YAMAHA XVS 650, 950, 1100, 1300, 1600, 1700, 1900 FORUM

Technika jazdy - Jak bezpiecznie hamować ( jeśli trzeba ) w ostrym zakręcie?

krokodyl - 2009-03-05, 19:15
Temat postu: Jak bezpiecznie hamować ( jeśli trzeba ) w ostrym zakręcie?
Jak macie jakieś doświadcznia i wiedzę jak to zrobić to chętnie posłucham. W zasadzie poczytam ;D
vaaks - 2009-03-05, 20:04

Myślę, że wszystkiego na ten temat dowiesz się przeczytawszy " Motocyklistę doskonałego"
Kozak_Barabasz - 2009-03-05, 20:19

Nie ma jednak jak na forum własne spostrzeżenia ;)

Miałem w poprzednim sezonie bardzo niebezpieczną taką sytuację ...
Jechaliśmy w nocy. Kumpel twierdził, że jedziemy za wolno (90km/h nie wystarczało) i podgazowałem tak do 120-130.
Nagle, niespodziewanie pojawia się zarąbiście ostry zakręt. Ja po heblach i motocykl oczywiście się prostuje.
Przeleciałem przez rów ale udało mi się utrzymać motocykl.
Oprócz wyrywania zieleniny z pod motocykla nic się nie stało.
Ale pikawa waliła nieźle :D
Od tej pory jeżdżę nie tak jak mi ktoś mówi tylko po swojemu evil

Dość ostro przetestowałem wtedy Draga. Dałem mu 6 z + ;)
Jest bardzo bardzo bardzo stabilny !
Nim można się przewrócić chyba na plamie oleju hamując przednim hamulcem.
Inaczej jest to nie możliwe .... ;)

fazzi - 2009-03-05, 20:51

Moze to dziwnie zabrzmi ale gdy juz jestes na zakrecie to ujecie gazu lub hamowanie pogorszy tylko sprawe, kazda z tych czynnosci sprawi, ze odciazysz tylne kolo i mniej bezpieczniej przejdziesz zakret.Najbezpieczniej jest jechac na gazie a od polowy dodawac gazu ale latwo sie pisze a co innego jak widzisz smierc w oczach.Dlatego branie zakretow nalezy cwiczyc by nabrac automatycznych nawykow.
Lokis - 2009-03-05, 21:02

Jest tak jak pisze fazzi. Lepiej odkręcić delikatnie i bardziej położyć maszynę.

Hamowanie w zakręcie dopuszczam tylko w sytuacjach napradę awaryjnych np. ostatnio: Ostry łuk i nagle wyłania się piach. Wtedy w takich sytuacjach ja stosuje tylko tylni hampel i to z wyczuciem tak aby wyprostować maszyne na ile można co by trakcji nie stracić. To są jedyne sytuacje kiedy hamuje tyłem.
Hamowanie przednim w takiej sytuaji to pewna gleba.

pan_wiewiorka - 2009-03-05, 22:19

Miałem coś takiego - przez własną głupotę. Wylądowałem na przeciwnym pasie mając samochód na czołowe. Ledwo się zmieściłem. O hamowaniu zapomnij, najgorsze co możesz zrobić. Odkręcasz i bardziej się pochylasz - inaczej skaczesz przez rów jak Kozak. Jedyne co mogę doradzić - a do czego sam od tamtej pory się stosuję - w każdy zakręt wjeżdżasz tak jakby miał 90 stopni a na apeksie miał łachę piachu.
Biały - 2009-03-05, 22:49

dokładnie tak jak mówisz i walić to jak sie ktoś śmieje, że zakręty pokonujesz na kwadratowo
Merlin - 2009-03-06, 07:57

Opony w Dragach nie są przystosowane do pokonywania zakrętów na dużej prędkości.
Zgadzam się z Przedmówcą, pokonywać kwadratowo.

Biały - 2009-03-06, 08:52

Dlaczego nie są przystosowane do pokonywania zakrętów z dużą prędkością?
pan_wiewiorka - 2009-03-06, 08:59

White napisał/a:
Dlaczego nie są przystosowane do pokonywania zakrętów z dużą prędkością?

Lacz to przecinaka ma nieco inny profil boczny. Jak się przypatrzysz, to zobaczysz delikatny rant. Tego typu opony nie pozwalają na zbyt głębokie położenie się a tym samym na wejście na winkiel przy dużej prędkości.

Biały - 2009-03-06, 09:09

No tak, tylko dla jednych pochył to kolano na asfalcie, a dla innych nie. Wydaje mi się, że w Dragach ogranicznikiem może być podest (jeżeli jest). Chyba można pochylać prawie do otarcia podestem, czy takie pochylanie jest też niebezpieczne?
pan_wiewiorka - 2009-03-06, 09:28

Ja staram się nie doprowadzić do sytuacji kiedy otrę jakąkolwiek częścią motocykla o asfalt. Różnie może być, wytrącić się z równowagi jest łatwo a przywrócenie prowadzenia może bardzo trudne. Wolę wchodzić w winkiel kwadratowo niż później zastanawiać się gdzie podziała się moja stopa czy dłoń... albo i głowa :)
Grzegorz Anis - 2009-03-06, 10:09

pan_wiewiorka napisał/a:
Wolę wchodzić w winkiel kwadratowo
ja czasem też, ale można i tak:
http://www.youtube.com/watch?v=ZlYjtEZN6fo
żeby bawić się w takie zakręty musimy brać pod uwagę, nasze doświadczenie, opanowanie (nie tylko motocykla, nerwów też) stan nawierzchni i opon, stan hamulców, obciążenie sprzęta. Widziałem już takiego (przepraszam) Kozaka na trasie Cisna -Wetlina, chłopak z doświadczeniem ale bez wyobraźni, dzień wcześniej troczę popadało,żwirek, kamyczki i zaliczył smreka. Z drugiej strony może i dobrze że ten świerk tam stał bo za świerkiem było 20m w dół.
Jak mawiają starożytni Rosjanie : тише едешь дальше заедешь czoperek

Lokis - 2009-03-06, 11:02

Nie wiem ale ja nie wyobrażam sobie branie zakrętu bez pochylenia motocykla oczywiście nie mówię tutaj o zchodzeniu na kolano lol . aczkolwiek zdarzyło się pare razy buta o asfalt przytrzeć.
Biorąc zakręt ma kwadratowo nie przeciwdziałamy sile odśrodkowej (łatwiej może nas wynieść na zewnetrzną), pochylając motocykl siła odśrokowa powoduje zwiększene przyczepności opon gdyż dociska koła do asfaltu.

Oczywiście musimy dostosować swój styl jazdy do umiejętności. I jak przed zakrętem stoi 40 to na blacie mam 40.

pan_wiewiorka - 2009-03-06, 11:19

Lokis, chyba źle zrozumiałeś. Pochylenie owszem - jest konieczne - i tego się nie uniknie. Mówiąc o kwadratowym zakręcie miałem na myśli tylko tyle, żeby nie traktować czoperek jak virazka2
shipp - 2009-03-06, 12:10

Nie bardzo rozumiem teorii tego pochylania? Pochylam tak, pochylam siak...Jak można "decydowac" o pochyleniu motocykla? Przecież to zależy od prędkości, z jaką pokonuje się zakręt, im szybciej tym większe pochylenie. Najlepiej to pocwiczyc na serii ostrych zakrętów /Bieszczady są rewelacyjne do tego/. Ja robiłem tak, że wchodziłem w zakręty z małą prędkością ale na niskim biegu i w trakcie pokonywania zakrętu odkręcałem manetkę. Wraz z nabywaniem doświadczenia, manetkę odkręcałem coraz mocniej a nawet zmieniałem biegi w zakręcie. W efekcie udało mi się tak wyczuc motocykl, że bez problemu kładłem go aż do przytarcia podnóżków. Hamowanie awaryjne też można tak cwiczyc, należy pamiętac, że jedynym słusznym heblem w winklu jest tylni.
PS. Teraz będę musiał wszystkiego uczyc się od nowa z powodu zmiany motocykla bo parametry już są inne.

pan_wiewiorka - 2009-03-06, 12:18

shipp napisał/a:
Nie bardzo rozumiem teorii tego pochylania? Pochylam tak, pochylam siak...Jak można "decydowac" o pochyleniu motocykla? Przecież to zależy od prędkości, z jaką pokonuje się zakręt, im szybciej tym większe pochylenie. Najlepiej to pocwiczyc na serii ostrych zakrętów /Bieszczady są rewelacyjne do tego/.

