YAMAHA Drag Star FORUM
FAQFAQ  Mapa GoogleMapa Google  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Czarnogóra 2016 by SOFT
Autor Wiadomość
BenWito 


Model: MS1300
Rocznik: 2009
Wiek: 54
Dołączył: 30 Lis 2014
Posty: 145
Skąd: Rzeszów
Wysłany: 2016-06-24, 20:44   

soft, ale nic nie piszesz o równie ważnych bohaterach Waszej wyprawy, czyli motocyklach, jakie marki, jak sobie radziły itp. itd, jeśli możesz to proszę przybliż i ten ważny element, gdyż zastanawiam się czy przed taką wyprawą musiałbym zmieniać moto na mocniejszy.
 
 
remol71 



Model: DS 650 Custom
Rocznik: 1999
Wiek: 52
Dołączył: 18 Maj 2010
Posty: 1856
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-06-24, 21:49   

BenWito napisał/a:
czy przed taką wyprawą musiałbym zmieniać moto na mocniejszy


650 spokojnie daje radę z 2 osobami, kuframi i torbą 50L.
_________________
Suzuki V-Strom 1050 XT
 
 
soft 



Model: MS1900
Rocznik: 2008
Wiek: 53
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 1489
Skąd: Zamość
Wysłany: 2016-06-24, 23:30   

Jutro napiszę o motocyklach.....

