YAMAHA Drag Star FORUM
FAQFAQ  Mapa GoogleMapa Google  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Bajkał 2014 - relacja.
Autor Wiadomość
JaRycho 


Rocznik: 2004
Wiek: 69
Dołączył: 19 Mar 2010
Posty: 27
Skąd: Kazimierz
Wysłany: 2014-11-26, 23:24   Bajkał 2014 - relacja.

Bajkał 2014

Marzenia określają cel do ich spełnienia.

Jednym z moich życiowych marzeń była podróż od Gibraltaru po Bajkał. Odbyłem ją w dwóch etapach -pierwszy - z miejsca zamieszkania na zachód i drugi- na wschód.
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085733288916037793/6085733339875895394?pid=6085733339875895394&oid=1119355242754107
02. czerwca 2014 roku rozpocząłem drugi etap. Trasa prowadziła przez Brześć - Mińsk – Moskwę – Niżnyj Nowgorod – Ufę - Czelabińsk – Omsk – Nowosybirsk – Krasnojarsk – Irkuck aż nad Bajkał. Wyjechałem z domu w strugach deszczu, który padał aż do granicy z Białorusią. Na przejściu w Terespolu spotkałem Wiktora – Rosjanina, który z Niemiec jechał motocyklem do Moskwy. Po ponad trzygodzinnym oczekiwaniu na wjazd podróżowaliśmy wspólnie. Drogi na Białorusi świetne, kraj sprawia wrażenie uporządkowanego, czystego, nie widać ugorów. Trudno chwalić, ale tak jest! No i przejazd autostradami dla motocykli gratis. Tego dnia dojeżdżamy do Dzierżyńska, zatrzymujemy się w gostinicy – warunki bardzo przyzwoite. Dzień skrócił się o jedną godzinę. Przejechałem 481km.
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085733392859383473/6085733429684123906?pid=6085733429684123906&oid=1119355242754107
03.06.
Ruszamy dalej, przez Mińsk, w kierunku granicy z Rosją. Pogoda świetna, choć szybko robi się gorąco - temperatura sięga 30 stopni. Dobrze, że w czasie jazdy spada o 9 stopni.[a3] Kiedy, około 11.00 dojeżdżamy do granicy mam dylemat. Otóż moja wiza rosyjska pozwala na wjazd dopiero następnego dnia. Wiktor radzi rozbić namiot, odpocząć, albo wrócić, by pozwiedzać, nie wyobraża sobie podróżowania po Rosji bez ważnego dokumentu, szczególnie w konfrontacji z policją. Szkoda mi jednak czasu, wiza jest tylko 30 – dniowa… Internet także podpowiadał wykorzystanie faktu, iż na tej granicy kontrolowane są jedynie TIRy. Wiktor udziela mi pokazowego instruktażu, jak w sytuacji koniecznej dogadać się z policjantem.
Tymczasem sprawdzane są wszystkie samochody stojące w kolejce. Nami zajął się młody i sympatyczny celnik, jak się okazało, motocyklista. Dla porządku postanawiam zapytać, czy mogę jechać dalej. Potwierdza, że odprawę graniczną przeszedłem w Brześciu, więc nie widzi przeszkód, by jechać do, jak mówi Wiktor, piekła.
Wiktor prowadzi zgodnie z przepisami, by nie dać policji powodu do zatrzymania.
Przed Moskwą spotykamy polskiego księdza Dariusza, który na rowerze jedzie na Syberię. Dziwi mnie, że jego jedynym bagażem jest niewielki krzyż. Jak mówi, zatrzymuje się w napotykanych parafiach i liczy na ludzką dobroć. Podróżuje rowerem podarowanym przez Jana Pawła II. Robimy pamiątkowe zdjęcia i w drogę.
Pierwsze tankowanie w Rosji, najpierw zgłaszam ile chcę paliwa i płacę kartą. Deklaruję zakup 14 litrów, ale bak mieści jedynie 12. Podjeżdża samochód, więc mówię młodym ludziom, że mogą sobie wlać pozostałe 2 litry. Pani z obsługi widząc, że kierowca bierze pistolet blokuje go i wychodzi mówiąc, że tak nie może być, to paliwo jest moje i to ja muszę je zabrać. Prowadzi mnie do wnętrza i wręcza dwulitrową butelkę. Gdy odmawiam przez 15 minut załatwia zwrot nadpłaty. W tym czasie oczywiście nikt nie tankuje… (zwrot wyniósł 4, 20 zł).
Postanawiamy, że Moskwę przejedziemy w nocy, by ominąć korki. Mimo że wjeżdżamy w ciemności, korki są niesamowite. Jedziemy drugim „kalcem”. Przepychając się „po motocyklowemu” między samochodami, udaje nam się wyjechać ze stolicy około 03.00 nad ranem, czyli przebycie kilkudziesięciu kilometrów obwodnicy zajęło nam około 6 godzin!
Z Wiktorem rozstaję się nad ranem, ja zatrzymuję się w pierwszej gostinicy ok. 100km od Moskwy, on jedzie do brata. Przejechałem od Dzierżyńska 874km a doba skróciła się o kolejną godzinę.
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085737790535825873/6085737843970066338?pid=6085737843970066338&oid=1119355242754107

