YAMAHA Drag Star FORUM
FAQFAQ  Mapa GoogleMapa Google  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Czarnogóra 2016 by SOFT
Autor Wiadomość
kujawiak 



Model: DS 650 Classic
Rocznik: 2008
Dołączył: 18 Maj 2010
Posty: 1072
Skąd: Kujawy
Wysłany: 2016-06-21, 16:22   

Tez dolaczylem. Fajna relacja dopisuj tylko ilosc km jesli mozna.
_________________
"To our Wives and Sweethearts (may they never meet)"
 
 
BenWito 


Model: MS1300
Rocznik: 2009
Wiek: 54
Dołączył: 30 Lis 2014
Posty: 145
Skąd: Rzeszów
Wysłany: 2016-06-21, 17:02   

Niesamowita narracja, czekam
 
 
norbas 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2010
Wiek: 48
Dołączył: 27 Cze 2012
Posty: 902
Skąd: Dobre
Wysłany: 2016-06-21, 18:53   

:brawo: Ty
_________________
norbas XT1200 Z Super Tenere
Virago 700
 
 
soft 



Model: MS1900
Rocznik: 2008
Wiek: 53
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 1489
Skąd: Zamość
Wysłany: 2016-06-21, 21:15   

(przepraszam za literówki - piszę w notatniku. Zdjęcia wrzucę na koniec na mój serwer i podlinkuję)