Dzień 9
Rozpoczął się mokro. Skądś to znam.
Przez uchylony balkon do pokoju wpadało świeże, wilgotne powietrze.
Znowu leje, pomyślałem... i śmierdzi.
Deszcz przecież śmierdzący nie jest, więc co to tak cuchnie? Rozbudziłem się na dobre.
Łazienka, walka ze słuchawką prysznicową, która sika wszędzie tylko nie na mnie i po sekundzie miałem pomysł na rozwiązanie problemu.
Trytytytka. Tak wielorazowa trytytytka — będzie super do naprawienia natrysku.
W tej chwili do głowy przyszła mi myśl, że w każdym hotelu i kwaterze, w której byłem podczas tego wyjazdu, słuchawki prysznicowe były zepsute.
To jakaś cholerna hotelowa plaga pomyślałem i mokry wyskoczyłem spod natrysku. Sięgnąłem do torby marynarskiej, aby wyciągnąć narzędzia.
- O Matkooo Boskaaaa. Z torby dobiegł straszny fetor. Śmierdziało, jakbym miał w niej tygodniową zdechłą wiewiórkę.
To, co rano nazwałem śmierdzącym deszczem, zmaterializowało się. Co to jest? - wyciągam foliową reklamówkę, do której w malamucie włożyłem niezjedzone żarcie z lodówki.
Siatka wewnątrz jest spleśniała i czarna. Czarne i spleśniałe są także dwie obrane ze skóry cukinie, które kupiłem kilka dni temu w sklepie spożywczym.
Łoł.... ale sztynk. Nie sprawdzałem co jest jeszcze w torbie. Zawiązałem ją i jak saper wrzuciłem do śmietnika.
Goły facet naprawiający wielorazową trytytytką słuchawkę prysznicową. Romantyczne? - może w wenezuelskich filmach. W rzeczywistości - żenujące jak cholera.
Prysznic naprawiony, toaleta poranna załatwiona. Udało się nawet zrobić prańsko i coś przegryźć.
Czas ruszyć tyłek i dołączyć do reszty.
Wychodzę na korytarz. W otwartych drzwiach sąsiedniego pokoju widzę znajomą z wczoraj twarz albańskiej brunetki.
- Hello, powiedziałem uśmiechnięty.
- Hell....
Tyle zdążyłem usłyszeć, zanim półnagi gość, z szybkością gibona z zamojskiego zoo, zatrzasną drzwi przed nosem brunetki.
No rzesz kurde, to się nagadałem.....ho ho.
Schodzę po schodach i jestem w apartamentach reszty naszej brygady.
- Gdzie Darek i Monika? Pytam
- Śpią jeszcze.. Odpowiedziała Jowita, ale my jesteśmy gotowi. Możemy wyskoczyć na miasto.
Po chwili maszerujemy we trójkę główną ulicą Świętego Stefana.
- Może dzisiaj wyskoczymy do Budvy? Zapytałem.
- Może autobusem pojedziemy, zapytała Jowita, wskazując palcem zbliżający się do nas malutki autobusik.
- Szybko, po drugiej stronie ulicy jest przystanek, szybko!
Jedziemy .... za 1 euro na głowę, wygodnie rozsiedliśmy się w autobusie wielkości pudełka od butów.
Taki sposób podróżowania coraz bardziej zaczyna mi się podobać.
Nie chodzi tu o samą jazdę, ale o luz, jaki dostajesz. Jedziesz ubrany w krótkie spodenki, w koszulkę, nie martwisz się pozostawionym na parkingu motocyklem i jak normalny człowiek możesz wypić piwko do obiadu.
Za 1 euro!!! (no 2€ w dwie strony).
Dojeżdżamy do Budvy.
Autobus zatrzymuje się na kilku przystankach Budvy i podąża w kierunku Budva Stari Grad. Ostatni przystanek przed "Starym Miastem" to Budva Marina.
Wysiadamy. Deszcz przestał padać, zza chmur wyszło słoneczko.
Jowita staje jak wryta.
- Co się stało.
- O Matko.... patrz, wskazuje palcem na port.
- Widzę, widzę.
W porcie zacumowanych jest kilka dużych łodzi. Duże łodzie tak naprawdę są olbrzymie i drogie. Przy każdej z nich pływa mniejsza jednostka, która wygląda jak dziecko.
Moją uwagę przykuła taka właśnie "mała córka" jednej z wielkich łodzi pływającej pod brytyjską banderą. Zacumowana była tyłem i z wody wystawały cztery! olbrzymie silniki napędzające tę łódeczkę.
Cztery!
- Cholera, prawdopodobnie nie stać mnie by było na tę małą łódkę, a ile może kosztować to monstrum obok, kto tym pływa?
Odpowiedź była prosta. Pływają nimi goście hotelu, do którego wczoraj wieczorem próbowała dostać się Jowita. Tak. Jakieś nazwiska? Proszę bardzo: Marilyn Monroe, Claudia Schiffer, Kirk Douglas, Sophia Loren, Elizabeth Taylor, Sylvester Stallone, Willy Brandt, czy Bobby Fischer i Ingemar Stenmark.
To byli/są stali bywalcy tego przybytku i tego portu.
Koniec marzeń, idziemy dalej.
Przed nami piękne stare miasto Budvy. Piękne i w 90% rosyjskojęzyczne. Tak jak wcześniej wspominałem, Rosjanie kochają to miejsce.
Ciasne uliczki, zapach kawy miesza się z orientalnym zapachem pieczonego mięsa. Niesamowita mieszanka.
Następna ciasna uliczka, podwórko i sklepik — tu przez zapach wilgoci starych murów przebija się zapach lawendy. Dochodzi on z otwartych drzwi sklepu... Taki lawendowy mały sklepik....
Stare miasto jest ładne. Nie jest duże, ale ma niepowtarzalny klimat.
Wdrapywanie się na mury, kilka zdjęć i z wrażenia zapomnieliśmy, że przyszedł czas coś zjeść.
Wydostajemy się ze starego miasta i ruszamy nadmorskim deptakiem w kierunku bardzo dobrej knajpki serwującej świeże owoce morza.
Tak świeże. W tej części świata przeciwnie niż u nas, o świeże jest łatwiej niż o mrożone. Świeże w restauracji są tańsze niż mrożone w sklepie. Ot dziwna ekonomia.....
Obiad był naprawdę dobry. Zupa rybna, kalmary, lokalne piwo, kawa, napoje. Dużo, dobrze i niedrogo. We wszystkich restauracjach jako starter podają świeże lokalne pieczywo, często czosnkowe i świeżą oliwę z oliwek. Tu zaserwowano nam świeże ciemne pieczywo i oliwę czosnkową. No delicje.......
Najedzeni jak bąki wbijamy do autobusu, który co 15 minut jeździ na trasie Budva - Svety Stefan.
Po kilku minutach jesteśmy na miejscu. Słoneczko powoli chowa się za górami, a my postanawiamy jeszcze chwilę pospacerować po Svetym Stefanie.
Wracamy ... Wdrapuję się po schodach do apartamentu, ale przez chwilę mój wzrok przykuł błysk dochodzący z nabrzeża sąsiadującego z wypasionym hotelem.
- Co jest, myślę, ufo, czy co?
Wchodzę kilka stopni wyżej i widzę....boisko. Zaraz zaraz, to było tylko jedno piwo.
To nie boisko... to znaczy boisko, ale na ekranie. O matko. Jaki olbrzymi telebim wypakowali. Mistrzostwa świata. Mają rozmach skur......
Idę spać, bo jutro chyba będziemy ruszali w drogę, tak przynajmniej wspominała Monika.