04.06
Wstaję tuż po 9.00 i w drogę. Jadę w kierunku Kazania, zamierzam dojechać do Niżnego Nowgorodu. Upał, 32 stopnie i mnóstwo kurzu. Im dalej od Moskwy, tym więcej odcinków dróg w remoncie, co powoduje niesamowite korki. Pamiętny upomnień Wiktora, jadę zgodnie z przepisami, by nie dać policji jakiegokolwiek powodu do zatrzymania i karania zarazem. Jadę tak jednak tylko do kolejnego, trzykilometrowego korka, w którym stoję między TIRami i poruszam się ledwie na parę metrów. Zaczynam, śladem nielicznych osobówek, jechać poboczem, raz lewą, raz prawą stroną, między rzędami niezliczonych ciężarówek, byle do przodu. Usprawiedliwiam się przed samym sobą krótkim terminem wizy… Na innych kierowców działa dłoń podniesiona w geście podziękowania i przeprosin jednocześnie. Po drodze kupuję kartę w sieci MTC, w opcji ,,Wsie kak w doma”. Mijam trzy wypadki, w tym jeden ciężki, z ofiarami. Przed Niżnym Nowgorodem pali się las, dużo straży pożarnej, latają śmigłowce. Drogi na tym odcinku: przed, w trakcie lub tuż po remoncie. Dzwonię do prezesa Stowarzyszenia Polonijnego w Niżnym Nowgorodzie – Jurija Tokariewa, którego numer dostałem od pana Józefa Husarza z Lublina. Zapraszam go na spotkanie i kolację. Mam zarezerwowany hotel, a dla motoru garaż. Wieczór spędzam na rodzinnej kolacji oraz zwiedzaniu miasta, przez które przepływa Wołga i Oka. Jest tu piękne Muzeum Gorkiego. Na ulicy widzę młodego człowieka z tatuażem na szyi ,,Gatow na Krym”…
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085738903146415377/6085738952508921394?pid=6085738952508921394&oid=1119355242754107
05.06.
Wyjeżdżam przed 9.00. Pakowanie motoru wzbudza nie lada sensację, przechodnie robią mi zdjęcia, albo wręcz nagrywają. Z rozmów wynika, że nie spotkali dotąd nikogo jadącego tak daleko na wschód. Jurij z synem pilotują mnie aż do wylotówki.
Za dnia miasto jest piękne, Wołga i Oka dodają mu uroku. Na drodze do Kazania jeszcze więcej remontowanych odcinków, a więc jeszcze więcej korków. Nie ma wyjścia, wykorzystuję sprawdzony poprzednio sposób, ale tym razem policja czai się na piratów drogowych. Kiedy dojeżdżam do patrolu, policjant grozi mi palcem, mandat dostaje kierowca jadącej za mną osobówki.
Na tym odcinku, kierowcy tirów są przyjaźni, często ustępują miejsca na drodze. Przed Kazaniem zmienia się krajobraz, coraz większe zjazdy, teren pagórkowaty, prawie górzysty. Miasto robi wrażenie. 50 km za miastem rozpościerają się puste przestrzenie, żadnej zabudowy, czasem pola uprawne, a coraz częściej porośnięty trawą ugór, a wreszcie ciągnący się po horyzont las. Wśród drzew liściastych dominują brzozy, a iglastych – świerki. Jadąc w stronę Ufy mijam odcinek wielkiej budowy - czteropasmowej drogi federalnej, która docelowo ma prowadzić aż do Władywostoku. Widać betonowe podłoże, na które kładziony jest asfalt. Ten odcinek buduje jakaś niemiecka firma. Po drodze za skrzyżowaniem dróg mijam stragany dokarmiające podróżnych. Można kupić wszystko: suszone ryby, pierożki, ciasta, owoce i herbatę z samowara. Upał ponad 30 stopni C, ale wieje bardzo silny wiatr. Odczuwam siedzenie, czuję się ogólnie zmęczony. Staram się pić, co 100 km, ponieważ zauważam, że rzadko sikam. W czasie jazdy bardzo dokuczają często spotykane frezowania jezdni. Dobrze, że mam właściwe ciśnienie w oponach – nie muszę za bardzo zwalniać.
Na noc w zatrzymuję się w gostinicy, w której nie dostaję klucza do pokoju. Kluczy nie ma, bo kradną... nawet klucze. Pokój można zamknąć tylko od wewnątrz. Aby wziąć prysznic muszę przejść do drugiego budynku. W tym czasie pokój z moim bagażem powierzam pani, która pełni rolę recepcjonistki, pokojowej i sprzątającej. Dobrze, że jestem już po kolacji…
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085740571273726305/6085740606758729378?pid=6085740606758729378&oid=1119355242754107

06.06.
Pobudka o 06.00. Przede mną 813 km, zamierzam dojechać do Czelabińska. Na parkingu spotykam kierowcę TIRa, który jest w drodze do Kazachstanu a na dzisiaj ma plan identyczny z moim. Mówi, że jeśli policja zabiera prawo jazdy, to wystawia pokwitowanie, na podstawie którego, można jechać dalej. Nowe bez problemu można wyrobić po powrocie do kraju. Cenna uwaga…
Na drodze liczne remonty i ograniczenia prędkości, dużo frezowanej nawierzchni. Motocykl wzbudza spore zainteresowanie. Na najbliższym postoju zaczepiają mnie dwaj Buriaci – jaki motor, ile pali, ile kosztuje, skąd jadę, gdzie mieszkam. Gdy słyszą, że na wsi, dziwią się – „widać, że inteligentny (niby ja) a na wsi mieszka. U nas na wsi wszyscy pijani..” Pocieszam ich, że i u nas pijani, ale nie wszyscy. Jednemu z nich uciekł autobus, a jedzie do pracy – jakieś 1500 km – i chciałby, żebym go zabrał ze sobą, nawet mój bagaż to dla niego nie problem – weźmie na kolana, a kasku nie potrzebuje. Kiedy stanowczo odmawiam, proponuje, żebym do niego na wieś podjechał, w gościnę. Bliższą znajomość zawrzeć jednak musi, bo kiedy i na tę propozycję mówię „nie”, zaprasza do baru, przy którym stoimy, na „sało”. Astam, tak ma na imię, rozwija z folii aluminiowej i gazety – w tej właśnie kolejności, połeć słoniny. Bufetowa podaje chleb i pyta, dokąd jadę. Gdy słyszy odpowiedź stwierdza, że to popularny kierunek, że dużo motocyklistów jeździ. Nawet się ucieszyłem, że będę miał towarzystwo, może któregoś dogonię, jednak ostatni przejeżdżał rok temu…
Gazeta nadaje słoninie wyjątkowego smaku – poważnie, tak mówi Astam i tak czuję, bo zjadam kilka kanapek. Robimy sobie pamiątkowe zdjęcia, dla jego dzieci, a żegnamy się jak bracia.
Dalsza droga wiedzie pomiędzy polami naftowymi i uprawnymi, na zmianę. Od Ufy prawie 200 km bardzo dobrej drogi. Kiedy dojeżdżam do Uralu, zmienia się pogoda. Kilka razy łapie mnie deszcz. Piękne góry, zbocza porośnięte lasem, we wschodniej części bieleją skalne szczyty. Przy drodze liczne stragany z samowarami, rybami, miodem, pamiątkami.
Mijam trzy stojące na poboczu auta, jedno ma otwartą maskę, mężczyźni stojący przy nich, próbują mnie zatrzymać, chociaż inne pojazdy ignorują. Nie zatrzymuję się, bo ich wygląd nie wzbudza zaufania. Niewiele brakowało, a nie zauważyłbym, że wjeżdżam do Azji – znakiem jest niewielki pomnik.
Nie ma żadnego problemu z tankowaniem. Paliwo 95 oktan w zróżnicowanych cenach, od 3,00 do 3,40 rubli/l. Duży ruch na drodze, ale jadę na tyle jednostajnie, że na zbiorniku paliwa przejeżdżam ponad 300km.
Dzień był ciężki, jechałem w tumanach kurzu, a potem w błocie. Zatrzymałem się 13km przed Czelabińskiem, niestety nie wziąłem pod uwagę zmiany czasu, uciekły mi dwie godziny, zamiast planowanej 20.00, na miejscu byłem o 22.00. Do 23.00 było widno. Miejsce w pokoju dwuosobowym 450 rubli, 100 rubli za ,,dusz” i 50 rubli za garaż.
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085741712802800273/6085741755750802322?pid=6085741755750802322&oid=1119355242754107