Możesz się 'mniej' pochylić jadąc szybko natomiast 'więcej' jadąc wolno nie bardzo. No oczywiście zależy też od łuku - im ciaśniejszy tym pochylenie bardziej konieczne. No 'oczywista oczywistość' ;)
Cytat:
Ja robiłem tak, że wchodziłem w zakręty z małą prędkością ale na niskim biegu i w trakcie pokonywania zakrętu odkręcałem manetkę.

Tak robi każdy... mam nadzieję :)
Cytat:
Teraz będę musiał wszystkiego uczyc się od nowa z powodu zmiany motocykla bo parametry już są inne.

Prawda :)

Niby nauczyciel języka polskiego jestem a "odpowiednie dać rzeczy słowo" jak widać trudno mi przychodzi ;)

fazzi - 2009-03-06, 14:53

Kozak_Barabasz napisał/a:
noc, 130km/h i zakręt 90stopni ...
Stawiam browara temu, kto wejdzie z taką prędkością Dragiem z gmolami ....

po pierwsze nie jest wazne ile zakret ma stopni tylko jaki promien, po drugie gmole nie sa nizej niz podesty a po trzecie to w nocy tez trzeba miec troche wyobrazni :)

Kozak_Barabasz - 2009-03-06, 19:52

Łatwo się mówi żeby pochylić się.
Jak zobaczyłem ten zakręt to nie miałem szans wejść w niego.
U mnie gmole ochraniają podesty. Za bardzo nie mogę Draga położyć ...
Tylko hamowanie mi pozostało. Ale ciekawie było lol

shipp - 2009-03-06, 21:34

Teoretycznie wszystko pięknie wygląda, przeciwskręt, odpowiednie hamowanie, itp itd...Ale kiedy wpadnie się niespodziewanie w ostry zakręt, który na dodatek coraz bardziej się zacieśnia, można spanikowac i zapomniec o całej technice zakonotowanej w głowie. Poza wiedzą, trzeba miec jeszcze /a raczej przede wszystkim/ wyrobione odpowiednie odruchy, bo nie zawsze jest wystarczająca ilośc czasu na zastanowienie.
Tak więc cwiczyc, cwiczyc i jeszcze raz cwiczyc. ;D

monkton - 2009-04-03, 12:08

Merlin napisał/a:
Opony w Dragach nie są przystosowane do pokonywania zakrętów na dużej prędkości.
Zgadzam się z Przedmówcą, pokonywać kwadratowo.

Jak tak patrze na swoj bierznik to do "zapiecia" opony to mi jeszcze brakuje hohohoho i mysle ze do tego wlasnie miejsca opony, branie zakretow jest w miare kontrolowane, a czy komus z was udalo sie zapiac opone w dragu, bo mi niestety przeszkadzaja w tym platformy i wszystkie zakrety te ostrzejsze pokonuje z wyczuciem zeby nie trzec podestami o asfalt, a wystarczy ze zahaczysz tym o kocie oczka i ... tu juz jest roznie ale wiem gdzie stoja dwa krzyze z tego powodu

mikgar - 2009-04-05, 09:32

jak tak czytam opowieści o zakrętach to zawsze żałuje, że masa motocyklistów nie wie co to prawdziwe zakręty. Każdemu polecam wybranie sie w góry, objechanie tatr, wspomniane wcześniej Bieszczady jak również Słowackie trasy blisko granicy. Troche dalej znana wielu Bańska Bystrica gdzie znajduje sie "droga dla motocyklistów" a sam dojazd do niej to zakręt za zakrętem w otoczeniu gór. Najłatwiej nauczyć się nawyków kiedy na swojej drodze spotykamy zakręt za zakrętem (dosłownie!) a nie kiedy staramy sie wykorzystać wiedze w jednym zakręcie na 3km :-) wtedy więcej myślimy o tym co robić niż w rzeczywistości robimy.

tu jedna z sekwencji zakrętów w Bańskiej Bystrzycy na Słowacji. Jest to bardzo kręta droga o nienagannej nawierzchni z niewielką ilością samochodów na niej - byłem tam jeszcze na Fazerze http://www.youtube.com/wa...re=channel_page Droga nr. 577 w okolicach Bańskiej Bystricy na Słowacji, każdemu polecam choćby po to by zobaczyć jak inni jeżdżą. Ta droga to coś na wzór tego :) tylko, że bliżej nas http://www.youtube.com/wa...feature=related

pozdrawiam!

POLECAM! http://www.youtube.com/wa...feature=related Gość zapewne dobrze wie co to przeciwskręt, przesunięty apeks itd itd itd...

fazzi - 2009-04-05, 14:15

Umiejetnosci to jedno a sprzet to drugie, pokazywanie Goldasa lub turystycznego BMW w zakretach to chyba nieporozumienie bo one maja ABS, systemy integrujace hamulce itd.i to naprawde inna jazda niz dragiem.
Warto jezdzic po zakretach bo dochodzi sie do wprawy i wyrabia nawyki tylko wazne by byly dobre ;p
Niedaleko mnie jest przelecz gdzie nie da sie jechac szybciej niz 30 km/h i w takim tempie pokonujesz okolo setki zakretow o 180 stopni.
Jesli ktos naprawde lubi bujanie na boki to polecam Korsyke i Sardynie, to piekne wyspy i puste gorskie drogi.
Alpejskie przelecze tez sa piekne ale tam sa prawdziwe tabuny maszym.

moondek - 2009-04-05, 20:20

O tym, że "przygoda" z ostrym hamowaniem na zakręcie moze nas spotkać niemalże pod domem w najmniej spodziewanym momencie przekonałem się dzisiaj na własnej skórze. Niedaleko domu mam rondo. Wjeżdżam sobie dzisiaj na to rondo, a z bocznej drogi przed sam motocykl ładuje mi się kolo jakimś kombi. W pierwszym odruchu odpuściłem gaz i chyba wszystko rozeszłoby się po kościach, gdyby kolo pojechał dalej, ale ten palant najzwyczajniej w świecie... zatrzymał się i czekał na to, co zrobię. Prawdopodobnie dotarło do tego bezmózga, że zajechał mi drogę, więc postanowił zatrzymać się i przepuścić mnie. Z tym, że zatrzymał się tuż przedemną, nie dając mi żadnego pola manewru :brednie: Oczywiście odruchowo nacisnąłem hamulec przedni, w takich chwilach niestety między bajki puszam wszystkie rady typu "połóż się jeszcze bardziej i odkręć gaz". Niestety zadziałał najzwyczajniej w świecie instynkt... No i zaczęła się jazda figurowa na lodzie... Motocykl postawiło do pionu, odruchowo skręciłem kierownicą w lewo, lewa noga na asfalt i ratowałem się jak mogłem przed upadkiem. Nie jechałem szybko, więc na szczęście udało się wyjść z całej tej sytuacji bez strat :) No może poza bolącą kostką w nodze :/
Nauczka na przyszłość - być jeszcze bardziej ostrożniejszy w sytuacjach, kiedy ostatnią rzeczą, której byś się spodziewał będzie to, że na świecie są ludzie, którzy zajeżdżają na rondzie drogę i zatrzymują się bez żadnego jasnego powodu. Bezmózgowie w najczystszej postaci...