Dzień 4
Budzi nas muezzin. Pobudka jest przyjemna.
Nie mogę wstać, w nocy słabo spałem. Nie — powodem nie było obce miejsce, hałas ulicy, czy wypite wieczorem piwko.
Co w nocy się działo?.... co to za stuki? - wychodzę do wspólnego przedpokoju gdzie gotuje się już czajnik z wodą na kawkę i poznaję przyczynę. Dwie przyczyny. W zasadzie nawet dwoje przyczyn.
Mówią w jakimś holenderskim języku, chociaż heloł zabrzmiało znajomo. Przez otwarte drzwi ich pokoju widzę, że jesteśmy "łóżkowymi" sąsiadami przez ścianę.
A więc to tak..... to jednak nie było wieszanie obrazów o 3 rano..... W ogóle z obrazami to nie miało nic wspólnego.
No dobra. Duchy zidentyfikowane. Czas na kawkę, mycie i nierówną walkę ze szkłami kontaktowymi.
Dlaczego wkładanie palca do oka tak boli..... Ha — wkładanie palca do prawego oka boli bardziej!
Budzę resztę ekipy. Piotr z Jowitą prawie wstają, Darek pyta się czy och...łem z rana? Nie, nie och...łem. Wstawać! Kierunek Medjugorie!
Śniadanie. Ja puszkę rybek przywiezioną mozolnie w plecaku z Polski, Piotr... też puszkę rybek. Skąd on ma rybki? Skąd on ma 4 puszki rybek. Tak zżarł 4 puszki rybek na śniadanie. Gdzie facet o talii ołówka HB może zmieścić 4 puszki rybek?
Nie ważne. Za rybkami poszło jeszcze pieczywo. Magia.
Schodzę na dół sprawdzić, czy rowery stoją i zbieram małe opierdziel za jakąś piszczącą w nocy blokadę na koło, nawet nie moją. No cóż po to jest blokada, aby piszczała.
Pisałem już, że motocykle są tak brudne, że litość z pożałowaniem bierze człowieka, jak się na nie patrzy? Trzeba coś z tym zrobić.
Pytam gospodynię o myjnię. Wskakuję na motocykl, wyjazd z garażu, zakręt w prawo, odgłosy facetów siedzących przy stoliczku i pijących kawę bezcenne — machają rękami. Ja odmachuję. Myślę sobie, lubią gości na dużych motocyklach, a co.....
Pojechałem......
Myjnię znalazłem, zapłaciłem 4 euro, motocykl błyszczy się jak muzzinowi ja.. jarzębinka.
Wracam obwieszczam wszystkim, że znalazłem myjnię gdzie jest i mówię, że ich poprowadzę.
Wyjeżdżamy z garażu, zakręt w prawo, odgłosy facetów siedzących przy stoliczku i pijących kawę bezcenne — machają rękami. Ja odmachuję. (normalnie dzień świstaka).
Lubią nas.... jestem pewien.
Kosmetyka motocyklowa zrobiona, jeszcze jedna rozmowa z gospodynią jak jechać do Medjugorie i tu małe zaskoczenie.
Nasza gospodyni z uporem maniaka tłumaczy nam, że nie możemy jechać w prawo i kierować się prosto na klasztor, tylko skręcić w lewo. W jakie lewo? Po co.
Droga jednokierunkowa?
Masz babo placek. W jednym momencie mit polskiego motocyklisty i machających mu na przywitanie mieszkańców Mostaru legnie w gruzach. Machali z innego powodu.... cholera!
Ciekawe co znaczyły te ciepłe słowa, które wykrzykiwali. Może lepiej nie wiedzieć.
Przed wyjazdem zrobiliśmy inwentaryzację dręczących nas choróbsk. Dlaczego — proste - jedziemy do Światowego Centrum Uzdrowień (ŚCU).
Ja jako wielokrotny bywalec BiH założyłem odpowiednio "Januszowy" strój, czyli przygotowałem się na +40C w cieniu. Opłacało się. Trasa ok. 40 km okazuje się przyjemna i bardzo fajna.
Wijąca się droga z zakrętami 180 stopni tworzy piękną serpentynkę, którą wspinamy się na szczyty. W dole całe miasto. Widok zapiera dech w piersiach.
(To jest ten moment, kiedy możecie nam zazdrościć). Ciepełko, motocykl, serpentynki i wizja nagłego uzdrowienia od wszelkiego cholerstwa. Czy coś może to przebić?
Dojeżdżamy do klasztoru. Motocykle można pozostawić bez obaw, w tym miejscu mają specjalną ochronę. Takie niebieskie AutoCasco.
Ruszamy do klasztoru, oczywistym jest odwiedzenie miejsca gdzie można zapalić świeczkę i pomodlić się za naszych zmarłych.
Tu nikt nie pilnuje, nikt nie patrzy. Tu trzeba zostawić 1€ za świeczkę. Trzeba, bo jak nie Ty, to kto?
Później czas dla siebie, dla swoich myśli. Czasami trzeba.
Czas dla swoich myśli kończy się w momencie jak Darek cichutko, wręcz bezszelestnie podaje mi swoją wielką wypasioną nowo kupioną lustrzankę SONY.
Łoł..... walnę fotkę najsłynniejszej figury na świecie. Przykładam do oka i pyk.
Tik, tik, tik, tik, co się dzieje? Bomba czy co. Mam wrażenie, że wszyscy ludzie zgromadzeni w ciszy przy figurze patrzą co ja próbuję zdetonować.
Strach widzę nawet w oczach figury.....
tik, tik, tik, echo niesie po całym klasztorze.
piiiiiiiiiii trach. Poszło zdjęcie. Sfotografowałem podłogę.
Co to było pytam Darka? Cholera ... samowyzwalacz czasowy.
- Wyłącz to. Obciach jak diabli.
Darek przestawia, nastawia i mi podaje wypasioną lustrzankę.
- Już jest o.k? Pytam,
- Spoko.....
Znowu czaję się boczkiem pod figurę, przesuwam się bezszelestnie wręcz niewidocznie. Jestem. Mogę fotografować.
Cisza, ja i figura.
Naciskam.
TrrrRRRRRrrrrrRRRRRRRrrrrrrRRRRRRRrrrrrr.
Ło Matko Boska.
Dobrze, że otaczający mnie wierni nie padli na podłogę myśląc, że pruję do nich z kałacha.
Obciach i góralska muzyka.
Znikam.... wycofuję się i wychodzę z klasztoru.
Darek! Co jest do cholery z tym aparatem?
- On robi zdjęcia seryjne potem wybiera najlepsze.
- Ale po co to trrrrrrrrrrr na cały klasztor?
- Nie wiem.
Ok... dajemy sobie spokój z robieniem kolejnych zdjęć wewnątrz.
Walniemy kilka fotek i idziemy się uzdrawiać.
Uzdrawianie jest proste. Są dwa miejsca gdzie można napić się lub przemyć rany świętą wodą.
Pierwszy nasz kolega Piotr. Boli go dziąsło - zapalonko, z którym walczy już jakiś czas. Procedura jest prosta.
Wypłukać buzię i gotowe. Spoko.
Teraz kolej na resztę.
Mnie do głowy przychodzi bolący hemoroid..... no i mamy problemik. Rezygnuję z samouleczenia.
Pytam Darka i Monikę.
- No wiesz ..... może nie .... może my też nie będziemy się leczyli?
- hm..... a dlaczego?
- no wiesz..... tu ludzie wodę piją....
Aaaaaaaa, czyli im płukanie ust też niewiele pomoże. Proste.
Zakupy.
Zamówienia od rodzin zrealizowane w sklepie klasztornym. Wykupione wszystkie różańce z drzewa oliwnego....
Klasztor wzbogacił się na nas o jakieś 41 euro. (to 1€ to moja świeczka.)
Wychodzimy z klasztoru idziemy na deptak do handlarzy.
Ja pierdziu... wszystkie podróbki świata. Jakość, całkiem niezła. Nie napisze wam jakiej marki okulary można tu kupić za 1/20 ich ceny w Polsce.
Bo kto wie, kto to czyta......
Więc zakupy zrobione.
Wracamy.
Powrót do Mostaru zapiera dech w piersi.
Piękne góry, zachodzące słońce, ciepło, motocykle i my.
Nastroje super.
Wracamy na kwaterę, przebieramy się i ruszamy na kolację do przepięknych mostarskich restauracji.
Jak tu pięknie i jak klimatycznie.
Chrzanić piękno i klimat..... te ceny w knajpach.... to jest to.
Jemy kolację w knajpce "zawieszonej" nad wodospadem. Łoł........
Wracamy w doskonałych humorach do naszego hoteliku.
Tu zamiast pary wieszającej całą noc obrazy na ścianie spotykamy węgierskiego motocyklistę na BMW K1200.
Fajny gościo. Zjeździł samotnie cały świat. Gadamy 2 godziny i idziemy spać.
Jednak Polak Węgier dwa bratanki.
Jutro wyjazd ... trzeba się wyspać.