07.06.
Za mną pierwsza noc w Azji, a spałem jak w Europie. Obudził mnie szum dobiegający z drogi. Poprzedniego dnia zjadłem śniadanie, potem ,,sało” , obiadu nie jadłem, bo odłożyłem go na kolację, a kolacji nie jadłem, bo późno zajechałem. Astam miał rację - sało daje siłę, głodu nie czułem jeszcze rano.
Ludzie często dziwią się, że ja tak dobrze ,,gawarju pa ruski”. Nie wierzę. Recepcjonistka powiedziała mi, że inni obcokrajowcy rozmawiają na migi.
Spotykam tu poznanego w Lublinie Wiktora i jego żonę. Umawiamy się na zwiedzanie okolicy, kiedy będę w drodze powrotnej. W Czelabińsku spotykam się z Fiedorem – bratem Wiktora, który pomaga mi w obsłudze telefonu – kupiłem kartę w sieci MTC.
Wyjeżdżam po południu, a przede mną około1000 km do Omska. Droga na tyle dobra, że mogę jechać nawet 100-120km/h. Mijam kilka korków, w których stoją głównie ciężarówki.
Jadę w ocieplaczu i ciepłych rękawicach, bo robi się coraz chłodniej. Zmienia się także krajobraz. Teren, z górzystego, staje się coraz bardziej równinny. Duże puste przestrzenie porośnięte trawą, rzadko brzozy. Jest słonecznie, ale wieje bardzo silny wiatr. Pierwszy raz zmagam się z taką wichurą na motorze.
Jest sobota i im dłużej jadę, tym mniejszy ruch na drodze. Wkrótce robi się pusto. Gdy zauważam płonącą trawę, próbuję zadzwonić na 112 – niestety nie ma zasięgu. Wiatr kieruje płomienie w stronę lasu. Po przejechaniu 70 km podjeżdżam do stojących na skrzyżowaniu policjantów. Mówię im o zagrożeniu, a oni pytają mnie ile kosztuje motor… Jeszcze raz próbuję, a oni – dokąd jadę… Ja o pożarze, a oni o kiepskiej drodze… Nie ich sprawa. Podpowiadają jednak nocleg w najbliższej gostinicy, bo następna daleko. Przejechałem 500 km, jest prawie 22.00. Pora odpocząć. Nocleg 600 rubli za miejsce, jestem sam w dwuosobowym pokoju, warunki całkiem dobre. Dopłacam 50 rubli za ochronę motocykla.
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085741069844667809/6085741099522108002?pid=6085741099522108002&oid=111935524275410786617

08.06.
Długo spałem. Ponieważ poprzedniego dnia bardzo zmarzłem, ubieram się ciepło, łącznie z ubiorem przeciwdeszczowym. Na dworze tylko 10 stopni i zaczyna się droga, przed którą ostrzegali mnie policjanci – dziury, kurz, silny wiatr i … dziury. Kierowcy TIRów, szukając miejsca dla kół, jadą od prawej do lewej i odwrotnie z prędkością 5 – 20 km/h, kurząc niemiłosiernie. Mijam ich nie przekraczając 30 km/h, choć znak informuje o ograniczeniu do 50! Podobno drogowcy sprzedali okazyjnie asfalt i nie starczyło na ten odcinek… Po tych długich 20 km, cały siwy od kurzu, mogłem jechać nawet 120, droga w dobrym stanie, dopiero od Iszimia sporo frezowanych odcinków. Kiedy, po przejechaniu 150 km mijam stację paliw, nie tankuję. Niestety po kolejnych 20 km przełączam paliwo na rezerwę. Nie sądziłem, że prędkość i silny wiatr spowodują tak duże zużycie paliwa. Zwalniam i ustawiam się za TIRem. Wiem, że rezerwy starczy na 50 km, a tu, jak okiem sięgnąć, pustkowie… Zapasu nie mam, ale mam szczęście, po 53 km trafiam na stację paliw – mają 92 oktanowe. Na kolejnej stacji doganiam motocyklistę – Aleksandra, ksywa Francuz – jedzie do Omska. Za pazuchą wiezie wilka – na złych ludzi, a na plecach obrazek na złych kierowców…
Jedziemy razem 200 km, aż do Omska, w deszczu. Rozstaję się z Aleksandrem a spotykam z Nadią i Andriejem, którzy goszczą mnie w swoim domu. Dzień skraca się o kolejną godzinę. Czuję się bardzo zmęczony. Andriej zaprasza mnie do sauny. W blokach, gdzie mieszkają nie ma ciepłej wody, latem często jest tylko zimna. Sauna stawia na nogi, długo rozmawiamy i w rezultacie śpię jakieś 4 godziny.
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6063475597575073649/6063475666202167314?pid=6063475666202167314&oid=1119355242754107

09.06.
W Omsku zostaję na cały dzień. Spotykam się z ludźmi z Polskiego Stowarzyszenia ,,Rodzina”, pojawia się nawet dziennikarka, która przeprowadza ze mną wywiad.
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6063484303708467425/6063484327444388098?pid=6063484327444388098&oid=111935524275410786617

10.06.
Omsk jest wielkim i jednym z najstarszych miast Rosji. Przez centrum prowadzi jedna, ogromna ulica, na której obowiązuje zakaz wjazdu dla motocykli. Całe szczęście, że przez miasto pilotuje mnie Oleg…
Droga za Omskiem niezła, choć GPS pokazuje mi najbliższy zakręt za 468 km… jadę jak po stole. Niestety na otwartej przestrzeni wieje bardzo silny wiatr. Ruch niewielki, ale znów natykam się na dwa samochody, w tym jeden z otwartą maską… i znów omijam szerokim łukiem.
Wielu napotkanych ludzi dziwi, że można jechać samemu tak daleko, czasem ostrzegają, żeby uważać na bagaż.
W Nowosybirsku jestem po 20.00, za miastem spotykam motocyklistę, który pomaga mi znaleźć nocleg. Przejeżdżamy ok. 80 km i trafiamy na gostinicę. Jest skromnie, bardzo skromnie, ale zostaję ze względu na Aleksa, którego krótka przejażdżka znacznie się wydłużyła. Właściciel zachęca mnie banią, a na pytanie o ciepłą wodę, pyta czy wiadro wystarczy … Szaszłyk przyrządzany w garażu skutecznie zniechęca do kolacji. Pokój wilgotny i zimny, pościel nie pierwszej, ale i nie drugiej świeżości – dobrze, że miałem śpiwór. Cena 300 rubli za pokój i 100 za… grzejnik, który bynajmniej nie parzył.
Przejechałem 748 km.
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085743454259671921/6085743521973143282?pid=6085743521973143282&oid=111935524275410786617


11.06.
Motocykl czysty jest do pierwszego napotkanego TIRa, który chlapie mnie błotem. Coraz większe puste przestrzenie, więc między stacjami paliw coraz większe odległości. Tankuję mniej więcej, co 200 km, po 10-12 litrów. Często przy płaceniu kartą odmawiają tankowania do pełna, bo kupując paliwo najpierw deklaruje się ilość i płaci, a potem wlewa.
W czasie jazdy walczę ze snem.
Przejeżdżam przez duże miasta: Kemerowo, Mariinsk, Achinsk. W Mariinsku zatrzymuje mnie policja, chcą dokumenty, wszystko jedno moje, czy motocykla. Nawet nie otwierają dowodu rejestracyjnego. Robimy sobie wspólne zdjęcie i tyle.
Mam wrażenie, że to początek wiosny, krajobraz znów się zmienia, na drzewach młode listki, wszystko jasne i świeże, żółto od mleczy, powietrze wręcz pachnie.
Zaraz za Achińskiem zatrzymuję się w gostinicy, ale podają zaporową cenę – 1500 rubli. Na parkingu spotykam kierowcę zdziwionego podróżą z Polski nad Bajkał, wciąż pyta po co… Po co nad Bajkał, po co oglądać jezioro, po co tak daleko… Żartuję, że ludzie w Polsce myślą, że na Syberii w miastach, po ulicach niedźwiedzie spacerują, a on całkiem poważnie, że faktycznie, dwa dni temu, dwa niedźwiedzie były i policja je zastrzeliła..
Wkrótce trafiam na gostinicę z rozsądną ceną – 600 rubli plus 100 za ochronę motocykla.
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085744376670856545/6085744454203319506?pid=6085744454203319506&oid=1119355242754107