Mirek - 2009-04-22, 13:26

Patrz w lusterka dojeżdżając do skrzyżowania i błyśnij światłem stopu zanim jeszcze zaczniesz hamować, żeby jadący za tobą byli na twoje hamowanie przygotowani.

Jeśli stoisz pierwszy na skrzyżowaniu, to zanim ruszysz na zielonym, spojrzyj na boki by się upewnić czy na pewno masz wolną drogę.

Nigdy nie zakładaj, że kierowca samochodu wjeżdżający z bocznej drogi na pewno cię widzi. Bądź w takiej sytuacji zawsze przygotowany do hamowania.

Kiedy dojeżdżasz do ulicy poprzecznej zawsze spodziewaj się, że ktoś może nieoczekiwanie zajechać ci drogę skręcając w prawo przed tobą.

Pierwsze 5 min deszczu jest najgorsze. W tym czasie woda jeszcze nie zdąży zmyć z drogi tłuszczu i oleju. Przy przecznicach ten czas wydłuża się do 10 min, bo tam dużo dłużej stoją samochody oczekujące na wjazd i kapiące olejem.

Kiedy się zatrzymasz zawsze spójrz w lusterka i utrzymuj jeszcze przez chwilę silnik w ruchu, żebyś miał szanse uciec, gdyby okazało się, że jakiś idiota jedzie prosto na ciebie.

Nigdy nie przejeżdżaj na zielonym na pełnej szybkości. Zawsze zwolnij i obserwuj obie strony drogi, która ma właśnie teraz czerwone światło.

Bądź zawsze tak głośny i wyzywający jak tylko możesz. Dla własnego bezpieczeństwa powinieneś być dobrze widziany i słyszany z daleka.

Zawsze przed jazdą sprawdź sprawność motocykla. Od tego zależy twoje życie.

Zawsze zwracaj uwagę na pojazdy przed tobą, które często zmieniają pasy jezdni. I sprawdzaj lusterka. Tacy też mogą być za tobą.

Kiedy dojeżdżasz do świateł zmieniających się właśnie na kolor żółty zawsze sprawdź w lusterku czy za tobą nie znajduje się jakiś idiota, który mimo tego będzie chciał przejechać przez skrzyżowanie.

Obserwuj głowy prowadzących pojazdy. Zanim wykonają jakiś manewr zawsze ruszają głową.

Jedź tak, jakbyś był niewidzialny. Jeśli zakładasz że nikt cię nie widzi (czyli jeździsz jak niewidzialny) to siłą rzeczy musisz jeździć bardzo ostrożnie:-)

Jeśli jadąc widzisz przed sobą długi swój cień oznacza to, że dla użytkowników drogi nadjeżdżających z przeciwka lub wjeżdżających z drogi poprzecznej jesteś niewidoczny. Ten cień oznacza, że słońce za tobą prawdopodobnie ich oślepia.

Nigdy nie jedź bezpośrednio za pojazdem, którego długość uniemożliwia zobaczenie tego, co dzieje się przed nim.

Ćwicz swoje reakcje w niebezpieczeństwie. Znajdź duży pusty parking i przynajmniej raz w miesiącu ćwicz ostre hamowanie i przymusowe skręty.

Koledze, który ma ochotę jechać równo z tobą zawsze każ jechać przodem lub z tyłu. Jeśli postanowi przejechać na żółtym, nigdy za nim nie podążaj. Pamiętaj – jakikolwiek samochód jest większy od twojego motocykla i w zderzeniu zawsze wygra.

Ubieraj się nie dla wyglądu, ale na wypadek szlifu.

Jeśli nocą pokonujesz wzniesienie obserwuj linie telefoniczne ponad drogą. To tam w pierwszej kolejności dostrzeżesz odbicie świateł pojazdu nadjeżdżającego z przeciwka, a znajdującego się jeszcze po drugiej stronie wzniesienia.

Nadbiegającego, ujadającego psa możesz łatwo oszukać. Najpierw zwolnij, niech myśli że cię może łatwo dopaść, a potem w ostatniej chwili dodaj gazu. Nim się zorientuje zostawisz go za swoim wydechem.

Nigdy nie parkuj motocykla pod górkę bez włączenia biegu.

Jeśli samochody przed tobą gwałtownie hamują wchodząc w zakręt, a samochody nadjeżdżające z przeciwka wychodzą z tego zakrętu dosyć wolno, oznacza to, że ten zakręt jest gorszy (większy, ciaśniejszy itp) niż ci się teraz wydaje.

Zawsze zadawaj sobie pytanie: czy będę się mógł bezpiecznie i szybko zatrzymać, jeśli będę tego potrzebował?

Dobór odpowiedniego biegu pozwala ci na większą kontrolę motocykla. Pamiętaj że niższy bieg pozwala ci szybciej uciec z sytuacji zagrożenia, pozwala też szybciej zmniejszyć prędkość.

Pokonując zakręt lekko dodawaj gazu – to pozwoli w naturalny sposób utrzymać motocykl w równowadze.

Unikaj używania hamulców w trakcie pokonywania zakrętu – jeśli już musisz to staraj się hamować silnikiem. W ostateczności hamuj delikatnie i uwagą.

Pamiętaj, że w czasie deszczu wszelkie malowane znaki na jezdni są wyjątkowo śliskie. Odczujesz to szczególnie próbując hamować przednim hamulcem.

Jeśli jakiś inny użytkownik drogi cię nie widzi, nie wahaj się użyć sygnału dźwiękowego.

Zawsze zaczynaj hamowanie od tylnego hamulca, dopiero po jego naciśnięciu używaj przedniego.

W trasie sta

[ Dodano: 2009-04-22, 13:28 ]
Jak ktoś ma jeszcze dobre rady nich dopisuje. ;D ;D

WADERA - 2009-04-22, 14:43

dzieki za te wskazówki, byłoby super by w jednym miejscu był ten temat. Wprawdzie teoria a prakktyka to zasadnicza różnica - przynajmniej dla laika, co mogłam to juz przeczytałam na temat jazdy - ale w praktyce to zapamietuje z tego co przeczytałam niewiele
Wadera

warek07 - 2009-04-22, 16:52

Kurcze zweryfikujcie tylko to:
"Zawsze zaczynaj hamowanie od tylnego hamulca, dopiero po jego naciśnięciu używaj przedniego."
ja serio mało kiedy hamuje tylnim, jeśli juz ostro to oba na raz mniej wiecej równo... a tu taki tekst...

Cezar - 2009-04-22, 22:24

Zgdzam się z Warek07, zasadniczym hamulcem jest hamulec przedni natomiast tył jest pomocniczy, należy używać przedniego hamulca ponieważ masa motocykla po rozpoczęciu hamowanie przesuwa się do przodu i tam mamy jednocześnie największa skuteczność hamowania, nie bez powodu drag 1100 ma z przodu 2 tarcze a nie z tyłu.
Dawid Z. - 2009-04-22, 22:38

Cezar napisał/a:
Zgdzam się z Warek07, zasadniczym hamulcem jest hamulec przedni natomiast tył jest pomocniczy, należy używać przedniego hamulca ponieważ masa motocykla po rozpoczęciu hamowanie przesuwa się do przodu i tam mamy jednocześnie największa skuteczność hamowania, nie bez powodu drag 1100 ma z przodu 2 tarcze a nie z tyłu.


