz jeździł nim dość szybko :idea:
 
 
krotom 



Model: SYMPATYK
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 2821
Skąd: brać czas i chęci
Wysłany: 2011-07-14, 11:12   

yapko, zajefajnie się to czyta - dawaj dalej

Zaker napisał/a:
dragini napisał/a:
czułam absmak do pawia
... u nas tylko krotom kocha pawie ... :hahaha:
lol :pokooj:
_________________


AB Rh+
 
 
Zaker 



Model: BĘDZIE
Wiek: 63
Dołączył: 06 Gru 2009
Posty: 1961
Skąd: SGE Galicja
Wysłany: 2011-07-14, 18:01   

wielowątkowość opisu dodaje smaku, ale odcinki powinny być dłuższe ! :evil:
_________________
... Ride now , work later ... :8
Drag, Road, Rock'n'roll
 
 
SANTIAGO 



Rocznik: 1999
Dołączył: 01 Lip 2011
Posty: 203
Skąd: LUBIN
Wysłany: 2011-07-14, 18:54   

Wciągające opowiadanie ;D
_________________
Moja galeria
 
 
Ravallo 



Rocznik: 2003
Wiek: 44
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 822
Skąd: CK / UK
Wysłany: 2011-07-14, 20:31   

yapkovitz napisał/a:
Wciągające opowiadanie

Myślę sobie, że rzeczony, powinien oficjalnie z pełnym skupieniem i powagą dokonać publicznego odczytu dla wszystkich na Grunwaldzie, od taki kulturalny punkt spotaknia ;D
_________________
Viva LasVegas
Zawsze musi się coś dziać, żeby się coś działo
 
 
winiar 


Model: MS1900
Rocznik: 2006
Wiek: 47
Dołączył: 28 Gru 2010
Posty: 1363
Skąd: z Polski
Wysłany: 2011-07-14, 22:16   

jako nadworny medyk tego wyjazdu potwierdzam, ze stan naszego kolegi był naprawdę zgodny z opisem. Noga nie wyglądała dobrze. Mocno opuchnęta i do tego w późniejszym czasie zaczynała sinieć. Pojawia się temperatura i Jura zaczyna narzekać ale raczej ma podstawy... W następnych odcinkach pewnie ta temperatura (i jej wartości) odegra jeszcze ważną rolę jak się domyślam Rafale?
_________________
winiar dobre pomysły, dobry smak ... a lepsze motocykle ... to miłość ...

XV 1900 Roadliner S
 
 
marcin1969 



Model: SYMPATYK
Wiek: 54
Dołączył: 22 Mar 2010
Posty: 482
Skąd: Jankes
Wysłany: 2011-07-14, 22:16   

Yapko, mam nadzieje, ze to dopiero preludium bo tak sie fajnie czyta ;D ;D ;D
_________________
"Młodość - to jedyna rzecz godna posiadania" - O. Wilde
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group