12.06.
Temperatura spada do 10 stopni. Przede mną 200 km do Krasnojarska. W słońcu, między górami jedzie się fantastycznie. Przy drodze handlują leśnymi skarbami – owoce, grzyby, jakieś zioła, brzozowe witki do bani, ale też samowary, bliny i pierogi, można też kupić wypchane zwierzęta – wiewiórki, borsuki i wilki.
Kilkadziesiąt kilometrów przed Krasnojarskiem droga zmienia się w czteropasmową. Nad miastem ciężkie, burzowe chmury. Życzę sobie, żeby droga skręciła w prawo, dzięki temu być może uniknę nawałnicy. I tak się staje, droga skręca na obwodnicę, którą jadę ok. 20 km. Deszcz mnie jednak dopada, chwilami zalewa tak, że nic nie widzę, do tego wiatr i błoto spod kół samochodów. Droga ciągnie się po horyzont, a wzdłuż niej nieprzeniknione lasy.
Zatrzymuję się w pierwszej napotkanej gostinicy, następna jest dopiero za 100 km. Gdybym nie był przemoknięty, zabłocony i z wodą w butach, to pewnie jechałbym dalej, mimo że pokonany tego dnia odcinek to 596 km. Ale trafiłem całkiem nieźle, 750 rubli, czysto. Dostaję nawet gazety do wysuszenia butów, a dzięki suszarce do włosów jeszcze przed nocą wszystko wysycha. Gdy myję motor nadjeżdża Darek – rowerzysta, w podróży dookoła świata, wieczór spędzamy na wspólnej kolacji.
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085747845418993585/6085747873197053714?pid=6085747873197053714&oid=1119355242754107

13.06.
Darek wyjeżdża półtorej godziny przede mną. Gdy go doganiam, umawiamy się na spotkanie po powrocie i informację o drodze. Rowerzysta stara się przejeżdżać ok. 200 km dziennie.
Zostaję sam - ja, motor, droga i las.
Na stacji paliw spotykam wracającego znad Bajkału, przemokniętego Iwana. Ostrzega, że ok. 100 km wcześniej leje i jest bardzo zimno. Proszę by przekazał Darkowi, że pierwszy nocleg będzie miał po przejechaniu 176 km, kolejny – 250.
I znów – ja i droga. Czasem samotne, drewniane domy, życie jakby zamarło. Od głównej drogi w stronę wsi tylko kawałek asfaltu, potem grunt. Chciałbym rozbić namiot niedaleko ludzi, więc zjeżdżam w koleiny. Udało mi się podjechać pod najbliższy, jak się okazało pusty, dom. Gdyby spadł deszcz, uświadamiam sobie, nie byłoby szans na wyjazd… Wracam do głównej drogi.
Zbliżam się do Irkucka, jest pięknie – pojawiają się jeziora, rzeki, przejeżdżam Okę. 140 km przed miastem zatrzymuję się w gostinicy „Szamana”. 500 rubli za miejsce w czystym pokoju z niezwykle miłą obsługą. Syn właściciela kolekcjonuje monety ze świata, dostaje ode mnie upominek z polskich złotych.
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085749099167660145/6085749143977968674?pid=6085749143977968674&oid=1119355242754107

14.06.
Gdy pakuję motocykl nadjeżdżają motocykliści, są z Kemerowa, jadą nad Bajkał. Razem dojeżdżamy do Irkucka. Gdy robię zdjęcie pod tablicą z nazwą miasta, podjeżdża samochodem człowiek i mówi, że na ulicy Karola Marksa spotykają się motocykliści z Irkucka. Okazało się, że już mnie umówił z jakimś kolegą, sam musi jechać do pracy. Umawiam się z Sieriożą o 18.00 w klubie motocyklowym, a na miejscu czeka na mnie Aleksander. Klub, co prawda jest zamknięty, ale po domowej herbacie nowy znajomy zabiera mnie do serwisu motocyklowego. Tam mechanicy robią przegląd, uzupełniają jakieś drobiazgi – nakrętki, etc, po czym oznajmiają, że jadą ze mną nad Bajkał, żebym nie nocował byle gdzie. W towarzystwie trzech motocykli jadę ponad 140 km, aż do Sliudanki.
Droga jest niesamowita. Wije się, przez piękne dość wysokie góry, porośnięte lasem. Serpentyny pozwalają na szybką jazdę. Jadę, jako drugi, co pozwala mi łatwiej wchodzić w dość ostre zakręty. Wyskakujemy z lasu i objawia się nam Bajkał w swoim majestacie. Widok niesamowity, bajeczny. Nad wodą unosi się lekka mgiełka rozmywająca się w przestrzeni. Bajkał spokojny, tak, jakby nad nim wszystko zamarło w bezruchu. Otoczony górami z dwóch stron, bo dalej woda po horyzont. Wjeżdżamy na zbocze z platformą widokową. Gdy robimy pamiątkowe zdjęcia, nadjeżdża na Harleyu Timirhan.
Czuję się zobowiązany, zapraszam wszystkich na obiad, jednak nie pozwalają zapłacić, a do tego wynajdują nocleg u kolejnego członka motocyklowego bractwa. Roma wynajmuje pokoje i proponuje, że kolejnego dnia będzie moim przewodnikiem.

https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085752013702182833/6085752060249389426?pid=6085752060249389426&oid=1119355242754107
15.06. Od rana zwiedzamy okolice. Jedziemy nad Bajkał, ale także do muzeum kolei i muzeum minerałów. Po południu wracam do Irkucka, bo tylko stąd prowadzi droga do Listwianki, którą zamierzam odwiedzić. Na razie jednak korzystam z zaproszenia Timirhana
i spędzam u niego wieczór na imprezie urodzinowej. Jedzenie pyszne, a do tego piwo… polskie. Gdy pytają mnie o narodowe potrawy, zaczynamy się śmiać z ruskich pierogów, fasolki po bretońsku, ryby po grecku i ukraińskiego barszczu. Brat Timirhana jest majętnym człowiekiem, który uważa, że bieda syberyjskich wsi zależy tylko od jej mieszkańców.
Ech, poważne rozmowy wykształconych mądrali…
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085758748905534161/6085758805201179538?pid=6085758805201179538&oid=1119355242754107

16.06. Od rana pada, oglądam Syberie w telewizji – filmy dokumentalne i reportaże. Gdy się wypogadza jedziemy do Listwianki, większa część drogi prowadzi przez las. W Muzeum Wsi Syberyjskiej, które zwiedzamy do drodze jest spory zbiór domów przywiezionych z różnych rejonów Syberii, jest nawet mongolska jurta.
Listwianka jest miejscowością gotową na przyjęcie turystów, spory wybór restauracji i noclegów. Na obiad jemy omula – bajkalski endemit, przyrządzonego na trzy sposoby – tatar z omula, zupa z omula i pieczony omul – sycące i pyszne.
Wieczór spędzam z Nikołajem Tarhanowem – fotografikiem i filmowcem współpracującym z National Geographic – w tureckiej restauracji.
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085758748905534161/6085758805201179538?pid=6085758805201179538&oid=1119355242754107