Też się z tym zgadzam widziałem nawet w kilku programach o zasadach jazdy na motocyklu.

pan_wiewiorka - 2009-04-23, 07:56

Ja rozpozcynam hamowanie od tylnego po czym dość szybko przechodzę na oba i na końcu zostaję już na przednim. Jakoś tak sobie odruch wyrobiłem aby zastąpić hamulec zintegrowany.
mikgar - 2009-04-23, 08:07

i to jest dobry odruch.
RafV - 2009-04-23, 08:34

Efekrywne hamowanie:

Jazda motocyklem potrafi dać mnóstwo przyjemności. Widoki przewijające się przed oczami zapierają dech w piersiach, pęd powietrza daje poczucie wolności, człowiek chciałby chłonąć to wszystko w coraz większym tempie… ale czasami trzeba też zwolnić.
Nasze drogi nie grzeszą jakością, pełne są przeróżnych przeszkód, zakręty bywają źle oznakowane, a z bocznej ulicy zawsze może coś niespodziewanie wyjechać. Często więc jesteśmy zmuszeni wyhamować motocykl do bezpieczniejszej prędkości albo nawet zatrzymać się. Niestety, hamowanie jest jednym z najtrudniejszych do opanowania manewrów. Dlaczego? Po pierwsze, musimy wytracić spory pęd, po drugie – musimy zadbać o dobry kontakt opon z asfaltem, a po trzecie – gdy zdarzy nam się zblokować koła, likwidujemy działanie momentu żyroskopowego i motocykl drastycznie traci na stabilności (to tak jakbyśmy próbowali ustać na motocyklu podczas postoju – z tą różnicą, że przeciążenia podczas hamowania prawie całkowicie uniemożliwiają nam balansowanie ciałem).
Co więc robić, by hamowanie było jak najbardziej efektywne? Najprostsza odpowiedź na to pytanie to: hamować na granicy przyczepności opon, nie dopuścić do zblokowania żadnego koła oraz utrzymać oba koła na ziemi. Schody zaczynają się w momencie, gdy próbujemy zrozumieć, jak wykonać tą z pozoru prostą czynność. Technika hamowania może się bowiem różnić w zależności od tego, jakim motocyklem dysponujemy, jakie założyliśmy opony, na jakim podłożu hamujemy oraz na ile mamy opanowany motocykl.
Najpierw kwestia motocykla. Zwykle jesteśmy uczeni, że podstawowym hamulcem jest hamulec przedni i oczywiście jest to jak najbardziej słuszne, ale zdarzają się też motocykle – zazwyczaj ciężkie cruisery – które masę mają przesuniętą tak bardzo do tyłu, że najlepszy efekt daje mocne dociśnięcie tylnego hamulca (który bardzo często ma tu nawet inną konstrukcję). Jednak statystycznie rzecz ujmując, najczęściej poruszamy się motocyklami sportowymi, turystycznymi, sportowo-turystycznymi oraz nakedami, zatem w większości przypadków najefektywniej na dobrej nawierzchni będziemy hamować hamulcem przednim –co oczywiście nie znaczy, że o tylnym możemy zupełnie zapomnieć, ale o tym za chwilę.
Niezwykle istotne są również opony, ponieważ dzięki nim stykamy się z asfaltem i poprzez tarcie możemy wytracić pęd motocykla – musimy więc dbać, aby były one w dobrym stanie. Opony powinny być więc wytarte w miarę równolegle, bieżnik winien mieścić się w normie dla konkretnego ich typu, a ciśnienie powietrza należy zawsze utrzymywać w granicach określonych w instrukcji obsługi danego motocykla. Również rocznik opony nie jest bez znaczenia, gdyż z czasem guma robi się twarda i traci swoje właściwości.
Kolejnym ważnym czynnikiem jest zawieszenie, a zwłaszcza amortyzatory, które odpowiadają za docisk opony do asfaltu i w znaczący sposób wpływają na trakcję całego motocykla. Pamiętajmy jednak, że w trakcie hamowania oba amortyzatory pracują w różnych punktach swojej charakterystyki: podczas gdy amortyzator przedni jest maksymalnie ściśnięty i pracuje tuż przy "dobiciu", tylny jest odciążony prawie zupełnie i ciężko wybierać mu nierówności. Łatwo również zauważyć, że pracują one przy granicy swoich możliwości i stąd tak istotne jest, by były w nienagannym stanie – gdy przekroczymy bowiem tę granicę, koło zacznie się ślizgać już na drobnej nierówności i trudno nam będzie odzyskać przyczepność. Co do regulacji: jeżeli nie mamy praktyki w zestrajaniu zawieszenia, lepiej pozostać przy nastawach fabrycznych albo skonsultować się z profesjonalistą, ponieważ każdy motocykl może wymagać innego zestrojenia zawiasów. Oprócz tego warto też zwrócić uwagę na główkę ramy, gdyż przyblokowanie jej przy hamowaniu może skończyć się przykrą w skutkach wywrotką.
Załóżmy teraz, że motocykl mamy w pełni sprawny i poruszamy się na rozgrzanych oponach po ciepłym, gładkim asfalcie. Jak w takim razie hamować ? Wielu ekspertów proponuje rozpoczęcie hamowania hamulcem tylnym. Wpierw wciskamy mocno tylny hamulec, a później zmniejszamy nacisk w miarę jak dokładamy nacisk na hamulec przedni. Staramy się przy tym utrzymać balans hamowania, tak aby nie podnosiło nam tylnego koła ani nie wpadało ono w poślizg; również przednie koło powinno hamować na granicy poślizgu.
Pamiętajmy ponadto, że jedna z najważniejszych zasad hamowania to nieopieranie się o kierownicę pojazdu. Jeżeli popełnimy ten błąd, to przyblokujemy wspomnianą już wyżej główkę ramy oraz właśnie kierownicę, a co za tym idzie – motocykl, który w celu utrzymania równowagi potrzebuje lekko wężykować, zacznie się walić na któryś bok. Kolejnym minusem opierania się o kierownicę jest to, iż w ten sposób zamykamy sobie możliwość płynnego i delikatnego skrętu, a zatem w razie problemów nie będziemy w stanie skorygować toru jazdy ani przeciwdziałać przechyleniom motocykla. Co gorsza, w takim ułożeniu odpada również możliwość operowania gazem, a jako że bez przegazówki nie da się precyzyjne redukować biegów, możemy być narażeni na utratę przyczepności tylnego koła. Zamiast więc niepotrzebnie się usztywniać, należy siedzieć mocnym dosiadem tuż przy zbiorniku paliwa. Warto również, w zależności od potrzeb, pochylać się lub odchylać, aby dociążyć przód lub tył motocykla.
Reasumując, po rozpoczęciu hamowania tylnego hamulca używamy coraz delikatniej, podczas gdy przednim operujemy coraz silniej – aż do granicy przyczepności. Bardzo dobrze, jeśli potrafimy jednocześnie płynnie redukować biegi, ponieważ w tej sytuacji masa koła zamachowego przy spiętym napędzie będzie nam pomagała w utrzymaniu trakcji na tylnym kole. Ciałem balansujemy tak, aby motocykl miał mocno dociążony przód, ale i nie podnosił się tył. Istotne jest również zrozumienie faktu, że podczas hamowania masa przenosi się do przodu, a największe tarcie można uzyskać na oponie najmocniej dociśniętej do podłoża.

Jak się tego nauczyć? Sposobów jest wiele. Najlepiej zapisać się do profesjonalnej szkoły doskonalenia jazdy i ćwiczyć hamowanie pod okiem ekspertów, którzy na bieżąco będą weryfikować nasze postępy. Jeżeli jednak z jakichś powodów nie możemy sobie pozwolić na taki kurs, polecam technikę, którą sam co jakiś czas staram się przećwiczyć.