Zdjęcia:
Stefan:
https://drive.google.com/open?id=1JvX_qvkZwZRZNNncQwKhbDjsVTMipbPbmA
W drodze do Budvy
https://drive.google.com/open?id=1L4jksshS8qYwRoGh_X95N3vQaPeN6sEh9w
https://drive.google.com/open?id=1JJq9PF-_dQ9X6ptb8RMzpXbgUqCVLdu_wQ
https://drive.google.com/open?id=1cQBSn6-rhqbbXf53zCe_-UOafM0bYrtk7g
Stare miasto Budva
https://drive.google.com/open?id=1tmS_OOj0gYQAlfsXtpQ95QcXsXjk_sKFYA
https://drive.google.com/open?id=1N3I2rk5ohGgFdng6i5bqmpZjAo0soL1CXw
https://drive.google.com/open?id=1a25ktvT2T9qJ2RMdynC5QAlWTkQp_7yhJQ
https://drive.google.com/open?id=1lXq3yHV1Y7ayAWhNipFzuqO9eTzdODSzCA
JA
https://drive.google.com/open?id=1vMBMd1jtdLbIwQS91e_1KZi3thIT2UxDuw
https://drive.google.com/open?id=1OVW9B3fGBgwcijvf69GiWz48jqQgu49vQw
Jeszcze trochę miasta
https://drive.google.com/open?id=1lA3fqcbtN6FiFkpwK4jLdLsc3ol9VlqAzA
https://drive.google.com/open?id=1hv-YevV2YLwcOl2GxEb-0LQAyL8y7Kf92A
https://drive.google.com/open?id=1FKjJNIvHefrORCHhb20HBdL2Cr_V3yadIg
Żarełko w Budvie
https://drive.google.com/open?id=1AAsPPJLW35VD0Kp5YBpBlpvygliswwTaUA
_________________
XV1900 Stratoliner Midnight
Ostatnio zmieniony przez soft 2016-06-26, 12:05, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
norbas 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2010
Wiek: 48
Dołączył: 27 Cze 2012
Posty: 902
Skąd: Dobre
Wysłany: 2016-06-24, 23:58   

soft jesteś mistrzem :dumny: super relacja.

[ Dodano: 2016-06-25, 23:25 ]
Co jest z dniem 10-tym :hej:
_________________
norbas XT1200 Z Super Tenere
Virago 700
 
 
soft 



Model: MS1900
Rocznik: 2008
Wiek: 53
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 1489
Skąd: Zamość
Wysłany: 2016-06-26, 01:00   

Dzień 10
część 1

Powoli mam dosyć padającego w nocy deszczu. Niby nie przeszkadza, ale każdy wie, że nie wróży pogodnego dnia.
Tego ranka było tak samo. Padający deszcz podpowiadał mi, że w Stefanie spędzimy jeszcze jeden dzień. W zasadzie nie mamy się gdzie śpieszyć — pomyślałem.
Z podróży wypada nam cała masa kilometrów. Nie jesteśmy w stanie ustalić, czy biegnąca przez Rumunię trasa Transfogaraska, na którą mieliśmy się kierować, jest otwarta i przejezdna.
Przed ostatnie kilka dni próbowałem to ustalić pisząc rozpaczliwe posty na forum yamahy... Żadnej sensownej odpowiedzi nie otrzymałem... co za ludzie. Zamiast siedzieć i czyścić swoją armaturę w garażu, mogliby pomóc towarzyszowi zabłąkanemu na końcu świata. ;-)
Co mogłem jeszcze zrobić?
Mogłem zadzwonić do ambasady Rumunii i po prostu zapytać. Tak zrobiłem.
Niestety moja znajomość rumuńskiego oraz znajomość języka polskiego, faceta odbierającego telefony w ambasadzie w Warszawie, zapowiadała kłopoty.
Informatyczna nazwa tego zjawiska to niekompatybilność. Ciekawe co by było, gdyby ktoś miał naprawdę ważną do przekazania informację — typu zamach czy zagrożenie.
Czy też usłyszałby w słuchawce ... "nie rozumieć polski".
W ten oto sposób Trasa Transfogaraska została skreślona z naszej mapy podróży. Postanowiliśmy ją zastąpić odwiedzeniem kanionów Tary i Pivy.
Mówiąc krótko.... Transfogaraska przy tym to pikuś.... mały pikuś.
Wstaję z łóżka, toaleta poranna, śniadanie, zbiegam po schodach i jestem w pokoju Jowity i Piotr.
- Co wy robicie - zapytałem.
- Pakujemy się, przecież dzisiaj wyjeżdżamy.
- Dzisiaj? Przecież pada.
- Zaraz przestanie, zbieraj się jedziemy na kaniony — powiedział Piotr.
Faktycznie. Za pół godzinki po deszczu nie było śladu, a ja spakowany stałem obok motocykla.
Reszta ekipy smarowała łańcuchy. Jak mi dobrze..... nie muszę tego robić — pomyślałem. Pas napędowy górą!
Mocowanie bagaży, ustawienie nawigacji na Podgoricę i ruszamy. Z dwóch dróg, wybraliśmy ładniejszą, wiodącą przez Petrovac.
Prowadzi ona przez długi, ponad 4 km tunel Sozina (opłata za przejazd motocyklem wynosi 1€), oraz przez most na jeziorze Szkoderskim. Należy pamiętać, aby w Petrovacu zatankować motocykle do pełna. Uniknie się w ten sposób nieprzyjemnych niespodzianek. Tunel jest supernowoczesny i skraca trasę do stolicy o 30 km.
Pokonujemy go i pędzimy w kierunku jeziora szkoderskiego.
Wjeżdżamy na most, ja jadę jako pierwszy. Za mną Piotr, Jowita i Darek. Monika została z tyłu.
Jadąc zastanawiam się, czy na końcu mostu stoi patrol policji drogowej. Zawsze tu stoją. Zawsze! To ich ulubione miejsce.
Wydaje mi się, że widzę ich... są. Moim oczom z daleka ukazuje się białoniebieski samochód policji czarnogórskiej.
- No to czas na zemstę — pomyślałem.
Nie, nie mam zamiaru mścić się na policjantach czarnogórskich. Oni są o.k. - daję słowo. Zemsta skierowana jest na Monikę!
Tak na Monię, która niczego nieświadoma zamyka stawkę naszego peletonu.
.. Na ten moment czekałem rok. Równo rok, jak w mordę dał.