Zdjęcia:
Myjnia w Mostarze:
https://drive.google.com/open?id=1NZvaiobCVuaZLciNJpBDxKneeXWGTj84tQ
Jedziemy do Medugorie
https://drive.google.com/open?id=1IrXPnOjOxlcZE4m-xaFlXFX4TOXK4E_SWw
https://drive.google.com/open?id=1DgNvOKNuVve8rNCYvlA-LA-6jpcS3GeVGg

W Medugorie
https://drive.google.com/open?id=1LqjxYART7P1AebQ5yG5U5P23oAFf8zmQ1g
https://drive.google.com/open?id=1EPOEYkz-UjuFIuo-uEvbWMqN4s8ZmBdG6w
https://drive.google.com/open?id=1iH6ERvqlHN48oPe0Ljl76kf-5x2I2sH00A
https://drive.google.com/open?id=18HV-8byatGneXJAloWlpuYh9mMoqwVjBZw
https://drive.google.com/open?id=1BJQeyvMnMZMnZmXY-OSyUoohfuHyR2b7Rw
Ponownie kochany Mostar.
https://drive.google.com/open?id=1Yx2TX_im1cgzKo7MdCm4aE_Jsu3W8O_w7g
https://drive.google.com/open?id=1JIAoqFOvdUyG0AcfNgM8TygbLPOOgS3j8A
https://drive.google.com/open?id=1FJDZ2hFpo_TczVayFqFvkjLYOC5VSVS0og
https://drive.google.com/open?id=12Q2Po_J9AC_As4V9-crNgNhpagZ-eyeSkw
Klimaty......
https://drive.google.com/open?id=1VUP7xejlVXdEhkdH5mAUztG6av18Qv146g
https://drive.google.com/open?id=1VAY_dKduJEBkmOIiPFhnbDPXBizRRD-29g
_________________
XV1900 Stratoliner Midnight
Ostatnio zmieniony przez soft 2016-06-26, 11:24, w całości zmieniany 4 razy  
 
 
Endrjul 



Model: RS1700
Rocznik: 2009
Wiek: 54
Dołączył: 18 Kwi 2014
Posty: 1608
Skąd: Czersk
Wysłany: 2016-06-21, 21:56   

Suuuper ;d
_________________


Google+
 
 
transylwania100 


Model: DS 1100 Classic
Rocznik: 2006
Wiek: 46
Dołączył: 08 Paź 2014
Posty: 27
Skąd: Beskidy
Wysłany: 2016-06-21, 22:06   

Świetne :-)
_________________
Motor już jest - pora w trasę :-)
 
 
soft 



Model: MS1900
Rocznik: 2008
Wiek: 53
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 1489
Skąd: Zamość
Wysłany: 2016-06-21, 23:35   