Będzie nam tutaj potrzebna pusta droga o dobrejnawierzchni, na tyle długa, byśmy mogli spokojnie zatrzymać rozpędzony motocykl. Pamiętajmy również o odpowiednim ubiorze, aby ograniczyć ryzyko uszkodzeń do minimum. Naukę rozpoczynamy od narysowania na asfalcie białą kredą linii, z której będziemy inicjować hamowanie. Następnie rozpędzamy się na drugim biegu do 50 km/h i zaczynamy hamować w momencie, gdy przednie koło przekroczy narysowaną linię. Za pierwszym razem hamujemy dość delikatnie, kolejno odpuszczając gaz, naciskając na tylny i przedni hamulec, odpuszczając lekko tył i dociskając przód. Chwilę przed zatrzymaniem się wysprzęglamy motocykl, by nie zdusić silnika, zatrzymujemy się i rysujemy linię zatrzymania przedniego koła. Zawracamy i powtarzamy hamowanie tak jak wcześniej, tyle że tym razem próbujemy zatrzymać się dokładnie w tym samym miejscu co poprzednio, hamując jak najbardziej jednostajnie, tzn. stopniując siłę nacisku na hamulce. Ćwiczenie powtarzamy aż do chwili, gdy będziemy już potrafili płynnie zatrzymać się w wyznaczonym miejscu.
Następnym krokiem będzie nieznaczne podniesienie prędkości albo skrócenie dystansu zatrzymania. Ja osobiście odejmuję sobie jakieś 50 cm z drogi hamowania i powtarzam ćwiczenie, aż potrafię się płynnie zatrzymać w wyznaczonym miejscu. Następnie znowu skracam dystans i tak w kółko aż do momentu, gdy nauczę się hamować na granicy przyczepności. Później rozpoczynam całe ćwiczenie od nowa, tylko że przy prędkości o 10-20 km/h większej. Generalnie sposób stopniowania ćwiczenia zależy od naszych umiejętności oraz samopoczucia danego dnia.
Pamiętajmy jednak, że nie zawsze asfalt jest idealny – czasami musimy zacząć hamować, gdy jeszcze jesteśmy w złożeniu, czasami na bardzo śliskiej nawierzchni. Zdarzyło mi się kiedyś hamowanie podczas deszczu na nawierzchni tak śliskiej, że dotknięcie przedniego hamulca powodowało poślizg, a jedynym sposobem na zmniejszenie prędkości było maksymalne dociążenie tyłu i delikatne hamowanie silnikiem. Bywa również, że spóźniamy dohamowanie i kończymy je już w zakręcie, powodując wysunięcie się tylnego koła na zewnętrz. Wszelkie gwałtowne ruchy w tym momencie mogą być bardzo niebezpieczne, za to lekkie odpuszczenie przodu daje szansę na powrócenie tyłu na właściwe miejsce i płynne pokonanie zakrętu. Warto też pamiętać, że np. na szutrze łatwiej nam kontrolować uślizg tylnego koła niż na asfalcie, gdyż przy złapaniu przyczepności motocykl nie zachowuje się tak nerwowo.
Uważajmy więc, jak i gdzie hamujemy, doskonalmy stale technikę i nie wahajmy się poprosić o wskazówki kogoś bardziej doświadczonego, a jeśli mamy możliwość, zapiszmy się na profesjonalny kurs. W najlepszym wypadku umiejętność prawidłowego hamowania może nam oszczędzić trochę nerwów, a w najgorszym – znacznie więcej.

Przyczepności!

źródło informacji:Saffron

Mirek - 2009-04-23, 10:29

Rady które napisałem pochodzą od wielu motocyklistów ,jak zaczynałem kurs w na kategorie A to jazda była na WFM -ce hamulec przedni to był z nazwy ,do dzisiaj stosuję metodę hamowania rozpoczynając nożnym i w ułamku sekundy przechodzę do ręcznego ten odruch pozostał do dziś i mi się sprawdza w 100%.
Rafv super tekst człowiek cały czas się uczy ,takich więcej. :brawo2: :brawo2:

warek07 - 2009-04-23, 10:55

jesli mam delikatne hamowanie wogole nie uzywam nożnego... jesli hamuje gwałtownie to jeden i drugi :)
i też mi sie sprawdza ;)

Merlin - 2009-04-23, 12:05

pan_wiewiorka napisał/a:
Ja rozpozcynam hamowanie od tylnego po czym dość szybko przechodzę na oba i na końcu zostaję już na przednim. Jakoś tak sobie odruch wyrobiłem aby zastąpić hamulec zintegrowany.


I to jest najlepszy sposób, bo hamując najpierw przednim, w sytuacji awaryjnej można się wyglebić.
Najpierw tylny, wspomagam przednim i przed zatrzymaniem tylko przedni!

1janbo - 2009-04-23, 20:17

...ehhh, jak okazuje się, czytanie jest potęgą... chyba czas zweryfikować dotychczasowe poglądy i docenić uroki hamowania (również) tyłem... Ja nie wiem skąd Wy bierzecie te informacje, ale :brawo2:
warek07 - 2009-04-23, 22:00

hmmmm... 1janbo, aż sie boje pomyslec jak to będzie ;D
zen - 2009-04-23, 22:25

Dodatkowo naciśnięcie najpierw tylnego hamulca zwiększa skuteczność hamowania przednim. Dlaczego? Ponieważ ciężar pojazdu przenosi się na przód zwiększając tym samym przyczepność. Można to bardzo łatwo sprawdzić hamująć gwałtownie tylnym i obserwując co się dzieje z lagami.
WADERA - 2009-04-28, 16:16

mnie też instruktor uczy, że najpierw tył potem przód, ale już nie dodał, że odpuszczam tylni a kończe hamowac przednim

Takie niedopatrzenie

warek07 - 2009-04-28, 17:50

Instruktor pamietam mowil o hamowaniu jednocześnie - jednak ja zdawalem na minsku prawo jazdy wiec bylo to juz ładnych pare lat (ehhh co to był za sprzęt....)

a teraz faktycznie napierdzielam tylko przód... jesli mam awaryjne hamowanie to dokladam tył... no ale moze to nie najlepszy nawyk

Kozak_Barabasz - 2009-04-28, 20:32

warek07 napisał/a:
teraz faktycznie napierdzielam tylko przód... jesli mam awaryjne hamowanie to dokladam tył... no ale moze to nie najlepszy nawyk

Tak samo robię i mi to nie przeszkadza ;)
Też z oszczędności.
Lepiej wymienić klocki hamulcowe niż szczęki w bębnie lol

marecki - 2009-04-28, 21:34

Kozak_Barabasz napisał/a:
warek07 napisał/a:
teraz faktycznie napierdzielam tylko przód... jesli mam awaryjne hamowanie to dokladam tył... no ale moze to nie najlepszy nawyk

Tak samo robię i mi to nie przeszkadza ;)
Też z oszczędności.
Lepiej wymienić klocki hamulcowe niż szczęki w bębnie lol

A może sprzedać moto będzie jeszcze TANIEJ ;D ;D ;D Ogólnie hamulce są żeby ich używać ! ! ! Nie róbcie dziewczynie wody z mózgu niech się uczy jak ją instruktor szkoli .
zacznie jeździć to nawyków nabierze i sama zdecyduje CO I JAK ;D ;D ;D

warek07 - 2009-04-28, 23:43

marecki, przeciez o tym mowie ze moze to nie jest najlepszy nawyk i musze sam sie doszkolic :D
shipp - 2009-04-28, 23:44