Dokładnie rok temu w bardzo podobnym składzie odwiedzaliśmy motocyklami chorwacką miejscowość Karlobag. Pewnego dnia całą paczką wybraliśmy się na wypad z Karlobagu do położonego na wschodzie Zadaru. Moim zadaniem podczas jazdy była opieka nad Moniką. Opieka, to znaczy trzymanie się w parze i niedopuszczenie do tego, aby Monika pomyliła trasę. Proste? Pewnie. Tym bardziej proste, że z Zadaru do Karlobagu prowadzi Jadrańska Magistrala.
Tego dnia było bardzo gorąco, a my z Moniką jechaliśmy jako ostatni. Zatrzymaliśmy się w miejscowości Starigrad (ok. połowa drogi do Karlobagu). W tej miejscowości musiałem zrobić małe zakupy i spotkać się ze znajomym Chorwatem. Poprosiłem Monię, aby sama kontynuowała podróż, ciągle prosto, do póty, dopóki nie zobaczy tabliczki z napisem Karlobag.
Tak się stało. Moje spotkanie przeciągnęło się ponad godzinę. Kiedy już miałem wyjeżdżać dzwoni mój telefon.
- cześć Piotrek (słyszę w kasku),
- cześć, to Ty Robert? pytam
- tak... Chciałem się dowiedzieć gdzie jesteście?
.... o masz, dlaczego mówi w liczbie mnogiej? Pomyślałem.
- ja jestem w Starimgradzie a Monia pojechała za Wami do Karlobagu, a co nie ma jej jeszcze?
- nie, usłyszałem.
Ruszyłem i pędzę do Karlobagu myśląc gdzie jest Monika.

Przejechałem kilka kilometrów, mój telefon dzwoni ponownie..
- Cześć Piotrek, ..... uf dzwoni Monika!
- Cześć Monia, gdzie jesteś?!
- Nie mam pojęcia. Jadę, jadę i nie mogę dojechać do Karlobagu.
- Powiedz mi gdzie jesteś, jakaś nazwa miejscowości.
- Tu nie ma nazw, tu nie ma żadnych miejscowości. Ciągle jadę magistralą brzegiem morza.
- Skręcałaś gdzieś?
- Nie jadę ciągle prosto.
OOOOOO cholera myślę..... niech to szlag trafi.
Przy jej prędkości i czasie, który spędziłem na pogaduszkach wynika, że zbliża się, albo już jest w Słowenii.
Cholera jasna.
- Monika!!! Zatrzymaj się. Już pędzę.
- Nie mam gdzie zjechać, wszędzie skały.
OOOOO ja pierniczę.
Rozłączyliśmy się, a ja po serpentynach magistrali wyduszałem z mojego Stratolinera ósme poty.
Ja zapieprzałem.
Nie patrząc na przepisy, miejscowości, samochody, łykałem kilometr za kilometrem, goniąc Monię.
Żeby się zatrzymała. Żeby tylko miała możliwość zjechać na jakiś zjazd i poczekać — bo inaczej to dopadnę ją nie pod granica słoweńską a włoską!
Mijam Barić Draga — pędzę, mijam Lukovo — pędzę, wjeżdżam do Karlobagu — pędzę, mijam posesję, w której mieszkamy — pędzę, mijam murek, na którym leży Monika topless — pędzę.
Cooooo... goła Monika na murku w Karlobagu? Hamuję!!!!!
Zawracam,
Tak.... na murku leży Monika. Prawie topless, w każdym razie dobrze ucharakteryzowana przez resztę ekipy.
AAAAAAAAAAA...... mamy Cię!
- dobrze, że tak szybko przyjechałeś, bo Monika tu leży od 15 minut i o mały włos nie przyczyniłaby się do wypadku autobusu. Kierowca się zagapił!
Ja mam mieszane uczucia.
Z jednej strony cieszę się, że Monia się znalazła, z drugiej jestem pod wrażeniem tego, co zobaczyłem, z trzeciej ..... zaraz komuś przywalę.
Tak. Dali mi nauczkę.