17. 06.
W ten upalny dzień, około godz.14.00 zaczynam drogę powrotną. Wcześniej w serwisie motocyklowym wymieniam olej. Jakieś 150km za Irkuckiem zaczynają się niezamieszkałe tereny, na drodze pusto, ale sporo remontowanych odcinków. Trzykrotnie mijam pożary, płoną torfowiska i las. Mimo deszczu jest dość ciepło, więc szybko schnę. Staram się tankować, co 200 km. W napotkanej gostinicy proponują cenę 1500 rubli za nocleg, po negocjacjach cena spada do 600. Przejechałem 520 km w ciągu 7 godzin.

https://plus.google.com/111935524275410786617/posts/TihkkRdtheN?pid=6085746792762738194&oid=111935524275410786617


18. 06
Jadę w upale, kurzu, dużo remontów, objazdów. Chyba wolę deszcz i błoto. W Niżnym Ingaszu robię zdjęcia przed pomnikiem Lenina. Poznaję dwoje ludzi, którzy, jak się okazało jechali za mną samochodem przez 40 km, ponieważ zauważyli polską rejestrację, a ojciec pasażerki był Polakiem.
W trakcie jazdy zmienia się pogoda, niezbyt często, ale znacznie – jeden odcinek drogi jadę w upale, kolejne 250 km w zimnie, potem znów deszcz i błoto, a ja dla odmiany tęsknię za upałem i kurzem.
Nocną przerwę robię w Kozulce. Prysznic należy się mojemu ubraniu, przede wszystkim…
To był długi dzień, przejechałem ponad 700km.
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085750490474607105/6085750561818284050?pid=6085750561818284050&oid=1119355242754107

19.06.
Wyruszam rano oczyszczonym motocyklem i tak jest do pierwszego TIRa – odtąd jestem już cały w błocie. Widoki rekompensują wszelkie niewygody, – gdy wjeżdżam na kolejne wzniesienia, rozciągające się po horyzont pasma gór i lasów zapierają dech w piersiach. Droga w niezłym stanie, choć zdarzają się niespodzianki w postaci dziur czy szczelin, przez co łatwo o upadek. Remonty nigdy się nie kończą. W ciągu dnia kilkakrotnie wyprzedzam, bądź daje się wyprzedzać tym samym TIRom. Przerwy na tankowanie czy posiłek zdarza nam się spędzać wspólnie. Wieczorem dojeżdżam do Nowosybirska, gdzie spotykam się z członkami Polskiego Stowarzyszenia Kulturalnego.
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085762605325859473/6085762664769314194?pid=6085762664769314194&oid=111935524275410786617

20.06
Piękna pogoda, więc za cel stawiam sobie Omsk. Spotykam siedmiu niemieckich motocyklistów jadących na GSach-1200. Wiozą ze sobą zapasy paliwa i opon… Chwalę ich za zapobiegliwość, wskazując na wyładowane bagaże. Bardzo zdziwieni, że jadę sam i to na takim motocyklu. Dopytują o warunki drogowe. Jadąc dalej zatrzymuję się przy dwójce Rosjan stojących na poboczu, obok motocykla. Pytam, czy potrzebują pomocy. Okazuje się, że tylko odpoczywają. Jadą z Permu do Krasnojarska.
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085764700685046689/6085764733314010034?pid=6085764733314010034&oid=1119355242754107


21.06
Gdy wyjeżdżam rano temperatura sięga 15 st. Przejazd przez miasto trwa niemal dwie godziny, mijam dwie kilkukilometrowe kolejki TIRów ustawione przed światłami regulującymi przejazd remontowaną drogą.
Przed Iszymem temperatura sięga już 26 st. Przy obiedzie towarzyszą mi dwaj Kazachowie, zapraszają do Kazachstanu i nie polecają bezdroży Mongolii.
W Iszymiu nocuję w domu parafialnym przy katolickim kościele będącym pod opieką dwóch pań - Polki i Słowaczki. Opiekują się one także ciężko chorymi ludźmi. Dzięki Pani Dorocie robię pranie i rano wyglądam jakbym wracał z Mazur.
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085766320053846161/6085766352580052274?pid=6085766352580052274&oid=1119355242754107

22.06
Dzień Świstaka. Od rana jadę. Zatrzymuję się co 200 km. Tankowanie i posiłek. Na drodze pusto. Zdarzają się odcinki trwające ponad godzinę, gdy jestem sam na drodze.
Punkt 18.00 wjeżdżam do Europy.
Przejechałem ponad 800 km.
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085768086015537793/6085768130638627474?pid=6085768130638627474&oid=1119355242754107




23.06
I znów jadę… Na ścigaczu dogania mnie Nikołaj. Tego dnia mijamy się po drodze czterokrotnie, wypijamy razem parę kaw. Jadę swoimi 100-120 km/h, Nikołaj dwa razy szybciej, ale często się zatrzymuje z uwagi na niewygodną do długotrwałej jazdy pozycję.
Dostaję od Nikołaja numer telefonu, mam dzwonić w razie jakiegokolwiek problemu z motocyklem. Nowy kolega oprócz własnego serwisu motocyklowego ma także licznych znajomych rozsianych po Rosji, więc zawsze się znajdzie motocyklista gotowy do pomocy.
Ot, motocyklowa solidarność w Rosji… super!
W tym dniu przejeżdżam przez dwie republiki: Baszkirii i Tatarstanu. Wyjątkowe pod względem architektury, dróg i, jak się wydaje, wysokiego poziomu życia ludzi.
Przejeżdżam Wołgę. Odpoczywam w Kugesi.
Przejechałem 960 km i odzyskałem dwie godziny.
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085769807719427153/6085769858130623906?pid=6085769858130623906&oid=1119355242754107

24.06
Ostatni odcinek do Moskwy. Ciepłej wody brak. Chciałbym wziąć prysznic, więc pytam panią czy będzie ciepła woda. Niestety nie ma gazu (!). Po zimnym prysznicu i śniadaniu pani przyniosła mi miskę ciepłej wody. Jednak już umyty dziękuję i proponuję panu zmierzającemu do łazienki, niestety na to pani zgodzić się nie może… (Pan był Rosjaninem)
Warunki kiepskie, droga frezowana, deszczowo. Na otwartej przestrzeni łapie mnie burza – silny wiatr, ulewa, pioruny. Samochody zjeżdżają na boki, droga dla mnie, i dobrze, bo niewiele widzę.
Zatrzymuję się na stacji, której obsługa odradza mi tankowanie. Mówią, że dobre paliwo będzie za osiem kilometrów…
Napotkani kierowcy radzą mi omijać Moskwę na pierwszej obwodnicy, co wydłuża znacznie drogę i czas przejazdu. Im bliżej miasta tym ruch bardziej gęstnieje. Po drugiej stronie drogi wszystko stoi w jednym, niewyobrażalnie długim korku. Mimo wszystko wjeżdżam do miasta. Im bliżej centrum, tym piękniejsze miasto. Zwiększa się ilość pasów na jezdni - do sześciu w jednym kierunku, ale też ilość samochodów. Jadę wykorzystując przestrzeń między autami, co ciekawe, kierowcy robią mi miejsce. W takiej rzece pojazdów jadę pierwszy raz…
Tym sposobem wjeżdżam na autostradę w kierunku Łotwy po dwóch godzinach. Niestety najbliższy hotel, za Moskwą, znalazłem po 11 km od autostrady, w m. Mitra.
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085765498753931873/6085765535613181298?pid=6085765535613181298&oid=1119355242754107