Dzień 5

Spałem jak dziecko.
Nikt nie stukał, nie straszył, nawet muzzina nie słyszałem z rana. Może zaspał. O matko. Cały ramadański wysiłek tubylców poszedł się chrzanić. Modlitwy nie było.
"Alllaaaaaaa"......... jest.
Nie zaspał. Ramadan ocalony. Drzwi do raju ponownie zostały uchylone.
Niestety z przyczyn logistycznych Darek i Monika musieli zmienić lokal do spania i przenieść się do sąsiadującego obok budynku.
Wstajemy....!!!!, mam dla Was niespodziankę.
Wczoraj w spożywczym kupiłem oryginalną BAKLAWĘ!!!. Kto wie niech zazdrości. Kto nie wie, do póki nie spróbuje nie dowie się co to jest. Brak odpowiednika w krajach o wyznaniu chrześcijańskim.
Śniadanie, kawa, baklawa.
O matko — jak dobrze. Jednak kultura muzułmańska na nam coś do zaoferowania. Ciastka i ...i już. Wystarczy.
Pakujemy się, i ruszamy w lewo! notocyklami do rezydencji Darka i Moniki.
No cóż .... jak rezydencja to i służący. Ale dlaczego Darek krzyczy na służącego, który z uporem twierdzi, że pilnował jego motocykla?
- nie pilnował?
- NIE!
- to co on chce od Ciebie?
- pieniędzy za pilnowanie!
- ale my przecież wyjeżdżamy i nie trzeba nam pilnować podczas jazdy motocykli...
- no właśnie staram mu się to wytłumaczyć!
Niedoszły stróż stracił posadę, zanim ją uzyskał. Sukces.
Ruszamy..... STOP!
- Co się stało?
- Dokąd jedziemy??
- hmmmmmm może na Dubrownik? No dobra kierunek Dubrownik.
Ruszamy.
Wyjeżdżamy z Mostaru... Szkoda troszkę. Fajne miasto, fajni ludzie, fajne ceny.
Pisałem już o otwartości i szczerości tubylczej ludności?
Pisałem... ale jadąc widzę tego namacalny dowód.
Salon FORDA i wielki napis na szybie:
"FORD Garancija 5 godine"
To jest szczerość. Nawet w reklamie nie kłamią. Cóż za ludzie.
Zdjęcia nie zrobiłem, ale załącznik na moje słowa proszę... proszę bardzo:
http://ford.rs/library/9a...b3a_867x488.jpg
Żebyście mnie po sądach nie włóczyli!
Jedziemy. Przerwa na tankownie.
- Darek, Widziałeś napis na salonie ...
- Widziałem
- I co ty na to?
- Prawda... pod warunkiem, że 4 godziny od chwili zakupu będą samochód wydawali.....
O masz. Jednak kłamią. A ja myślałem, że tacy szczerzy. Darek mnie wyprostował.....
Kierunek Dubrownik.....
Granica Bośniacko-Chorwacka!
Zegnajcie tanie żarcie i drogie rozmowy telefoniczne.
Witaj Chorwacjo, witaj drogie żarcie i tanie rozmowy.
Jest to alternatywa. Zawsze, zamiast siedzieć, żreć i pić piwo w knajpie można pogadać z żoną, teściową i resztą rodziny, z którą ostatnie 14 miesięcy nie rozmawialiście.
A co..... jak tanio (0,05zł za odebrane) i niewiele więcej za wykonane połączenie to dzwońmy. Kartka pocztowa droższa. Ciociu, business is business.
Zgodnie z założonym powyżej business planem wykonuję pierwszy w cywilizowanym świecie telefon do żony.
- "cześć kochanie, jesteśmy w Chorwacji. Mamy tanie rozmowy, drogie żarcie i działającego EKUZ'a" (taka karta ubezpieczenia zdrowotnego na terenie UE)
- a dokładnie gdzie jesteście?
- dojeżdżamy do Makarskiej.
- kur... gdzie wy jedziecie? Nie mieliście jechać do Dubrownika
- nooooooooo tak.....
- to w przeciwną stronę.
O masz.
Ja na Titanicu 1900 o sterowności okrętu podwodnego rozpędzonego do pierwszej prędkości kosmicznej i taka wiadomość....
Maszyny stop.
Załoga cała wstecz.
Jesteśmy na złym kursie.
O.... matko... kto tak prowadzi?
On... wskazuję na Piotra.
Piotr w tym samym czasie mówi ON wskazując na mnie. Cholera ... chyba ma rację.
- No dobra... te parę...naście? Więcej? ... :-( to nie problem. Nadrobimy.
Wywijamy banana i kierujemy się na Dubrownik.N
Po godzince jazdy znowu znajdujemy się w zakupowym raju.... NEUM czyli..
Granica Chorwacko-Bośniacka.
Krótka (1 minutowa odprawa) z dziwnym spojrzeniem celnika, gdyż do Chorwacji wjechaliśmy godzinę temu.
Może coś zjemy i zatankujemy w taniej strefie?
Zanim zacząłem wyhamowywać Titanica nastała
Granica Bośniacko-Chorwacka ... po raz kolejny.
No w mordę. Nawet nie zjedliśmy. To nic. Przed nami strawa dla oczu, czyli Zatoka Kotorska!!!
Dojeżdżając do zatoki nad górami widzimy czarne chmury. Cóż, nie ryzykujemy. Nie decydujemy się na 30 km objazdu zatoki. W deszczu to nie będzie przyjemność.
Sprytnie mijamy kolejkę samochodów i pakujemy się na prom. Całe 2€ za motocykl, 10 minut i mamy zatokę Kotor łykniętą.
Troszkę szkoda, lecz perspektywa suchej podróży zwyciężyła.
Pada. Po zjeździe z promu zaczyna lać. Mieliśmy rację. Szybkie przebranie w przeciwdeszczówkę i pędzimy dalej.
Tankowanie, kawa na stacji i w drogę.
Przed nami Dubrownik.
Ładnie, bardzo ładnie. Już nie pada. Most przed Dubrownikiem otwiera nam prosta drogę w kierunku miasta. Mijamy Dubrownik górą podziwiając jego piękną architekturę.
Super. Ładnie.
Czas znaleźć jakieś lokum do spania.
Los pada na Cavtat za Dubrownikiem.
Los jest ślepy a ceny kosmiczne. No powaliło ich. Ceny oscylują między 100 a 200 euro za nasza piątkę za dobę. O nie. Tak łatwo się nie poddamy.
Oglądamy kilka kwater i te tańsze (poniżej 100€) są 2km od morza i przypominają o istnieniu określenia - "klaustrofobia"
Na koń. Jedziemy dalej....
Dalej.? Gdzie?
Na końcu świata i Chorwacji odnajdujemy miejscowość MOLUNAT. (nazwaną potem przez nas Malamut — jakoś tak bardziej swojsko)
Ślepy los okazuje się szczęśliwy.
Znajdujemy kilka kwater ładnych, jedne oddalone od morza (tańsze) inne przy samym brzegu (troszkę droższe). Wybieramy te lepsze, droższe i przy samej wodzie.
Przekonuje nas dodatkowo garaż na motocykle.
Małe targowanie i okazuje się, że za 15€ dziennie na osobę mamy do dyspozycji całą! willę z 3 sypialniami, masą pokoi dziennych 2 czy 3 kuchniami i całą masą łazienek.
Na parterze dla osłody znajduje się wielki barek wypełniony po brzegi alkoholem. Dla nas!
No proszę proszę.
Właściciele pokazują gdzie jest pralnia, co i jak działa.
Ale jazda. Jacy fajni starsi ludzie. Super. Okazuje się, że mają rodzinne koligacje z Polską. Żona któregoś syna to Polka. No raj, raj raj...... za 15€ na osobę.
Dalszy opis jak się prześpimy i weźmiemy prysznic, czyli jutro.