Wracamy...... wiecie już, o czym myślę widząc ten samochód Policyjny???
Zatrzymuję się koło policji,
Obok mnie motocykle zatrzymała Jowita i Piotr.
Zeszliśmy z motocykli, szybciutko przywitaliśmy się z miłymi panami policjantami i z uśmiechem wskazaliśmy jadących w sporej odległości Darka i Monikę.
Ja z rozłożonymi rękami położyłem się na masce policyjnego samochodu a policjant z lizakiem wyszedł przed samochód.
- Uwaga, jedzie Darek - krzyknął Piotr.
Darek od razu spostrzegł, że mamy "poważne kłopoty" i jesteśmy aresztowani. Zatrzymał się przy samochodzie policyjnym.
Ale pułapka nie była przeznaczona dla niego....
Jedzie Monia. Zobaczyła mnie na masce samochodu, policjantów i...wycisnęła z maszyny wszystkie konie mechaniczne. Uciekła!
- napred? Pyta mnie rozbawiony policjant chcąc ją gonić?
- nie.... to baba na motocyklu odparłem po polsku. Można strzelać, będzie taniej.
Monika zorientowała się, że zaaranżowaliśmy całą scenkę i za zakrętem zatrzymała motocykl.
Jeszcze kilka minut przerwy, pamiątkowe fotki i można ruszać w drogę.
Ciekawostką jest, że policjant do scenki i zdjęć chciał nam pożyczyć nawet kajdanki. Uznaliśmy to jednak za przesadę.
Przed nami tego dnia jeszcze masa kilometrów.

Zdjęcia:
Aresztowanie :-)
https://drive.google.com/open?id=1b4tXOiVK6b--ZkOR14LLgji2UOKCh_H_Tg
Jezioro Szkoderskie
https://drive.google.com/open?id=1uImPEUbwwADi75X0oGH8QPQSIlI-20ebfw
Droga....
https://drive.google.com/open?id=1Jy4AIwc8zPja-nJOHXaV0UHbNK5vGHSvtg
_________________
XV1900 Stratoliner Midnight
Ostatnio zmieniony przez soft 2016-06-26, 12:11, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
soft 



Model: MS1900
Rocznik: 2008
Wiek: 53
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 1489
Skąd: Zamość
Wysłany: 2016-06-26, 01:07   

Jeżeli chcecie poznać mnie i ludzi z którymi jeżdżą oraz zobaczyć zdjęcia to dodajcie mnie do znajomych na FB - tak będzie łatwiej.
tu link do mojego profilu:
https://www.facebook.com/piotr.rozycki.568
_________________
XV1900 Stratoliner Midnight
 
 
winiar 


Model: MS1900
Rocznik: 2006
Wiek: 47
Dołączył: 28 Gru 2010
Posty: 1363
Skąd: z Polski
Wysłany: 2016-06-26, 01:42   

soft, ciagle mysle ze mogles pojechac na wyspe....
_________________
winiar dobre pomysły, dobry smak ... a lepsze motocykle ... to miłość ...

XV 1900 Roadliner S
 
 
vaaks 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2017
Wiek: 74
Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 2567
Skąd: PWL
Wysłany: 2016-06-26, 08:35   

soft, nie każdy ma konto na FB, możesz wrzucić jakieś fotki do tej relacji? Było by miło poznać wasze buźki. ;D
_________________
Młodość przychodzi z wiekiem. S. Tym
Robią nam tak dobrze, że dobrze nam tak.
Był:
DS 650
DS 1100
Honda Varadero 1000
Jest: Suzuki DL 650
 
 
tqmeh 



Model: MS1300
Rocznik: 2018
Dołączył: 12 Cze 2013
Posty: 1259
Skąd: Liberec
Wysłany: 2016-06-26, 09:38   

Gratuluje wyprawy !

soft napisał/a:
dodajcie mnie do znajomych na FB


Poszło zaproszenie TomekGB ;d
_________________
Pozdrawiam Tomek





http://aprs.fi/?call=SQ6OEN-10 Link do skopiowania trasa na żywo
Ostatnio zmieniony przez tqmeh 2016-06-26, 09:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Dariow 