25.06.
Jadę dalej.
Dziś w drodze z Michaelem - Irlandczykiem wracającym z dwumiesięcznej podróży – Turcja, Iran, Turkmenistan, Uzbekistan, Kazachstan, Mongolia. W Iranie był obiektem fotografii, w Turkmenistanie często „kucał” po pierwszym u nich posiłku, w Mongolii nie było NIC. Zachwycony cywilizacją Nowosybirska zjadł trzy pizze na raz.
Do granicy dojeżdżamy w deszczu, Michael jest szczęśliwy, że opuszcza ten „dziwny kraj”.
Nieprędko jednak, bo pogranicznicy poświęcają nam ponad dwie godziny.
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085765733061076481/6085765812968978082?pid=6085765812968978082&oid=111935524275410

26.06.
Na Łotwie żegnam się z Michaelem. Postanawiam, że jeszcze dzisiaj będę w domu.
Szybko przez Litwę i już jestem w Polsce.
Przejeżdżam ostatnie 817 km, przed 21.00 jestem w domu. Uff…
https://plus.google.com/photos/111935524275410786617/albums/6085767076759973601/6085767101156206242?pid=6085767101156206242&oid=1119355242754107

Vademecum – Syberia

O autorze
 Przejechane kilometry: ponad 45tys.
 Poprzednie wyprawy:
2009r. Trasa: Słowacja- Węgry – Rumunia – Bułgaria – Turcja – Grecja – Macedonia – Serbia – Węgry – Słowacja, samotnie, czas 8 dni, przejechane ok. 4200km.
2010r. Trasa: Słowacja – Węgry – Chorwacja – Bośnia i Hercegowina – Czarno-Góra – Albania – Kosowo – Grecja – Macedonia – Serbia – Węgry – Słowacja, czas 11 dni, przejechane 4300km.
2012r. Trasa: Wybrzeże Bałtyckie.
2011r. Trasa: Niemcy – Francja – Hiszpania – Gibraltar – Hiszpania – Francja – Szwajcaria – Lichtenstein – Austria – Słowacja, czas 12 dni, przejechane ponad 8000km.
2013r. Trasa: Ukraina – I Rajd Wołyński, czas 5 dni,
Podróż Koleją Transsyberyjską, czas 21 dni, Moskwa – Omsk – Nowosybirsk - Brześć
2014r. Trasa: Białoruś – Rosja – Łotwa – Litwa.
Trasa: Ukraina – II Rajd Wołyński, czas 5 dni
O motocyklu
Yamaha Drag Star XVS 1100 Custom, rocznik 2004.
Przygotowanie motocykla - nieudanie w serwisie samochodowym, gdzie źle założono nowe opony i niesymetrycznie zamontowano tylne koło. Usterki te usunięto i wykonano niezbędne regulacje w serwisie motocyklowym Bastler-Moto Krzysztofa Jakubowskiego w Puławach, co pozwoliło na bezawaryjny przejazd tam i z powrotem.
Opony: nowe Dunlop (bardzo ważne odpowiednie ciśnienie w oponach).
Sakwy i kufer: skórzane Tarbor Lublin. Pomimo 10 lat użytkowania sprawdziły się w każdych warunkach, nie miałem z nimi żadnych problemów.
Części zapasowe:
dętki - przód i tył, dwa spraye do łatania, linki do gazu i sprzęgła, klucze, żarówki, zapasowe bezpieczniki, pompka akumulatorowa, litr oleju (nie wykorzystany), taśma klejąca, zapasowe śruby i nakrętki.
Ocena motocykla w podróży: sprawował się bardzo dobrze.


Kiedy jechać?
Najlepiej czerwiec-lipiec, ponieważ jest wtedy najcieplej. Ciepłe noce pozwalają na biwakowanie. Wakacje w Rosji zaczynają się od początku czerwca i trwają trzy miesiące. Ale to nie powoduje żadnych zauważalnych utrudnień w poruszaniu się po drogach. W czerwcu rozpiętość temperatur w czasie podróży wynosiła od 7 do 32 stopni C. W ciągu jednego dnia temperatura potrafiła się zmienić z 10 do 26 stopni C, lub z 30 do 17 stopi C. W sierpniu noce są już chłodne.

Drogi
Do Moskwy i około 1000 km za, drogi bardzo dobre. Dalej w większości dobre, ale z dużą ilością remontowanych odcinków, na których tworzą się niesamowite korki. Między Czelabińskiem a Omskiem - 20 km bardzo złej drogi. Nawierzchnia szutrowa na kilkukilometrowych odcinkach stanowiących objazdy dróg będących w budowie lub w remoncie. Zdarzają się długie odcinki frezowanej nawierzchni, mogące stanowić zagrożenie przy dużej prędkości i nieodpowiednim ciśnieniu w oponach. Trzeba uważać na drodze nawet z dobrą nawierzchnią, ponieważ zdarzają się dziury i niebezpieczne szczeliny. Prędkość dopuszczalna w Rosji, to 90 km/h.

Trasa
Puławy – Brześć – Mińsk – Moskwa – Niżnyj Nowgorod – Ufa - Czelabińsk – Omsk – Nowosybirsk – Krasnojarsk – Irkuck – Sliudanka – Irkuck – Listwianka – Irkuck – Tułun – Kansk – Aczinsk – Nowosybirsk – Omsk – Iszim – Czeljabińsk - ……. – Moskwa – Łotwa –Litwa.

Bezpieczeństwo
Nie miałem żadnych sytuacji z poczuciem zagrożenia, z wyjątkiem sytuacji na drodze ze strony kierowców wyprzedzających z prawej strony, czy jadących na trzeciego lub czwartego. Miałem trzy niebezpieczne sytuacje, gdy na dobrej drodze wpadłem w wielkie dziury, których nie zauważyłem przy dużej prędkości. Dwa razy, kilku mężczyzn stojących przy dwu, czy trzech samochodach na pustkowiu, usiłowało mnie zatrzymać. W Czelabińsku ostrzeżono mnie o takich sytuacjach i byłem na to przygotowany. Po drodze mijałem: 7 wypadków drogowych, w tym dwa z ofiarami, ponad 20 stojących pojazdów z defektem opon.
Mijałem dwa wielkie i kilka mniejszych pożarów lasów i terenów trawiastych.
Spotykałem się z dużym zainteresowaniem moją podróżą, z wielką życzliwością, chęcią bezinteresownej pomocy i uczciwością, szczególnie ze strony kobiet. Często byłem ostrzegany, że mogę być okradziony. Po drodze dużo posterunków i patroli policyjnych, z którymi nie miałem żadnych (!) problemów. Jedyny „kłopot”, jaki mi sprawili to niechęć do wspólnych fotografii…

Wyposażenie
Namiot, śpiwór, kocher, nóż, GPS, Mapa drogowa Syberii, Atlas drogowy Rosji, aparat foto., apteczka, telefon komórkowy, tablet. W dużych miastach można kupić wszystko, co niezbędne w podróży, tam też bez problemu można skorzystać z serwisów motocyklowych. Wzdłuż tras gęsto rozsiane są warsztaty wulkanizacyjne (szino montaż).
Nie ma pomocy technicznej, którą można wezwać w przypadku awarii. W takiej sytuacji liczy się tylko ludzka życzliwość. Im trudniejsze warunki, tym jest ona większa.