Zdjęcia:
Jesteśmy w Molunacie
Piwko na werandzie:
https://drive.google.com/open?id=1dHMr0O_AWWBbvIVbxcgFBOWIeYgXPSP2Nw
https://drive.google.com/open?id=1NpJz0EpC_3cS887TYJ4zXm3A3vOc-4Stmg
https://drive.google.com/open?id=1vCVoPmbp8-JZIPRXKJnckSUZgQ_ehbV6yA
Widoki z przed domu:
https://drive.google.com/open?id=17dOpH9lU4KyGm9yoZov9042Q0K5JUoj0wg
https://drive.google.com/open?id=1GAL3MnTtKkpDZV5UKdgLBEGDt3dJ8ZbXrA
https://drive.google.com/open?id=1yrXtzG2De-H9_clTV8zfIyPzPBdqnQylbA
https://drive.google.com/open?id=1GGK-jnv762TOUC-1Z1dzbY3G0lqUiJOf4w
https://drive.google.com/open?id=1TNcptm4xJdM-wVRIQyjrEtTdkHFtnJ6oMg
_________________
XV1900 Stratoliner Midnight
Ostatnio zmieniony przez soft 2016-06-26, 11:31, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
pyra 



Model: SYMPATYK
Dołączył: 08 Gru 2011
Posty: 5355
Skąd: pyrlandia
Wysłany: 2016-06-22, 06:20   

skoro była część czwarta i piąta, czekam na szóstą ;D
_________________
Bo droga jest celem
 
 
DRAGON 



Model: MS1900
Rocznik: 2008
Wiek: 58
Dołączył: 21 Maj 2012
Posty: 4427
Skąd: Gliwice
Wysłany: 2016-06-22, 08:21   

soft, twoja relacja zwala z nóg :uklon3: ;D . Dawaj dalej. ;D
_________________
Każdy jest księżycem i ma ciemną stronę, której nie pokazuje nikomu.
 