Model: SYMPATYK
Rocznik: 2008
Wiek: 55
Dołączył: 14 Lis 2010
Posty: 883
Skąd: Katowice
Wysłany: 2016-06-26, 09:45   

Soft jesteś niesamowity :uklon3:
_________________
SREU #0898
 
 
soft 



Model: MS1900
Rocznik: 2008
Wiek: 53
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 1489
Skąd: Zamość
Wysłany: 2016-06-26, 12:17   

Dodałem zdjęcia do każdego dnia.
To są zdjęcia tylko z mojego telefonu, więc nie jest ich dużo.
_________________
XV1900 Stratoliner Midnight
 
 
kacmar 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2008
Dołączył: 23 Paź 2011
Posty: 1998
Skąd: SZ
Wysłany: 2016-06-26, 15:13   

Bardzo fajne zdjęcia :)
_________________
Pozdrawiam Mirek

 
 
BenWito 


Model: MS1300
Rocznik: 2009
Wiek: 54
Dołączył: 30 Lis 2014
Posty: 145
Skąd: Rzeszów
Wysłany: 2016-06-26, 20:57   

Jeśli chodzi o zdjęcia to muszę obejść się smakiem, bo nie mam konta na FB.
 
 
vaaks 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2017
Wiek: 74
Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 2567
Skąd: PWL
Wysłany: 2016-06-26, 21:03   

BenWito, pod każdą relacją Soft już wrzucił fotki.
_________________
Młodość przychodzi z wiekiem. S. Tym
Robią nam tak dobrze, że dobrze nam tak.
Był:
DS 650
DS 1100
Honda Varadero 1000
Jest: Suzuki DL 650
 
 
soft 



Model: MS1900
Rocznik: 2008
Wiek: 53
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 1489
Skąd: Zamość
Wysłany: 2016-06-26, 21:15   

BenWito napisał/a:
Jeśli chodzi o zdjęcia to muszę obejść się smakiem, bo nie mam konta na FB.

Te dodane pod każdym dniem zdjęcia są na dysku google, więc powinny się otwierać bez problemu...
_________________
XV1900 Stratoliner Midnight
 
 
BenWito 


Model: MS1300
Rocznik: 2009
Wiek: 54
Dołączył: 30 Lis 2014
Posty: 145
Skąd: Rzeszów
Wysłany: 2016-06-26, 21:20   

Dzięki, już otwiera, musiałem przesiąść się z tableta na laptopa.
 
 
soft 



Model: MS1900
Rocznik: 2008
Wiek: 53
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 1489
Skąd: Zamość
Wysłany: 2016-06-26, 23:59   