Ubiór
Komplet motocyklowy Tarbora, który w zupełności wystarczył i sprawdził się w każdych warunkach temperaturowych. Drugie spodnie Scotchilite, założyłem tylko raz – wygodniej jechało mi się w tych od Tarbora. Kask szczękowy- ProBiker, z link….. Nie działało w nim i nie działa radio. Jechałem w nowych butach ProBiker, niby wodoodpornych. W rzeczywistości przemakały, przez szwy i wszyte wstawki. Dwa razy wylewałem z nich wodę(dosłownie), mokro w nich było przy każdym deszczu. Dwuczęściowy ubiór przeciwdeszczowy, który przy wielkiej ulewie przepuszczał wodę między spodniami a kurtką (przekonałem się, że lepiej sprawdziłby się jednoczęściowy). Trzy pary rękawic: letnie Modeki, cieplejsze Tarbora i bezpalcowe (nie używane).

Żywienie
Po całej trasie jest możliwość skorzystania z posiłków na stacjach paliw, w przydrożnych barach, restauracjach, czy przydrożnych ,,garkuchniach”. Ceny posiłków umiarkowane. Można zjeść obiad za około 20zł. Ceny owoców, napoi dużo wyższe jak u nas. Z zaopatrzeniem nie było żadnych problemów. Na wszelki ,,słuczaj” miałem ze sobą mały zapas jedzenia w postaci zup błyskawicznych, batoników, saszetki z kawą i herbatą. Z zapasów skorzystałem cztery razy, gdy nie mogłem nic dostać na miejscu postoju (np. po godz. 22.00.).

Noclegi
Bez problemu można korzystać z rozlokowanej przy trasie bazy noclegowej w postaci ,,gostinic”. Warunki całkiem przyzwoite. Ceny w granicach 500 rubli (niecałe pięćdziesiąt złotych). Wszystkie posiadają parkingi, przeważnie strzeżone. Za ochronę często płaci się dodatkową opłatę w wysokości 50- 100 rubli. Bez problemów można wybrać miejsce pod namiot. Należy przy tym zwrócić uwagę na warunki terenowe (drogi boczne w większości bez żadnej nawierzchni), gdyż po deszczu stają się one bardzo trudne do pokonania.

Płatności
Płatność kartą – powszechna.
Dobrze mieć trochę gotówki.
Nie zdarzyło się, aby ktoś usiłował mnie oszukać ( jak np. w Szwajcarii), czy okraść ( jak np. w Macedonii), choć często mnie przed kradzieżą przestrzegano. Dobrze mieć ze sobą polskie monety, które mogą posłużyć, jako souveniry (kilkakrotnie byłem o nie proszony).

Paliwo
Pomimo braku pełnego rozeznania, co do rozlokowania stacji benzynowych, jechałem bez zapasu paliwa. Z tankowaniem nie było problemu. Dwa razy obawiałem się, że mi zabraknie paliwa, gdy nie wziąłem pod uwagę, warunków, w jakich jechałem, tj. dużej prędkości i jazdy pod silny wiatr, a po drodze ominąłem stację z przekonaniem, że mam jeszcze dużo paliwa w baku. Bezpiecznie jechałem tankując się, co około 200 km. Tankowanie odbywa się po deklaracji ile chce się zatankować i wniesieniu opłaty. Na każdej stacji można płacić kartą. Przy opłacie gotówką można tankować do pełna, wtedy zwracają ewentualną nadpłatę. Przy karcie, mogą wystąpić problemy ze zwrotem, z uwagi na zdarzający się brak umiejętność obsługi elektronicznego systemu bankowego przez personel. Zwrotu nadpłaty dokonuje się na kartę. Tankowałem paliwo 95-cio oktanowe, chociaż w Regionie Irkuckim motocykliści jeżdżą na 92 oktanowym, ponieważ to pierwsze jest niedobre (po zatankowaniu strzelał gaźnik).

Podsumowanie
Podróż trwała 26 dni. Przejechałem ponad 15800km. W czasie jazdy doby liczyły od 22 do 26 godzin. Przejechałem przez 7 stref czasowych. Maksymalna różnica czasu między Warszawą a Irkuckiem wynosiła 7 godzin. Średnia trasa za dzień – 766 km, maksymalna – około 1000 km.
Pomimo w miarę normalnego odżywiania straciłem 4 kg masy ciała.
Potwierdzam, że najbardziej życzliwymi, solidarnymi, gościnnymi i sympatycznymi motocyklistami, jakich ja spotkałem w Europie (jeszcze się przekonam, czy nie na całym świecie) są motocykliści rosyjscy. A już całkiem wyjątkowi to ci z Irkucka.

Składam serdeczne podziękowania dla mojej żony Anny i dzieci Marii i Aleksandra, którzy wspierali mnie, tak przed i w czasie podróży.
Dziękuję: Krzysztofowi Jakubowskiemu, właścicielowi serwisu motocyklowego Bastler-Moto w Puławach, za przegląd techniczny motocykla, który uratował mnie przed nieuniknioną awarią, po częściowej obsłudze w jednym z serwisów samochodowych (gdzie zapewniano mnie o swojej fachowości) oraz pozwolił na bezawaryjny przejazd całej trasy;
Firmie Tarbor z Lublina – producentowi odzieży motocyklowej, za udostępnienie ubioru motocyklowego, który w 100 procentach sprawdził się w skrajnych syberyjskich warunkach, zapewniając komfort podróżowania pod względem wygody, ciepła i estetyki;
Właścicielowi Firmy ,,Pikul” za koszulki reklamujące moją podróż.
Podziękowania dla wszystkich napotkanych życzliwych mi ludzi na Syberii, a szczególnie dla: Nadii, Eleny, Andrieja, Olega, Jurija - z Omska;
Mariny, Ewgienija, Galiny – z Nowosybirska;
Timirhana, Eleny i ich synka Damira – z Irkucka;
Doroty i Alenki - z Iszimia;
Ekateriny - z Tajszet.
Wszystkim napotkanym rosyjskim motocyklistom, szczególnie: Wiktorowi, Aleksandrowi z Omska, Iwanowi z Kemerowa, Romie ze Sliudanki, Nikołajowi oraz Irinie z Permu.
Wyjątkowe podziękowania za motocyklową solidarność, serdeczność i gościnność składam motocyklistom z Irkucka (38 Rejon), tj.: Siergiejowi -,,Dżokerowi”, Aleksandrowi, Witalijowi, Dmitrijowi.
_________________
Jarycho
 
 
winiar 


Model: MS1900
Rocznik: 2006
Wiek: 47
Dołączył: 28 Gru 2010
Posty: 1363
Skąd: z Polski
Wysłany: 2014-11-27, 00:03   

GRATULUJE! Piekna wyprawa i opis tez taki... W zyciu licza sie tylko chwile i marzenia. Zastanawialem sie czy naszymi motocyklami da sie pojechac tak daleko na wschod i okazuje sie, ze jednak sie da.
Pozdrawiam i naprawde zazdroszcze determinacji i tego co przezyles w tym czasie i co widziales ...
_________________
winiar dobre pomysły, dobry smak ... a lepsze motocykle ... to miłość ...

XV 1900 Roadliner S
 
 
najmros 



Model: DS 1100 Classic
Rocznik: 2003
Dołączył: 01 Sty 2013
Posty: 52
Skąd: Łódź
Wysłany: 2014-11-27, 00:04   

GRATULUJE ! !!! Zaje...! Dzieki za relacje !
 
 
burza 



Model: RS1700
Rocznik: 2006
Wiek: 50
Dołączył: 07 Lip 2011
Posty: 6692
Skąd: GŁ Koluszki
Wysłany: 2014-11-27, 03:20   

JaRycho, to musiała być super wyprawa. GRATULACJE ! ! !
_________________
RS 1700 SILVERADO Midnight Star - diabeł
każdy kij ma dwa końce, tylko proca ma trzy...
 