 
TAJ 



Model: MS1900
Rocznik: 2008
Dołączył: 02 Mar 2011
Posty: 581
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-06-22, 08:58   

Ech, miło się czyta.
_________________
Całe życie z wariatami .
Nie rób drugiemu co tobie ............... ? Nie każdy jest tobą.
 
 
norbas 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2010
Wiek: 48
Dołączył: 27 Cze 2012
Posty: 902
Skąd: Dobre
Wysłany: 2016-06-22, 17:49   

I co i co było dalej.Chyba już wstaliście ;D .
_________________
norbas XT1200 Z Super Tenere
Virago 700
 
 
burza 



Model: RS1700
Rocznik: 2006
Wiek: 50
Dołączył: 07 Lip 2011
Posty: 6692
Skąd: GŁ Koluszki
Wysłany: 2016-06-22, 20:20   

soft, cały dzień czekałem na ten moment, kiedy będę mógł sobie poczytać Twoją relację ;D było warto, a i uśmiałem się trochę... Twój styl pisania jest... hmmm. zajebisty ;p
_________________
RS 1700 SILVERADO Midnight Star - diabeł
każdy kij ma dwa końce, tylko proca ma trzy...
 
 
maciek1972 


Model: SYMPATYK
Rocznik: 2017
Wiek: 51
Dołączył: 23 Lut 2014
Posty: 160
Skąd: Przeworsk
Wysłany: 2016-06-22, 21:23   

soft , czapki z głów za relację z wyprawy
P.S.
tak całkiem "na sucho" Ci to idzie czy ze wspomagaczem ?
 
 
soft 



Model: MS1900
Rocznik: 2008
Wiek: 53
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 1489
Skąd: Zamość
Wysłany: 2016-06-22, 22:30   