Ja hamuję przodem a tył jako wspomagacz, kiedy trzeba skrócic drogę hamowania. Na marginesie, kiedy hamuję przodem a za chwilę daję jeszcze tył, to motocykl niemal w miejscu staje! Hamulce to mam rzeczywiście żylety!
warek07 - 2009-04-28, 23:52

no i tak wlasnie jest u mnie przó standard a jak dokladam tył to hamowanie awaryjne - staje prwie w miejscu... sprobowalem tylem i tez jest ok... ale przy gwaltownym hamowaniu moze za mocno wciskam hamulec ale blokuje kolo i sie slizgam...

pozostane przy starej metodzie

marecki - 2009-04-29, 23:50

warek07 napisał/a:
marecki, przeciez o tym mowie ze moze to nie jest najlepszy nawyk i musze sam sie doszkolic :D

Stary każdy hamuluje jak mu pasuje ;D ;D ;D ja do cię nic nie mam ale żeby zaraz o oszczędnościach na hamach to się nie da ! ! ! Przykładem można i w nocy przyświecić ale jak hamów dobrych nie masz to dobry ...... nie pomoże ;D ;D ;D
Chodzi o to żeby dziewczyna umiała się jak instruktor uczy a nie jak jej podpowiedzą ! ! !
Na egzaminie różnie bywa zależy jakiego świra na egzaminatora trafi , sam wiesz jak jest ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D

warek07 - 2009-04-30, 15:31

o oszczedności ja nic nie mowilem :P

ale WADERA hamuj jak Ci instruktor kaze - przynajmniej na egzaminie ;)

krokodyl - 2009-04-30, 21:10

Podstawowym hamulcem w motocyklu jest hamulec przedni.

Przy awaryjnym hamowaniu trzeba usztywnić ręce w łokaciach i maksymalnie dociążyć kierownicę. Tylny hamulec pełni rolę wspomagającą i można go użyć w końcówce do dohamowania motocykla.

Prawdę powiedziawszy, na co dzień, hamulec tylny bardziej się przydaje do ruszania pod górę.

Hamowanie najpierw tyłem nie jest skuteczne, bo motocykl i tak zaczyna nurkować, odciążacjąc tył. Takie harce w stylu najpier troszkę tył, a potem przód wydłużają drogę hamowania. Jeśli trzeba, ostro klamka i byle nie zblokować przodu!

W układach zintergowanych i tak większa siła jest rozłożona na przód.

Na egzaminie egazaminator wymaga użycia hamulca przedniego, w sposób wyraźny, tak aby przód zanurkował i dohamowania w ostatniej fazie hamowania tyłem, tak aby nie zerwać przyczepności.

zen - 2009-05-01, 14:28

@krokodyl: nie będę się kłócił, ale każdy profesjonalny kierowca motocyklowy, z jakim rozmawiałem doradzał hamowanie w sposób jaki opisałem. W literaturze znalazłem różne rady, w większości jednak według podanego przez mnie schematu. Trzeba oczywiście wziąć poprawkę na to, ze cruiser to inna bestia niż SBK.
shipp - 2009-07-03, 02:07

Skoro dobre rady... Te są dobre moim zdaniem. Sam je stosuję i gwarantuję, że się sprawdza!
http://www.motocykl-onlin...Czesc_1_zakrety

witek1965 - 2009-07-18, 22:54

Dobry kawałek lekcji jazdy.
jkurnik - 2009-11-02, 16:00

Lokis napisał/a:
Nie wiem ale ja nie wyobrażam sobie branie zakrętu bez pochylenia motocykla oczywiście nie mówię tutaj o zchodzeniu na kolano lol . aczkolwiek zdarzyło się pare razy buta o asfalt przytrzeć.
Biorąc zakręt ma kwadratowo nie przeciwdziałamy sile odśrodkowej (łatwiej może nas wynieść na zewnetrzną), pochylając motocykl siła odśrokowa powoduje zwiększene przyczepności opon gdyż dociska koła do asfaltu.

Oczywiście musimy dostosować swój styl jazdy do umiejętności. I jak przed zakrętem stoi 40 to na blacie mam 40.


Panowie generalnie w miescie i na zakretach jedzmy wolno a szybko jesli ktos chce na prostej na ktorej takie predkosci sa mozliwe do opanowania. Chcesz jechac 140km/h ok ale upewnij sie ze masz dobra prosta droge, widoczna na odleglosc bez kolein i ze nie masz po drodze skrzyzowan i przejsc dla pieszych. Inaczej szkoda ciebie i twojego draga.

Wiedźma - 2009-11-03, 08:29

Opisane w postach techniki pokonywania zakrętów są jak najbardziej sii ( odpowiednie złożenie, tylny hampel, przeciwskręt, itp.) jednak kiedy predkość będzie zbyt duża to dupsko zbite. Oczywiście jeszcze nawierzchnia. Draga na zakręcie położyłem raz, na szczęście przy małej prędkości i w zasadzie poza małymi zarysowaniami moimi, plecaczka i motocykla nic się nie stało. Winna nawierzchnia i jeszcze mój brak doświadczenia. Gorzej było z poprzednim motorkiem, który po nieudanym wejściu w zakręt ciężko było poskładać. Ślad na nodze mam do dziś i nabrałem pokory. Jeżdżę bardzo ostrożnie, wręcz asekurancko, o co np. pretensje czasami ma Grzechu. ;D
shipp - 2010-03-30, 16:55

przebis, gartki pokooj
Pamiętaj aby awaryjnie hamować dwoma hamplami, bo tył ZAWSZE będzie miał ślizg niezależnie od nawierzchni

przebis - 2010-03-30, 18:10

Tak wiem już się nauczyłem hamować jednocześnie na przód i tył :)
zen - 2010-03-30, 19:02

przebis napisał/a:
Tak wiem już się nauczyłem hamować jednocześnie na przód i tył :)


W odwrotnej kolejności, najpier tył potem przód. Hamowanie na tył powoduje dociśnięcie przedniej częsci motocykla i tym samym zwiększa działanie hamulca zasadnicznego, czyli przedniego

Demolka - 2010-03-30, 21:22

zen napisał;
W odwrotnej kolejności, najpier tył potem przód. Hamowanie na tył powoduje dociśnięcie przedniej częsci motocykla i tym samym zwiększa działanie hamulca zasadnicznego, czyli przedniego[/quote]

***
Zen ! ? Dokładnie na odwrót. Pohamuj tylko tyłem, nie dotykając przedniego i znajdź to dociążenie przodu :nie_wiem: , hamuj tylko przodem zobaczysz różnicę. Myślę, że hamujesz obydwoma, a to dociskanie przodu powoduje przedni (co mogło Cię zmylić gdy naciskałeś oba), i tył jest w tym zjawisku obojętny 8)

Lokis - 2010-03-30, 22:24

Demolka. Zen ma rację. Poczytaj Motocyklistę doskonałego tam jest to wszystko wyłożone od A do Z. Prawa fizyki są nie zmienne. A i dokładnie zrozumiesz to co Zen chciał przekazać w dwóch wyrazach a czemu w książce poświecono cały rozdział. ;d
Demolka - 2010-03-31, 12:10

Lokis napisał/a:
Demolka. Zen ma rację. Poczytaj Motocyklistę doskonałego tam jest to wszystko wyłożone od A do Z. Prawa fizyki są nie zmienne. A i dokładnie zrozumiesz to co Zen chciał przekazać w dwóch wyrazach a czemu w książce poświecono cały rozdział. ;d

Nie czytałem rozdziału, ale racja, prawa fizyki są niezmienne.
Proste doświadczenie, na postoju trzymaj hamulec przedni i popchnij moto do przodu, obserwuj ugięcie lag. Zahamuj teraz tylnym i popchnij moto.Jeszcze lepiej odczujesz te prawa w puszce. Jeśli masz przedni napęd, a hamulec postojowy na tył, to go zaciągnij i próbuj ruszyć, tył przysiądzie a przód się uniesie. Tak samo jeśli będziesz powoli jechał do przodu i ręcznym przyhamujesz. Możesz to odwrócić - jechać powoli do tyłu i ręcznym (teraz jest on przedni) zahamować. Przemyśl obserwacje.
Co do praw fizyki to jaka siła unosi tył i obciąża przód przy hamowaniu tyłem? 8)
Dla bezpieczeństwa zawsze hamuję przednim (który w moto jest podstawowym), a tylnym tylko wspomagam jeśli trzeba, dohamowuję lub spowalniam.