Dzień 10
Część 2

Zanim jednak ruszymy, ustalamy szczegóły trasy.
- Piotr nastaw nawigację na Mojkovac, zaproponowałem.
- Ok, mamy 20 km do Podgoricy i potem jeszcze 100 do Mojkovac, czyli razem ok 120 km.
- Dobrze, zrobimy wielkie kółko i łykniemy 2 kaniony.
Plan niezły, nawigacja ustawiona, ruszamy.
Pogoda wydaje się nam sprzyjać. Nie pada, jest ciepło. Jedzie się bardzo fajnie.
Jakość dróg w Czarnogórze nie jest zła. Drogi nie są szerokie, ale są dobrej jakości.
Wjeżdżamy w teren górski. Robi się znacznie chłodniej.
My równym tempem poruszamy się drogą E65 w kierunku miejscowości Kolasin.
Przed nami zapierające dech w piersiach widoki. Górskie ośnieżone szczyty otulone białoszarymi chmurami. Jedziemy w ich kierunku.
Jadę szybko, na tyle szybko, że przed miejscowością Mojkovac muszę zaczekać na resztę. Ostro skręcamy w lewo w drogę P4 i jesteśmy wprost na trasie prowadzącej do kanionu Tary.
Tu dopada nas zimny deszcz.
Krótki postój, założenie przeciwdeszczówek, lecimy dalej. Nie ma czasu do stracenia.
Wdrapujemy się motocyklami coraz wyżej. Kręta trasa, ciasne zakręty 360 stopni, zmuszają czasami do jazdy dwoma pasami. Robi się naprawdę zimno i mokro.
Otacza nas mgła, leje deszcz. Jesteśmy w chmurach. Dosłownie.
Przed nami kanion Tary. Niestety pogoda nie pozwala się zatrzymać. Ściana deszczu. Musimy jechać dalej.
Kanion oglądamy jadąc. Cholernie wysoko. Jeżeli ktoś ma lęk wysokości, nie powinien tego oglądać.
Jedziemy dalej. Deszcz zmniejsza się, a my dzielnie walczymy z zakrętami. Kanion Tary rozciąga się na długości 40 kilometrów.
Dojeżdżamy do mostu Durdevica. Nareszcie cywilizacja.
Budki z pamiątkami, kawiarnia, restauracja i most. Kolosalny most Durdevica.
Parkujemy przy restauracji i wchodzimy na patio zawieszone na skraju przepaści.
- Wyskakujemy z przeciwdeszczówek i zamówimy coś do żarcia - powiedziałem
Szybko pozbyliśmy się mokrych ciuchów, połączyliśmy stoliki i w suchym ciepłym namiocie czekaliśmy na obiad.
Zamówiłem rybę.
To była najgorsza ryba w moim życiu. Matko boska. Sól z rybą. Kawa też do bani. Serdecznie nie polecam knajpy.
Monika i Jowita także narzekają na przesolone żarcie.
Trudno. Jak się jest głodnym, wszystko się wchłonie. Ważne, że jest sucho i mają tu dostęp do internetu. Można zadzwonić Skypem do domu.
Idę rozprostować nogi pod budki z pamiątkami.
Mijam zaparkowany autobus na serbskich numerach rejestracyjnych. Wycieczka z autobusu szturmuje budki z alkoholem.
Dwa swojsko brzmiące słowa: kurwa i śliwowica, powtarzane z częstotliwością i głośnością pracy motocykla Junak zdradzają pochodzenie wycieczki.
Jest mi za nich trochę wstyd.
Wracam do restauracji. Jeszcze chwila odpoczynku i można jechać dalej.
Ubieramy "kondomy" i ruszamy.
Obieramy kierunek na Żabliak jadąc droga P5.
Droga jest kręta. Widoki powalają. Tego nie można opisać. Trzeba tam być.
Dojeżdżamy do górskiego miasteczka Żabliak. Na przedmieściach wita nas Policja z suszarką. Spokojnie. W tych warunkach trudno przekroczyć prędkość.
Wyjazd z Żabijaka nie jest już taki prosty. Okazuje się, że z powodu remontu drogi spory odcinek musimy jechać rozmokłymi szutrami.
Przejechaliśmy. Motocykle tańczyły jak ruska baletnica na lodzie. Nikt się nie wyłożył. Sukces. Chwila odpoczynku i ruszamy dalej.
Ustalamy, że z powodu pogody jedziemy dłuższą drogą. Będziemy trzymać się nadal drogi P5 i kierować się na Savnik, a potem Jasenovo Polje.
W okolicach Savnika droga na mapie przypomina EKG zawałowca. Czy nasze dziewczyny sobie poradzą? Czy ja swoim Titanikiem dam radę?
Zakręty w niektórych miejscach mają ponad 360 stopni. Czy to możliwe? ... Czy wchodziliście kiedyś na dzwonnicę kościelną. To możliwe.
Wszyscy dali radę. Naprawdę... szacun dla naszych dziewczyn które "cohones" mają większe niż niejeden facet.
Docieramy do miejscowości Jasenovo Polje. Deszcz od dłuższego czasu nie pada.
Wychodzi słońce!
W Jasenovym Polju odbijamy w prawo na E762.
Nareszcie. Tą drogę znam. Przemierzałem ją już kilka razy, a ostatni raz niecały rok temu.
Droga ta ma nieduże natężenie ruchu. Jeżdżą nią w większości mieszkańcy oddalonego o 40 km Pluzine.
Niewiele osób korzysta z przejścia granicznego z Bośnią z powodu fatalnej jakości drogi po tamtej stronie.
Droga prowadzi kanionem rzeki Pivy. Mimo iż Kanion Tary jest głębszy - ten jest zdecydowanie ładniejszy.
Kilkadziesiąt tuneli wyrytych w skale, z kapiącą w środku z sufitu wodą potęgują doznania. W tunelach światła nie działają. Czy masz je włączone, czy nie, czy są długie, krótkie czy postojowe ... nic nie widać. Nic. Czarna wielka dziura, do której wjeżdżasz, pożera każdy promień światła z reflektorów.
Naprawdę. Nawet zmiana świateł na długie jest niezauważalna. Po prostu czarna dziura bez końca.
Widoki są piękne. Brak ludzi, brak pojazdów, kanion, góry, rzeka i wiszące niewyobrażalnie wysoko mosty. Szok. Dosłownie.
Jowita, Monika, Piotr i Darek nie mogą uwierzyć w to, co widzą.
Już nie śpieszymy się, luzik. Podziwiamy widoki, zatrzymujemy się. Jest ciepło i słonecznie.
Kanionem i setką tuneli docieramy do Pluzine. Jest to ostatnie miasteczko Czarnogóry, na drodze, o której nawet Bóg zapomniał.
Zatrzymujemy się na wjeżdzie do miasteczka i odrazu znajdujemy klimatyczny bar z domkami letniskowymi do wynajęcia.
Wynajmujemy domek. Jest dobrze, czysto, ciepło i miło.
Prysznic, przebieramy się, nastawiamy ogrzewanie, aby wysuszyć ciuchy i walimy prosto do knajpki.
Ale czad! Knajpka Jazzowo-Bluesowo-Indiańska.
Tak.
Jak potem się okaże, prowadzi ją 2 braci.
Jeden jest grafikiem - malarzem, drugi ponoć bardzo znanym jazzmanem czarnogórskim.... ale to się dopiero okaże.
Pierwsze co zamawiamy to rakija dla rozgrzewki. Tak rakija po takiej drodze działa jak aspiryna. Poza tym jest dobra, a aspiryna nie!
Rakija, jedzonko, kawka, piwo.
Potem kilkukrotna powtórka, lecz już bez jedzonka i kawy.
Zabawa rozpoczyna się na dobre. Właściciele kontra polscy motocykliści.
Cóż Wam będę pisał..... Bar normalnie czynny był do 24.00, lecz o tej godzinie to my dopiero się rozkręcaliśmy.
W międzyczasie zostaliśmy przyjęci do czarnogórskiego klubu Indian (mamy nalepkę na dowód).
Jazz, rakija, piwo, Indianie.... tak. Ranek może być ciężki......