Dzień 6

W nocy padał deszcz. Lał deszcz.
Ranek, otwieram oko i leżąc w łóżku wspominam wczorajszą drogę. Dumny jestem ze swojej zapobiegliwości, którą przechytrzyłem los.
Jako zaprawiony w bojach podróżnik wziąłem ze sobą .... trytytki. Tak trytytki, ale nie takie zwykłe za 5 zł 100 sztuk. Wziąłem trytytki wielorazowe.
Różnią się one od swych prymitywnych pierwowzorów małym języczkiem, którego naciśnięcie powoduje rozluźnienie diabelskiego ucisku.
Właśnie te trytytki posłużyły nam wczoraj do: 1. naprawy odpadającej podeszwy Darka buta lewego, 2. naprawy odpadającego od mojego kasku interkomu 3. naprawy podeszwy Darka buta prawego.
No to się nam porozklejało. Bośniackie słońce, potem ulewny deszcz i znowu słońce było bezlitosne dla wcale nietanich Darka butów oraz obrzydliwie taniego interkomu zamocowanego do mojego wypasionego Nolana.
Trytytki, polski klej kropelka i naprawa zrobiona. Zresztą. To nie wszystkie usterki, które wczoraj nas dopadły. Okazało się również, że Jowita ćwicząc wygibasy na lubelskim torze motocyklowym przetarła prawego buta, co wczorajszego dnia stało się przyczyną niekontrolowanego mycia prawej jej stopy.
Ja urwałem 2 suwaki od zamków błyskawicznych w bagażu-ale taką drobnostkę naprawiliśmy niezbędną w podróży szarą taśmą klejąca, którą miał Piotr.
Porozklejani, ale szczęśliwi znaleźliśmy nasz wymarzony domek.
Wymarzony ... to on jest dzisiaj, wczoraj wieczorem nie było jeszcze tak słodko.
Wyobraźcie sobie, że Darek, który bohatersko dogadał się z naszą sympatyczną rodzinką zakomunikował nam, że w willi są 2 sypialnie — jedna na 3 osoby jedna na 2.
Fajnie, fajnie.... ale co? Suma się zgadza 3+2 to 5 jak w mordę dał, nas jest 5 więc o.k?..... nie...
Przed oczami (uszami) stanęło mi mostarskie nocne wbijanie gwoździ w ścianę. No cóż, przybiją 2 obrazy i pójdą spać ... myślę, ale co ze mną? Ciotka przyzwoitka od trzymania gwoździa?
Niee!!!
Przerwałem sielankę.
- Piotr, nic z tego. Ja z wami spać nie będę. Chrapię jak cholera — to jedyne co przyszło mi na myśl mając przed oczami wieszanie "Bitwy pod Grunwaldem o 1 w nocy"
- Jak to nic z tego ..... taaakaaa willa, taaaaaki barek....
- Nie!
Panika w oczach Piotra, Jowity i Darka.
Zaraz zaraz, Piotr zaczął biegać po piętrze.
- Tu są jakieś drzwi.. Krzyknął i wskazał na niepozorne drzwi sąsiadujące ze schodami prowadzącymi na pierwsze piętro.
Komórka jakaś pomyślałem. Może być i komórka — trudno.
Za 30 sekund obok upatrzonych przez nas nieznanych drzwi zjawiła się gospodyni. Wyrosła jak spod ziemi.
- Co tam jest? Pyta Piotr..
Zrozumiała i wymamrotała "rum". Wiem, wiem, "room" - ale ona powiedziała "rum"
- Pokaż, poprosił Piotr.
Gospodyni otworzyła drzwi.
Ja Cię nie mogę. Zaginiona bursztynowa komnata. Łoł.....
To był pogój dla gości specjalnych.
Wielkie łóżko, klima, tv, internety, łazienka w wypasie i własny balkon z suszarnią.
Ojjjj jooj joooj. Zostajemy — pomyślałem, ale wykrztusiłem z siebie "Wyjeżdżamy!, kierując to do gospodyni"
- Ja nie będę spał na waleta z nocnymi dekoratorami wnętrz, i nie będę spał na żadnej kozetce. Ja chcę tu..... i koniec.
Pani stanęła przed oczami wizja utraty wypasionych gości z Polski, płacących twardą jeszcze-unijną walutą.
Po dyskusjach z mężem zgodziła się.
Jestem w raju. Teraz to jestem na wymarzonej kwaterze.
No tak... my tu wspominamy a trzeba wstawać, zeżreć coś włożyć palucha do oka i wypuścić się do malamuta.
Molunat to ostatnie miasteczko Chorwacji położone na jej południowo-wschodnim krańcu. Miasto od Czarnogóry dzieli chyba 10km. Wszystkie zabudowania Molunatu położone są wzdłuż ulicy biegnącej brzegiem sporej zatoki.
Każdy budynek oddalony jest od morza o jakieś max 10 do 20 metrów. Nasza willa także.
Przy wijącej się między morzem a budynkami uliczce znajdują się restauracja, bar, sklepik spożywczy, warsztat naprawy łodzi, mały port rybacki, kemping i przystanek autobusowy. Tyle atrakcji ma do zaoferowania najdalej na wschód wysunięte miasteczko Chorwacji.
Wystarczy. Jest o.k. do Dubrownika 40 km więc jak ktoś chce więcej to żadna odległość. Problemem w Molunacie jest brak bankomatu oraz fakt, że jedna z kas w sklepiku nie akceptuje polskich kart bankomatowych. Odrzuca wszystko co polskie. Jowita i Piotr przez moment mieli przed oczami wizję wyczyszczonych kont bankowych — tak przynajmniej głosiły komunikaty na polskofobicznym terminalu.
Druga kasa (terminal) akceptuje. Z nieznanych nam i ekonomistom przyczyn nie da się namówić pani obsługującej felerną kasę, abu skorzystała z terminala stojącego obok, a należącego do drugiej (w danej chwili) niedziałającej kasy. Nie, bo nie.
Ruszam tyłek ... zęby umyte, prysznic zaliczony, prańsko zrobione, czas na sklep i śniadanko.
Śniadanko zaliczyliśmy na werandzie obsadzonej pachnącymi kwiatami, do której delikatnie przytuliła się wielka stara palma.
Jest dobrze.
Zanim zebrałem się, aby wyjść pozwiedzać malamuta, Piotr i Jowita zdążyli się wykąpać w kryształowej morskiej wodzie. Zostawiam ich nurkujących a sam idę na zwiady.
Przy okazji kupuję igłę i nitkę, aby naprawić następną zauważoną usterkę — czyli rozerwane w kroku spodnie motocyklowe i rozdarty worek marynarski. Nie nie mój worek. To znaczy mój — ale marynarski.
Worek naprawiony, spodnie zlepione. Na szczęście pękła tylko podszewka.
W czasie gdy ja robiłem za krawcową Darek wypuścił się na testowanie Horneta Moniki. Dlaczego testuje? Co się stało? Może zauważył to, co ja — czyli jadąc za Moniką stwierdzam jako lekarz ginekolog amator, że Monika ma skoliozę!
O co chodzi? - już wyjaśniam. Na trasach "pełnych urozmaiceń" takich jak węgierska autostrada, jedyną dawką estetyki jest jazda za Moniką i jej hornetem i obserwowanie opływowej sylwetki łykającej monotonne kilometry drogi.
Rzecz w tym, że ostatnio poczynione obserwacje zaniepokoiły mnie wielce. Monika ma skoliozę. To pewniak.
Z błędu wyprowadził mnie Darek.
- O matkoooooooo
- co tam się stało?
- Monika ma krzywą kierownicę.
- Co?
- Monika ma skrzywioną kierownicę jak cholera!
A.... więc jest. Powód skoliozy wyjaśniony.
Małe dochodzenie co się stało. Już wiemy. Stara sprawa, która wpłynęła na geometrię kierownicy.
Spoko. To tylko kierownica. Zresztą cholernie tandetna i w odpustowo złotym kolorze. Wymienimy ją zaraz po przyjeździe do Polski.
Problem załatwiony.
Wieczorkiem idziemy jeszcze na spacer. Zapoznajemy się z bezpańskim, jak się wydaje, psem i podziwiamy gościa, który za pomocą zaostrzonych kijków, i tandetnej maski do nurkowania łowi ryby.
Łowi i to skutecznie. Wychodząc z wody przy pasie przypiętych ma kilka dorodnych okazów rybek.
Słoneczko zachodzi, my pędzimy do domku.
W domku czeka na nas właścicielka, która częstuje nas sporządzoną przez siebie nalewką typu "prosek" (takie słodkie mocne wino). No dobre, dobre..... aby tak dalej.
Jeszcze piwko, gorąca dyskusja, strojenie intercomów (wykonane przez Darka) i można iść spać. Przed nami piękny dzień siódmy.