ROMY-F - 2010-03-31, 12:15

Demolka, ale na postoju to raczej nie "uświadczysz" zjawiska tzw. masy w ruchu a w zasadzie to bezwładności :D
W czasie jazdy hamujesz tyłem, więc cała "masa" przesuwa się do przodu tym samym dociążając przednie kółko- którym w tym momencie ładnie hamujemy. Na postoju można sobie tylko pouginać to i owo ;)

DPU - 2010-03-31, 12:25

Demolka, proste doświadczenie jak hamujesz w czasie jazdy (obojetnie którym hamulcem) to lecisz ciałem do przodu czy do tyłu?
Demolka - 2010-03-31, 12:30

Chodzi mi o to, że prawdziwa siła dociskająca przód pochodzi z przedniego hamulca i to można sprawdzić na postoju. I to wiarygodnie. W fizykę nie chcę wchodzić bo nikogo nie interesuje praca doktorska która tu powstanie, ale energia kinetyczna moto w ruchu (jak ją nazwałeś tzw masą pędu) przy hamowaniu rzeczywiście poprzez wektor który zatacza łuk obciąża również przód moto ale i jego resztę. Fakt, że przód trochę mocniej, ale tylko trochę. Siły te występują również przy zamknięciu gazu, ale to nie uprawnia do stwierdzenia, że należy zamknąć gaz by obciążucprzednie koło itd...
Naprawdę dociążysz przód (mówimy o praktycznym dociążeniu) hamując przodem.
Co do beletrystyki znam wiele niedobrych doświadczeń tych co nie uczyli się przepisów drogowych z Prawa.... a z różnych książek, skrótów i skryptów. Może to dotyczyć również różnych "kierowców doskonałych".
Życzę wszystkim czytającym hamowań skutecznych w praktyce i na drodze, a nie przed ekranem kompa ;D

ROMY-F - 2010-03-31, 12:38

Demolka, krótkimi wojskowymi słowy - bezwładność* dociąża przód i tyle- tutaj się nic więcej dodać nie da. Im większa masa "ludzia" tym większa siła bezwładności.
Mam wrażenie że robisz jeden podstawowy błąd rzeczowy- uprawiasz "eksperymenta" na postoju- a jak wspomniałem, nie bawimy się heblem na postoju tylko w ruchu :)
Jak koniecznie chcesz wektory- to proszę bardzo, II ZD Newtona rozwieje Twoje wszystkie wątpliwości

*) Oczywiście chodziło o wypadkową siły bezwładności i siły ciężkości- taki skrót myślowy

zen - 2010-03-31, 14:16

Fizyka się kłania, i to fizyka ciał w ruchu, jak już koledzy wcześniej pisali. Zresztą zjawisko to jest łatwe w zaobserwowaniu, po naciśnięiu tylnego hampla lagi się uginają. Tak się hamuje profesjonalnie i bezpiecznie, taka jest rola hamulca pomocniczego.
Oczywiście mówimy o pojeździe w ruchu, bo po cholerę hamować motocyklem na postoju :P Prawo to sprawdza się doskonale w praktyce, również w o wiele szybszych maszynach. Oczywiście trzeba sobie optymalnie wypracować opóźnienie w hamowaniu przodem.

Coś łatwo deprecjonujesz wartość dobrej literatury, za łatwo.

BTW wektor nie może zatoczyć łuku ;)

oldnita - 2010-03-31, 19:57

Demolka napisał/a:
Życzę wszystkim czytającym hamowań skutecznych w praktyce i na drodze, a nie przed ekranem kompa

Na kursie doskonalającym w ubiegłym roku który zorganizowaliśmy sobie z Jankesami i nie tylko przekonaliśmy sie na własnych skórach . Tył na maksa przód pulsacyjnie coby nie zblokować . Różnica w drodze hamowania ogromna ;D

Demolka - 2010-03-31, 21:05

pokooj
Dużo, dużo bezpiecznych i skutecznych hamowań wszystkim życzę ;D

zen - 2010-04-01, 00:29

oldnita napisał/a:
Demolka napisał/a:
Życzę wszystkim czytającym hamowań skutecznych w praktyce i na drodze, a nie przed ekranem kompa

Na kursie doskonalającym w ubiegłym roku który zorganizowaliśmy sobie z Jankesami i nie tylko przekonaliśmy sie na własnych skórach . Tył na maksa przód pulsacyjnie coby nie zblokować . Różnica w drodze hamowania ogromna ;D
\

Nalać mu, alebowiem dobrze prawi!

Demolka - 2010-04-01, 10:55

To mój ostatni post w tym temacie:
Nigdzie nie negowałem siły bezwładności działającej w przód przy hamowaniu czymkolwiek łącznie z silnikiem. DPU czegoś nie zrozumiał lub nie doczytał 8)
Siły bezwładności działają przeróżne, ale nam chyba chodzi o praktyczne, użytkowe, do awaryjnego hamowania a nie te z prac magisterskich piszących w tym temacie 8)
Niepotrzebnie kpi ROMY F. o próbach na postoju. Ktoś pytał o zasady, a więc mniej doświadczony, to podałem bezpieczne metody do zrozumienia pewnych zasad. ROMY-emu F. proponuję doświadczenie dla doświadczonych: załóż tasiemkę (np. gumkę od włosów jakie noszą dziewczynki) na lagę tuż poniżej górnego kielicha, rozpędź porządnie moto i hamuj, jednym tylko hamulcem. Zaznacz dokąd zsunęła się gumka. Powtórz to samo hamując teraz drugim hamulcem (z tej samej prędkości i z taką samą siłą). Zobacz gdzie jest teraz gumka. To zobrazuje Ci nacisk na przednie koło przy użyciu poszczególnych hamulców. I pomierz drogi hamowania 8)
Temat powstał z pytania kogoś niedoświadczonego: "jak hamować awaryjnie w ostrym skręcie" , ja na pewno nie zalecę mu hamowania najpierw tylnym hamulcem. Podstawowym w motocyklu jest przedni, a tylnym wspomagamy to hamowanie, umiejętnie go używając nawet regulujemy uślizg tyłu. Dlatego w pojazdach (nie tylko moto) macie mocne, często wielotarczowe hamulce, a z tyłu słabsze, mniejsze, wręcz bębnowe. W pojazdach z kontrolą trakcji wręcz włączane dopiero przy nie radzeniu sobie głównego. Stara prawda i stary wynalazek, kiedyś były to hydrauliczne reduktory mocy hamowania tylnej osi 8)
Tyle. Kto uważa inaczej, niech ten post potraktuje jako żart prima aprilisowy ;d

Lokis - 2010-04-01, 22:08

Panowie k***wa czytać ze zrozumieniem.

1. Nie hamujemy w zakręcie - jak już trzeba zwolnić to bieg w dół hamowanie silnikiem- ostateczność, naprawdę ostateczność to hamowanie tyłem. ale na 90 % wylatujesz z winkla.