 
Piotruś Pan 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2010
Wiek: 64
Dołączył: 22 Wrz 2010
Posty: 447
Skąd: Żabia Wola
Wysłany: 2014-11-27, 07:42   

Moje gratulacje :brawo: Rosja jest piękna ;D
_________________
Mam marzenia i będę je realizował.
 
 
Bemol 



Model: DS 1100 Classic
Rocznik: 2004
Wiek: 58
Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 6500
Skąd: GŁ Free Star Łódź
Wysłany: 2014-11-27, 08:20   

Wielkie Gratki :brawo: pozytywnie zazdraszczam ;d
_________________
Motocyklistą nie staniesz się z chwilą kupna motocykla ! !!


Lola 1100 V STAR SILVERADO 2004

I'm a rolling thunder, a pouring rain
I'm comin' on like a hurricane.....

http://www.youtube.com/watch?v=kmFBABd5zZU
 
 
kacmar 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2008
Dołączył: 23 Paź 2011
Posty: 1998
Skąd: SZ
Wysłany: 2014-11-27, 10:11   

GRATULUJE! Piękna wyprawa, fajny opis okraszony fotkami. Super, że są jeszcze życzliwi ludzie wzajemnie sobie pomagający.
_________________
Pozdrawiam Mirek

 
 
DRAGON 



Model: MS1900
Rocznik: 2008
Wiek: 58
Dołączył: 21 Maj 2012
Posty: 4427
Skąd: Gliwice
Wysłany: 2014-11-27, 11:21   

Trzeba mieć jaja ze stali żeby samemu wybrać się w taką trasę. ;D Wielki szacun :uklon3: Coś pięknego :brawo:
_________________
Każdy jest księżycem i ma ciemną stronę, której nie pokazuje nikomu.
 
 
grabi 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2013
Wiek: 49
Dołączył: 24 Lis 2011
Posty: 1397
Skąd: Ziemia Obiecana
Wysłany: 2014-11-27, 16:49   

JaRycho, Bajka :brawo: :uklon3:
_________________
Mało się zarabia, żyje się jak Hrabia

BMW R 1200 GS ADV '13
HD FLHT '96
 
 
cukrus1 



Model: DS 1100 Classic
Rocznik: 2007
Wiek: 56
Dołączył: 06 Lis 2014
Posty: 270
Skąd: KRAKÓW
Wysłany: 2014-11-28, 09:59   

Super opis wielki szacunek ...za wiarę w siebie ...
_________________
cukrus1
 
 
robert_p (vel Hipis) 



Model: SYMPATYK
Wiek: 55
Dołączył: 14 Cze 2013
Posty: 1804
Skąd: Rynarzewo
Wysłany: 2014-11-28, 11:17   

Wielkie gratulacje za przebytą drogę i fajne streszczenie jakie nam zapodałeś :uklon3:
_________________
Hipis
 
 
waldorf 


Rocznik: 2007
Wiek: 63
Dołączył: 26 Mar 2010
Posty: 207
Skąd: Poznań
Wysłany: 2014-11-29, 11:32   

Pięknie,toś kolego parę km.nabił.Ciekawa relacja.Gratulejszyn. ;D
 
 
MARSINUS 



Model: RS1600
Rocznik: 2006
Wiek: 46
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1362
Skąd: Robotnicza Wieś
Wysłany: 2014-11-29, 17:29   

Pięknie opisane, skromnie i konkretnie :ok:
_________________
"Mądry głupiemu ustępuje
Ale co, gdy głupi się z tego nie raduje..."
Jak ja lubię KNŻ ;)
 
 
MarMar 



Model: SYMPATYK
Rocznik: 2008
Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 1202
Skąd: Waleniowo
Wysłany: 2014-11-29, 17:38   

Super się czyta i ogląda.Gratulacje! :uklon3:
_________________
...........................................................
Jest - FJR1300AS
Były: DragStar 650, MS1300
 
 
kapat 



Model: SYMPATYK
Wiek: 46
Dołączył: 17 Sie 2012
Posty: 796
Skąd: Wieliczka
Wysłany: 2014-11-29, 22:02   

Wspaniała wyprawa! Gratulacje i dzięki za opis.
_________________
To mój motocykl. Jest takich wiele, ale ten jest mój. Mój motocykl to mój najlepszy przyjaciel. Jest moim życiem. Muszę nad nim panować tak, jak panuję nad moim życiem. Beze mnie mój motocykl jest niczym. Ale i ja bez motocykla jestem niczym.
 
 
prodi 



Model: MS1900
Rocznik: 2006
Wiek: 61
Dołączył: 12 Lut 2012
Posty: 460
Skąd: Konin
Wysłany: 2014-11-30, 10:00   

Super wyprawa ,ciekawy opis i fotki .Gratulacje
 
 
wemar 


Model: RS1700
Rocznik: 2006
Dołączył: 16 Sty 2013
Posty: 1133
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2014-11-30, 10:21   

:brawo:
_________________
Jeżdżę, ... bo lubię.
 
 
jacala 


Model: MS1900
Rocznik: 2006
Wiek: 50
Dołączył: 06 Sty 2013
Posty: 1141
Skąd: Żory
Wysłany: 2014-11-30, 10:49   

Super wyprawa, super czyta się opis i tylko pozazdrościć
_________________
były:
Drag Star 1100 Classic
Dl 650
są:
Stratoliner
Dl 1000

Organizator Zlotu Bieszczady 2019

Boże błogosław pozytywnie pierdolniętych, albowiem oni już na ziemi dostąpili raju.
 
 
wemar 


Model: RS1700
Rocznik: 2006
Dołączył: 16 Sty 2013
Posty: 1133
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2014-11-30, 11:52   

Ja bardzo podziwiam za wytrwałość. Przebycie 600 km w Polsce i w Rosji, to nie to samo. Monotonny krajobraz i długie proste, które bezlitośnie obnażają najdrobniejsze błędy w ustawieniu kierownicy i niewłaściwego posadowienia tyłka na kanapie. W dodatku albo dziki las wokół, albo jak okiem sięgnąć otwarta przestrzeń. Można by powiedzieć, że atrakcji tyle co na autobanie w Niemczech, tylko ilość pasów i jakość zdecydowanie inna.
_________________
Jeżdżę, ... bo lubię.
 
 
JaRycho 


Rocznik: 2004
Wiek: 69
Dołączył: 19 Mar 2010
Posty: 27
Skąd: Kazimierz
Wysłany: 2014-11-30, 17:45   

Dzięki Wam wszystkim za miłe posty.
Faktycznie trudno porównywać jazdę po Polsce do tej na Syberii. Tam odległości powodują zatracenie poczucia czasu jak i przestrzeni. Po kilku dniach jazdy nie zwracałem uwagi na przebyte kilometry, a liczyłem tylko tankowania. Byłem zadowolony, gdy dziennie tankowałem 4-5 razy. Do całodziennego siedzenia na moto. przyzwyczaiłem się w zasadzie w drodze powrotne, gdy mogłem bez problemu zatrzymywać się po 200 km.
_________________
Jarycho
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group