Zdjęcia:
Nasz garaż:
https://drive.google.com/open?id=16CtQpS_nUXRLrQFDdAASyWuRz2eWGcQwRA
Weranda i Piotr
https://drive.google.com/open?id=1Y4IedMvbcdi2wiC_jlHE8NpTYCbs2g2o2g
Roślinki
https://drive.google.com/open?id=1LTtwfFu0O15zl0pcekTUX8fnunb23kHRaA
https://drive.google.com/open?id=1AoYtNghygbF-hNxObsvtbQsKb3ZuEHlDZQ
Zwierzątka:
https://drive.google.com/open?id=1qHQofOog5gRIvaiBXOS6RIu336dSj0tNlw
Na deser... Cennik z pola kempingowego. Czy się opłaca? Oceńcie sami...
https://drive.google.com/open?id=1K-mpdmCcf7NsuiXzRue1il4DViC-1MF4Nw
_________________
XV1900 Stratoliner Midnight
Ostatnio zmieniony przez soft 2016-06-26, 11:36, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
transylwania100 


Model: DS 1100 Classic
Rocznik: 2006
Wiek: 46
Dołączył: 08 Paź 2014
Posty: 27
Skąd: Beskidy
Wysłany: 2016-06-22, 22:52   

Warto było zaczekać :-)
_________________
Motor już jest - pora w trasę :-)
 
 
pyra 



Model: SYMPATYK
Dołączył: 08 Gru 2011
Posty: 5355
Skąd: pyrlandia
Wysłany: 2016-06-22, 23:01   

małooo !
_________________
Bo droga jest celem
 
 
burza 



Model: RS1700
Rocznik: 2006
Wiek: 50
Dołączył: 07 Lip 2011
Posty: 6692
Skąd: GŁ Koluszki
Wysłany: 2016-06-22, 23:02   

pyra, to sobie przeczytaj dwa razy :hahaha:
_________________
RS 1700 SILVERADO Midnight Star - diabeł
każdy kij ma dwa końce, tylko proca ma trzy...
 
 
transylwania100 


Model: DS 1100 Classic
Rocznik: 2006
Wiek: 46
Dołączył: 08 Paź 2014
Posty: 27
Skąd: Beskidy
Wysłany: 2016-06-22, 23:04   

A'propos
W 5 dniu opisujesz soft przejazd do Dubrownika. Tylko, że po NEUMie od razu "wpadacie" na Zatokę Kotorską, a później jest Dubrownik. Z mojego doświadczenia wynika, że po NEUMie jest Dubrownik, a później Kotor :-) Mapa nie kłamie.
Tak czy siak relacja rewelacyjna :-)
_________________
Motor już jest - pora w trasę :-)
 
 
soft 



Model: MS1900
Rocznik: 2008
Wiek: 53
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 1489
Skąd: Zamość
Wysłany: 2016-06-22, 23:14   

transylwania100 napisał/a:
A'propos
W 5 dniu opisujesz soft przejazd do Dubrownika. Tylko, że po NEUMie od razu "wpadacie" na Zatokę Kotorską, a później jest Dubrownik. Z mojego doświadczenia wynika, że po NEUMie jest Dubrownik, a później Kotor :-) Mapa nie kłamie.
Tak czy siak relacja rewelacyjna :-)

Tak. wkradła się straszna pomyłka
Już tego nie prostowałem
Zatoka kotorska jest przed nami.....
Gdybym to pisał (notował) będąc tam na miejscu... lepiej by to wyszło i więcej szczegółów by było.
_________________
XV1900 Stratoliner Midnight
Ostatnio zmieniony przez soft 2016-06-22, 23:28, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
transylwania100 


Model: DS 1100 Classic
Rocznik: 2006
Wiek: 46
Dołączył: 08 Paź 2014
Posty: 27
Skąd: Beskidy
Wysłany: 2016-06-22, 23:22   

Najważniejsze jest serce, które wkładasz soft w swoją relację!!! ;d
_________________
Motor już jest - pora w trasę :-)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group