2. Efektowne hamowanie uzyskuje się hamulcem przednim i tylko przednim. I tu Demolka wszyscy się z Tobą zgadzają

3. Więc po co najpierw nacisnąć tył lub zwolnić gaz nim wciśniesz przedni. Aby docisnąć przednie koło do asfaltu. Aby uniknąć np. takiej sytuacji: na nierówności koło idzie w górę zmniejsza przyczepność z podłożem a ty w tym momencie naciskasz klamkę i ją zrywasz i gleba. Cały myk który próbują Ci wytłumaczyć koledzy polega na tym aby przed hamowaniem przednim hamulcem zapewnić maksymalną przyczepność przedniego koła. I nikt nie podważa tego że hamowanie samym tyłem jest do dupy i nie skuteczne.

Demolka - 2010-04-01, 22:15

[quote="Lokis"]Panowie k***wa czytać ze zrozumieniem.

1. Nie hamujemy w zakręcie...

***
A temat powstał właśnie z pytania kogoś niedoświadczonego: "jak hamować bezpiecznie w ostrym skręcie"

Lokis - 2010-04-01, 22:18

No tak ale w ostrym skręcie znaczy się że co, że przy zawracaniu :nie_wiem: to z czego tu hamować
EciQ - 2010-04-02, 00:59

Ja powiem tak,
Nie hamować - łatwo się mówi. Jak masz sytuację krytyczną to nie bardzo masz wyjście. Delikatnie obydwoma hamulcami - tak, żeby nie przenieść siły hamowania tylko na jedno koło bo jak przekroczysz cienką linię to gleba. To przednie koło przenosi największe obciążenia. Ma najlepszy docisk więc, teoretycznie można by mocniej ale też działają większe siły boczne/ścinające czyli te które mają ochotę wyjebać Cię z drogi.
Jeżeli będziemy hamowali tylko przodem to zapas przyczepności mamy jeszcze na tylnej oponie. Dlaczego go nie wykorzystać? Jeżeli dołożysz jeszcze tylny hamulec to siła hamowania wzrasta a przyczepności jeszcze nie tracisz. Logiczne?

A hamowanie silnikiem redukując bieg? Nie wiem jak Wam się to udaje ale zbyt raptowna redukcja na mokrej prostej (a przecież w krytycznej sytuacji tak możemy zadziałać) powoduje zerwanie przyczepności. W zakręcie sobie tego nie wyobrażam.

Pozdr. EciQ

Demolka - 2010-04-02, 09:10

Lokis napisał/a:
No tak ale w ostrym skręcie znaczy się że co, że przy zawracaniu :nie_wiem: to z czego tu hamować

***
Miałem skończyć, ąle na konkretne pytanie, konkretna odpowieź:
...to znaczy się, że:
-gdy nagle w zakręcie pojawi się na Twoim pasie ruchu ścinający zakręt TIR lub inny kaskader
-gdy nagle w ostrym zakręcie wbiegnie pies
-gdy nagle w ostrym zakręcie "będzie szła wasza matka :hahaha: "
-gdy nagle w ostrym zakręcie zobaczysz leżący konar z drzewa, albo wyrwę po zimie
-itd. itp. i cytując klasyka "...czytajcie k***wa ze zrozumieniem..." co napisano w temacie.
Wszystkie wyczytane w doskonałych kierowcach rady można wówczas o kant dupy potłuć ! Tym bardziej, że dotyczą one dohamowywania tylnym hamulcem aby spowodować płynne wejście w zaplanowany, zaplanowany powtarzam ostry skręt i późniejszą kontrolę trakcji w tym skręcie. O tym też pisałem wcześniej, o kontroli uślizgu w skręcie.
Najważniejsze, my nie jeździmy super bikami po torze (a tego dotyczą te "zabawy" z hamulcami), lecz ciężkimi "traktorami" w nieprzewidywalnym ruchu ulicznym (gdzie może przechodzić nasza matka :hahaha: ).
Tego oraz wieloletnich prób i ćwiczeń się trzymam i być może dlatego jeszcze jeżdżę. Nie wyobrażam sobie "zielonego" motonity, który po przeczytaniu porad "kierowcy doskonałego", wyłączeniu wyobraźni i odrzuceniu doświadczeń starszych kolegów przeżył by na drodze z jej dzisiejszymi realiami :nie_wiem:
Ja naprawdę już nic nie dopowiem, resztę zweryfikuje życie :czoper: ;D

bartek_p - 2010-04-02, 10:12

We wszystkich przypadkach które wymieniłeś, hamowanie raczej na niewiele się zda.
Zamiast myśleć o hamowaniu w takich przypadkach, lepiej chyba myśleć jak z prędkością którą mamy ominąć przeszkodę lub położyć maszynę tak żeby zrobić sobie i jej jak najmniej szkód.

Trza hamować tak żeby nie zablokować kół, żeby to osiągnąć trzeba poznać maszynę, a żeby poznać maszynę trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć ostre hamowania.

ROMY-F - 2010-04-02, 12:15

Demolka napisał/a:
Nie wyobrażam sobie "zielonego" motonity, który po przeczytaniu porad "kierowcy doskonałego", wyłączeniu wyobraźni i odrzuceniu doświadczeń starszych kolegów przeżył by na drodze z jej dzisiejszymi realiami :nie_wiem:


Własnie o to chodzi, żeby nie deprecjonować żadnych użytecznych informacji... i znowu idziesz po bandzie :)
Ja wiem że w pewnym wieku można mieć bagaż doświadczeń który mógłby wypełnić plandekę tira, ale też widzę jak mój ojciec (motocyklista od ponad półwiecza) co rok przez rozpoczęciem sezonu czyta sobie Motocyklistę Doskonałego bo -jak mawia- "z wiekiem ma się tendencję do ignorowania faktów, naginania rzeczywistości i przekonania o nieomylności, a odrobina mądrej literatury potrafi jak nic je zweryfikować"

Konkluzja dla wszystkich? Więcej pokory, więcej uwagi, więcej wyobraźni (jak sugerował Demolka)- i otwartości.

P.S. Kpiłem, Panie kolego, z sugestii aby doświadczenia przeprowadzać w spoczynku. Tutaj się chyba zgodzimy że były one zbędne- chyba że ktoś ma nieodpartą potrzebę pobujania się na koniku. Nas interesowała fizyka ciała w ruchu...

bartek_p - 2010-04-02, 15:45

Mi się wydaje, że oboje macie rację, tylko nie możecie znaleźć płaszczyzny porozumienia:)
Wszystkie rady i ćwiczenie są cenne, nawet bujanie się na koniku, nic jednak tak nie uczy jak jazda w terenie.
Było oo tym już na forum.
Znajdź sobie jeden z drugim kawałek pustej drogi, zbiornik do pełna i ognia.
Jak się znudzi to runda w koło komina i znowu.
Szybki slalom i hamowanie awaryjne, do tego nie trzeba mieć nie wiadomo jak wielkiej przestrzeni.

MIKI - 2010-04-02, 21:58

bartek_p napisał/a:
We wszystkich przypadkach które wymieniłeś, hamowanie raczej na niewiele się zda.
Zamiast myśleć o hamowaniu w takich przypadkach, lepiej chyba myśleć jak z prędkością którą mamy ominąć przeszkodę lub położyć maszynę tak żeby zrobić sobie i jej jak najmniej szkód.

Trza hamować tak żeby nie zablokować kół, żeby to osiągnąć trzeba poznać maszynę, a żeby poznać maszynę trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć ostre hamowania.
Zgadzam się z Bartkiem_p, i dodam jeszcze, że ja gdy już muszę hamować w winklach to robię to skrzynią wspomagając ją tylnym hamulcem ( silnik na biegu jest wtedy swoistym ABS-em, no chyba że go zadusisz, no to to wtedy już tylko :poddajesie: )

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group