Zdjęcia:
Droga do Mojkovac
https://drive.google.com/open?id=1Jy4AIwc8zPja-nJOHXaV0UHbNK5vGHSvtg
https://drive.google.com/open?id=1nYBR8gbIQ9q2rDYmoLe9TGxZJz2nKvqq9A
https://drive.google.com/open?id=1pO0SnUt_Me0VkQhSJy3S5ckF1Wm4CBcBaQ
https://drive.google.com/open?id=1XdAmh8dZyv02WrXtB_B_dB9qf0VxcT6N3w
https://drive.google.com/open?id=1xaNpH6-psbBfjO5cJD-8k2MjnwqyHDkJDg
Most Durdevica
https://drive.google.com/open?id=1XsrwhR5DxUKYfYCuvNGKdwM1IR2ZsvSE6Q
https://drive.google.com/open?id=1Y5U7oPMrL1rpBwUT8xBiZIyDTfpAKNnTrA
Droga przed Zabijakiem
https://drive.google.com/open?id=1YYS1u21JoTCC3sh8y21TsTGBWjKyIJF10g
https://drive.google.com/open?id=1Am3bb43g2EvAdNBIriFVswOfEEm32VDl4g
Kanion Pivy
https://drive.google.com/open?id=0B5CT3ZOkxDiIeHFfemNRZjFtUjQ
https://drive.google.com/open?id=10yaeay8joH1hiRZYGswF_1Vt-rKJNZ_bMg
https://drive.google.com/open?id=1JKvtY3g6ZLCmKbGpHOX70G8vGHKeeYBc7Q
W knajpce jazzowej!!! na serio!
https://drive.google.com/open?id=1O2RLJF2oGOF9xiYW1ZKr3UPuex7_t4mXQw
https://drive.google.com/open?id=0B5CT3ZOkxDiIRU5INGY5VWZSMUU
Imprezka
https://drive.google.com/open?id=0B5CT3ZOkxDiIWnBpUzN2aEE1U0U
Przyjęcie do klubu
https://drive.google.com/open?id=0B5CT3ZOkxDiIdHdjQUMzQ1ltN0k
_________________
XV1900 Stratoliner Midnight
Ostatnio zmieniony przez soft 2016-06-27, 10:29, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
remol71 



Model: DS 650 Custom
Rocznik: 1999
Wiek: 52
Dołączył: 18 Maj 2010
Posty: 1856
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-06-27, 07:33   

Dlaczego nie zrobiliście trasy P14 Zabliak - Pluzine ?
_________________
Suzuki V-Strom 1050 XT
 
 
soft 



Model: MS1900
Rocznik: 2008
Wiek: 53
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 1489
Skąd: Zamość
Wysłany: 2016-06-27, 10:28   

remol71 napisał/a:
Dlaczego nie zrobiliście trasy P14 Zabliak - Pluzine ?

Tak jak pisałem. Pogoda była taka kiepska, woleliśmy nie ryzykować jazdy tą drogą.
Mając czas - a my mieliśmy i chęci do jazdy i zwiedzania wybraliśmy drogę dłuższą.
_________________
XV1900 Stratoliner Midnight
 
 
remol71 



Model: DS 650 Custom
Rocznik: 1999
Wiek: 52
Dołączył: 18 Maj 2010
Posty: 1856
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-06-27, 14:04   

Zdecydowanie polecam następnym razem :)
_________________
Suzuki V-Strom 1050 XT
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group